O przyszłość "Ogrodu..." jestem spokojny

"Ogród pełen bajek" - Teatr Śląski w Katowicach

Swego czasu mówiło się, że Teatr Śląski - w przeciwieństwie na przykład do chorzowskiej "Rozrywki" - ignoruje potrzeby dziecięcego widza. Po czerwcowej premierze "Ogródu pełnego bajek" tych głosów już nie słychać. Nic dziwnego - Piotr Janiszewski zrealizował przedstawienie, które poziomem dorównuje dyplomom Studium Aktorskiego z lat ubiegłych ("Mus wiśniowy", "Tajemnica szyfru Marabuta"). Piękny wizualnie spektakl pozwala przyszłym aktorom wystąpić przed najbardziej wymagającą widownią, a dorosłego widza zachwyci m.in. wykonaniem piosenek i piękną polszczyzną

Przedstawienie jest „bajką edukacyjną”, ale muszę zaznaczyć, że wątek profilaktyczny w spektaklu poprowadzony jest w sposób nienachalny. Wprawdzie w „Pawle i Gawle” przypomina się, że należy żyć w zgodzie z bliźnimi, w „Kozie, kózce i wilku” ostrzega się przed rozmowami z nieznajomymi, a „Przyjaciół” Mickiewicza poprzedza kwestia Basi o numerze 112, ale najważniejsza pozostaje fabuła. Na scenie oglądamy Matkę, Ojca, ich córkę - Basię, jej rówieśnika - Karola, Wujka Lucjana i Sąsiadkę, a do świata bajek przenosimy się za sprawą książki, oprawionej przez Basię. Punktem wyjścia jest realna sytuacja, a bajka służy jej zilustrowaniu.

Aktorzy są znakomicie obsadzeni – począwszy od tak podstawowej sprawy, jak wzrost (rodzice wyżsi od Basi) a skończywszy na świetnie uzupełniających się barwach głosu (dobrze to słychać we fredrowskim refrenie „Wolnoć, Tomku, w swoim domku”). Aktorka, zastępująca Katarzynę Bałę-Rosińską w roli Matki, dysponuje pięknym, mocnym głosem (śpiew w „Przyjaciołach” Mickiewicza i piosence finałowej) i potrafi sporo wyrazić za pomocą mimiki. Pamięta się również jej początkowy monolog i fragment „Przyjaciół”, dotyczący zapachu, który odstraszył niedźwiedzia. Magdalena Kaczmarek jako Basia jest uroczo dziewczęca, świetnie śpiewa i bardzo wiarygodnie udało jej się pokazać uczucie między jej bohaterką i Karolem (Michał Piotrowski). Interesującym zabiegiem były – niesłyszalne dla widzów – rozmowy, prowadzone zarówno przez tę dwójkę, jak i przez innych aktorów. Grzegorzowi Lamikowi wierzy się w stu procentach, gdy wciela się w rolę Ojca-szachisty, jest zabawny jako spieszący się do jałowicy Wół w „Przyjaciołach” Krasickiego i brawurowo opowiada „Kruka i lisa” La Fontaine’a (w przekładzie biskupa warmińskiego) – animuje na scenie obu bohaterów, indywidualizuje głos Lisa i wyraźnie akcentuje morał. Słuchając go, zrozumiałem, co miał na myśli Marek Grechuta, śpiewając w „Ojczyźnie” o „mądrych bajkach Krasickiego”. Michał Piotrowski – jak już wspomniałem – jest bardzo naturalny w scenach Karola z Basią (dotyk, bliskość, próby pocałunku), a w diametralnie odmienną postać wciela się „Kozie, kózce i wilku” Mickiewicza. Piotr Janiszewski dysponuje ciepłym głosem (piosenka, stanowiąca komentarz do „Pawła i Gawła”) i świetną dykcją. Zapada w pamięć w „Pawle i Gawle”, a Ewa Reymann – w „Kozie, kózce i wilku”. Aktorka mocno akcentuje swoją obecność również jako Sąsiadka. Wszyscy wykonawcy mówią bardzo wyraźnie, znakomicie radzą sobie z niełatwą polszczyzną Mickiewicza czy Krasickiego, a wykonując piosenki, nie potrzebują mikroportów. Słuchacze Studium Aktorskiego mile zaskoczyli mnie swoimi umiejętnościami lalkarskimi, a także tym, że na scenie nie oglądamy rodzajowego grania zwierząt. Cieszy również fakt, że w „Ogrodzie…” stanowią pełnoprawnych partnerów dla pozostałych aktorów.

Scenografia – autorstwa Piotra Janiszewskiego - jest bardzo funkcjonalna. Nikt nie udaje, że nie jesteśmy w teatrze, a aktorzy na oczach widowni tworzą przestrzenie, w których rozgrywają się kolejne historie. Wystarczy jeden ruch i otrzymujemy dąb, na który wspina się Leszek w bajce Mickiewicza lub gałąź, gdzie siedzi kruk z serem w dziobie. Równie łatwo wyczarować na scenie oddzielonych stropem Pawła i Gawła czy płot w koziej zagrodzie. Rewers niedźwiedziego łba to serce, w jednej z szuflad kryje się Lis, w innej znajdują się postaci Kozy, Kózki i Wilka, w jeszcze innej – Konia, Woła, Owcy i Kozła, a sama platforma do grania może w jednej chwili stać się powozem. Gdy na scenie pojawia się polujący na Zajączka Myśliwy (Michał Piotrowski), na szyi ma strzelbę w kształcie jamnika – zabieg równie pomysłowy, co zakończenie samej bajki.

Wprawdzie premiera „Ogrodu…” miała miejsce na Dużej Scenie, ale po obejrzeniu spektaklu na Kameralnej nie wyobrażam sobie tego przedstawienia w innej przestrzeni. Pokaz o godzinie 12.00 cieszył się tak dużym zainteresowaniem, że konieczne były dodatkowe miejsca. W efekcie siedzący w pierwszych rzędach mali widzowie, gdyby chcieli, mogliby dotknąć aktorów. Nawiasem mówiąc, wykonawcy swoje kwestie kierowali do publiczności, machali do dzieci w finale spektaklu, a Magdalena Kaczmarek jako Zajączek nawet włączyła obecnych na widowni w przestrzeń spektaklu. Publiczność z pierwszych klas szkoły podstawowej reagowała bardzo żywo, celnie wychwytywała akcenty humorystyczne, a na koniec nagrodziła wykonawców długimi brawami (aktorzy wychodzili kilka razy do ukłonów). Jestem spokojny o przyszłość tego przedstawienia.

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
27 grudnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia