O rozkoszy imperialnej

"O rozkoszy" - reż: Maciej Wojtyszko - Teatr im. Słowackiego w Krakowie

Najnowsze przedstawienie Macieja Wojtyszki jest nie tylko kolejną z jego biograficznych sztuk. "O rozkoszy" swoją treścią, a nade wszystko miejscem akcji, mówi coś ważnego o tym, co dzieje się tuż obok nas, ponad naszymi głowami. Przypomina o teatrze zaangażowanym w dyskusję o współczesności w sposób daleki od nachalności

Sztuka Wojtyszki też nie jest nowa. 14 lat temu -jeszcze jako "Semiramidę" - wystawił ją Erwin Axer w warszawskim Teatrze Współczesnym. Po tym zapomnianym już przedstawieniu pozostała dziś już tylko anegdota o zatrudnionej w nim striptizerce, która przed jednym ze spektakli odmówiła wejścia na scenę z powodu... braku kostiumu. Kostiumem tym były sztuczne rzęsy, bez których owa dama nie wyobrażała sobie rozpoczęcia zajęć służbowych. Może wydawać się to śmieszne, ale okazała się profesjonalistką najwyższej klasy. Ta warszawska wersja sztuki Wojtyszki zeszła z afisza dość szybko. Autor wrócił do niej teraz, dokonał w niej korekt, zniknął ów sławny striptiz. 

Historia intelektualno-zmysłowego związku carycy Katarzyny i Denisa Diderota, czyli - jak po diderotowsku nazywa ją Wojtyszko - "amorów filozofa", w reżyserii autora nabrała zwartości, silniejsza jest jej pesymistyczna wymowa. Słowa carycy odrzucającej przygotowany przez Diderota projekt reformy jej państwa: "imperium nie buduje się na fanatykach, ale na cynikach", brzmią dziś wyjątkowo świeżo. Swoistej pikanterii przydała krakowskiej premierze obecność rosyjskiego dyplomaty wysokiego szczebla akredytowanego w Krakowie. Nie był to zapewne dlań zbyt miły wieczór. Wojtyszko operuje kilkoma przenikającymi się czasowymi planami. Diderot opowiada o swoim pobycie na rosyjskim dworze w czasie przeszłym, ta historia jest zakończona. Ale w przedstawieniu czasów jest znacznie więcej. Historia młodej Katarzyny poddawanej przez starą carycę torturom dworskiej etykiety, które zamiast złamać przyszłą władczynię ruskiego imperium, ukształtowały i zahartowały tylko jej charakter, szaleństwo jej męża, scena uduszenia go przez faworytów Katarzyny - te retrospekcje, to jakby czas zaprzeszły. I ta zwielokrotniona czasowa perspektywa, efektowna teatralnie - postacie znikają, by za chwilę pojawić się w innym kostiumie - pokazuje niezmienność obyczajów rosyjskiego imperium, studium satrapii w jej przeszłości i teraźniejszości. Dość się dużo mówi ostatnio u nas o teatrze politycznym, a także o tym, że wszystko dziś na scenie musi nosić współczesny kostium i realia, by "odnosić się do współczesności". Sztuka i spektakl Wojtyszki udowadniają, że kostium historyczny i opowieść z dawno już zamkniętej przeszłości to świetne narzędzia do komentowania tego, co współczesne. Kilka świetnych ról, bo i Diderot Tomasza Międzika i Katarzyna Joanny Mastalerz, postać w kilku wcieleniach: bezradnej dziewczyny złamanej na carskim dworze samotnością i odrzuceniem, jako koronowana caryca elegancją i baletową niemal miękkością gestu pokazującą z pozoru nienaganne maniery swojej postaci. Potrafi jednak porzucić tę elegancję i w rozczochranej peruce, pykając fajkę na długim cybuchu brutalnie "ustawia" francuskiego gościa za samowolę i lekceważenie jej majestatu. I jeszcze jedna rola, drugoplanowa, z pozoru nieefektowna, ale zagrana po mistrzowsku: Elżbieta, poprzedniczka Katarzyny na rosyjskim tronie, czyli epizod Lidii Bogaczówny. Trzy pojawienia się na scenie, ta sama osoba rozbita jakby na dwie: caryca oficjalna, starannie upozowana, z rękami ułożonymi na krynolinie sztywnym gestem znanym z pochodzących przecież z innej nieco epoki portretów Velazqueza, zimna, wyniosła, świadoma, że każdy jej gest podlega ocenie i komentarzom. W oficjalnych sytuacjach nigdy niepodnosząca głosu, patrząca ponad osobę, której udziela upomnienia albo której rozkazuje - w sytuacji prywatnej zmienia się w rozmamłaną furię, brutalnie, na oślep bijącą swego szalonego syna, sprawcę kolejnego skandalu. Dwa oblicza tyranii. Aż korciło, by zapytać wysoko postawionego gościa z sąsiedniego kraju, czy te obyczaje są wciąż w modzie za zamkniętymi starannie kapiącymi od złota drzwiami Kremla.

Tomasz Mościcki
Dziennik Gazeta Prawna
11 lutego 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia