O rzeczach ważnych

"Elling" - reż. Michał Wawrzecki - Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach

Podobno najtrudniejszy jest pierwszy krok. Tym bardziej, gdy ma on niebagatelne znaczenie dla rozwoju przyszłej drogi zawodowej, tak obecnie zawiłej i krętej dla absolwentów kierunków artystycznych. Zgodnie z zapowiedzią Roberta Talarczyka – dyrektora Teatru Śląskiego w Katowicach, Scenę Malarnii oddano młodym twórcom, by ułatwić im zawodowy start. W życie wszedł nowy projekt śląskiej sceny pod nazwą KatoDebiut.

Dyrektor Teatru Śląskiego, Robert Talarczyk nie rzuca słów na wiatr. Kiedy zapowiadał plany, dotyczące nowego sezonu, obiecał dać szansę młodym twórcom, przekazując im Scenę w Malarni oraz zespół aktorski katowickiej sceny. Obietnicy dotrzymał. Jednym z ostatnich spektakli, wieńczących pierwszy sezon jego dyrektorowania jest „Elling" w reżyserii Michała Wawrzeckiego - studenta Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego UŚ, zrealizowany pod opieką artystyczną Grzegorza Kempinsky'ego oraz Beaty Dzianowicz.

Szerokiej publiczności bohaterowie serii powieści Ingvara Ambjørnsena znani są przede wszystkim dzięki norweskiej filmowej ekranizacji z 2001 roku, wyreżyserowanej przez Pettera Næssa. Obsypany wieloma nagrodami filmowy obraz, opowiadający historię dwóch nieprzystosowanych do życia pacjentów szpitala psychiatrycznego w niedługim czasie trafił również na teatralne deski.

Pewnego dnia dwaj przyjaciele – Elling (Andrzej Warcaba) i Kjell Bjarne (Wiesław Kupczak) dzielący wspólnie salę w szpitalu psychiatrycznym, wyposażeni w niewielkie walizki, w których mieści się ich cały dobytek, opuszczają mury zakładu, by rozpocząć samodzielne życie w małym mieszkanku, otrzymanym w ramach rządowego programu. By nie „zginąć", w przerażającej ich rzeczywistości mają swoją przewodniczkę – opiekunkę Frankę (Natalia Jesionowska), która próbuje pomóc im zintegrować się ze społeczeństwem. Od momentu przeprowadzki w ich życiu zajdzie szereg zmian, okupionych nie lada wysiłkiem w przełamywaniu własnych barier, ułomności i lęków przed światem.

Relacja między dwójką przyjaciół jest wyjątkowa. Obaj trafili do zakładu dla psychicznie chorych, bo obaj mieli nader skomplikowane relacje z matkami. Dla Kjella była ona wyłącznie żoną ojczyma. Z kolei dla Ellinga była najważniejszą kobietą w życiu, po której śmierci nie mógł odnaleźć się w codzienności. Odizolowani od społeczeństwa w szpitalu bohaterowie, po jego opuszczeniu zmuszeni są pokonać własne słabości i spróbować żyć na własny rachunek. Jak podkreśla ich opiekunka, potrzeba im rutyny, która da im namiastkę prawdziwego życia. Stąd też metodą małych kroków uczą się podstawowych zachowań: wyjścia z domu, podniesienia słuchawki dzwoniącego telefonu, nawiązywania nowych znajomości. Każdy następny krok (nam wydający się zwyczajnym) dla nich jest kolejnym małym sukcesem w przezwyciężaniu własnych niepokojów i lęków.

Kameralna opowieść o małych, ale jakże ważnych sprawach w naszym życiu znajduje także uznanie w aktorskim wykonaniu. Elling Andrzeja Warcaby – na poły narrator całej opowieści, to tak naprawdę duże dziecko w ciele dojrzałego mężczyzny. Dużym dzieckiem okazuje się również Kjell, w którego wcielił się Wiesław Kupczak. Nieco naiwny i nieskomplikowany bohater w końcu jednak odważy się zmienić coś w swoim życiu i zaopiekuje się ciężarną sąsiadką (Karina Grabowska).

Katowicki spektakl to nie tylko debiut reżyserski, bowiem zarówno scenografię, jak i kostiumy przygotowały studentki Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach - Natalia Sieradzon, Kamila Strzeszewska oraz Katarzyna Wieczorek. Minimalistyczną przestrzeń w jakiej umieściły one katowickie przedstawienie tworzy niewielkich rozmiarów pokój, wyposażony w podstawowe, najprostsze sprzęty, utrzymany w całości w bieli, która z pewnością nawiązuje do bieli ścian, do jakiej dotąd byli przyzwyczajeni bohaterowie.

Spektakl w reżyserii Michała Wawrzeckiego to opowieść o mężczyznach, którzy spróbują przełamywać własne bariery, by w końcu poczuć namiastkę prawdziwego życia. Reżyser konsekwentnie przekonuje widza do tego, że główni bohaterowie niewiele różnią się od nas samych. Może inaczej postrzegają rzeczywistość, może czasem zachowują się dziwnie czy zabawnie, może wyolbrzymiają swoje fobie i lęki. Ale z pewnością tak jak my marzą - o przyjaźni, miłości i szczęściu.

Dziś, po pierwszej premierze w ramach projektu pod nazwą KatoDebiut, z całą pewnością można stwierdzić, iż ryzyko jakie podjął dyrektor katowickiego teatru, powierzając młodym artystom Scenę w Malarni opłaciło się, a spektakl młodego debiutanta okazał się miłym zaskoczeniem.

Agnieszka Kiełbowicz
Dziennik Teatralny Katowice
3 lipca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...