O śnie, marcepanie i przemijaniu...

„L do L - Lipska do Lema" - aut. Stanisław Lem - reż. Krzysztof Jasiński - Krakowski Teatr Scena STU

Na STU - lecie urodzin Stanisława Lema Scena STU przygotowała spektakl „L do L", który stanowi ucztę dla koneserów dobrego dialogu. Konwersacja pisarza z poetką, prozy z poezją, muzyki z literaturą, snu z jawą, życia ze śmiercią, aktorów z widzami, a nawet herbaty z... innymi trunkami...

To wszystko zainspirowane rozmowami i listami Ewy Lipskiej i Stanisława Lema w opracowaniu Krzysztofa Jasińskiego dzieje się na scenie już od ponad roku i wciąż przyciąga publiczność, która swoją rozpiętością wiekową (od licealistów, przez ludzi dojrzałych, po rówieśników pokoleniowych Lipskiej, a może i starszych) potwierdza uniwersalność przekazywanych treści.

Widzowie zanim usłyszą słowa i muzykę, na scenie widzą dwa fotele, dwie tacki z filiżankami i kieliszkami i fortepian. W klimat przytulnej, pokojowej atmosfery swoją scenografią wprowadza nas Katarzyna Wójtowicz, która już za pomocą przedstawionych elementów pozwala odczuć, że przedstawienie o tak niezwykłych osobistościach, będzie czymś zupełnie „zwyczajnym". Bo, o czym rozmawiać może wrażliwa poetka z wybitnym pisarzem literatury science fiction?

Oczywiście możnaby podjąć dysputę nad wyższością jednego rodzaju literackiego nad drugim, ale obie postaci pełne dystansu do siebie i do tego co robią znają wartość całej literatury ( Lem nawet żartobliwie poezję nazywa ciastkami, a prozę chlebem powszednim) i zdecydowanie wolą porozmawiać o... śnie. Można go badać, obserwować, można o nim pisać, można go po prostu MIEĆ. Sny stanowią tę nieprzewidywalną część ludzkiego życia, „bo nikomu się nie śniło co mu się może przyśnić", która jest niepojętą częścią nas w nas samych.

Aktorzy płynnie przechodzą z tekstu mówionego w piosenkę. Beata Rybotycka, która w swoim dorobku ma wiele ról śpiewanych, doskonale odegrała dostojną i pełną klasy Ewę Lipską, służąc jej również swoim głosem w utworach takich jak „Dzień dobry śnie", „Co było to było", czy „Ostatnie słowa". Trzeba przyznać, że aktorka stworzyła wizerunek kobiety eleganckiej, wykształconej w wielu płaszczyznach, ale i wrażliwej rozmówczyni.

Również Olaf Lubaszenko, który przez ponad godzinę miał zaszczyt wcielić się w postać Stanisława Lema wykazał się znajomością zachowań przypisywanych pisarzowi. Jego gestykulacja, mimika i sposób mówienia stworzyły obraz żartobliwego gawędziarza jakim pisarz był, również poza swoimi książkami. Spektakl udoskonaliła NIEPOZORNA postać przy fortepianie- Konrad Mastyło, który współpracuje z wieloma artystami, a także związany jest z zespołem „Piwnicy Pod Baranami". Muzyk wprowadził na scenę poza doskonałą oprawą muzyczną, swoje poczucie humoru, wchodząc również w dialog z pozostałymi bohaterami.

Rozmowa między aktorami, często angażowała również ( zupełnie podświadomie) widownie, która niekiedy na stwierdzenie „każdy z nas...", odpowiadała „ oj tak...". Mimo iż na scenie toczyła się dyskusja między elokwentnymi personami, to odczuć można było odczuć, że to też ludzie, tacy sami, jak i my, a jednocześnie poziom konwersacji i języka sprawiał, że odbiorca był usatysfakcjonowany estetycznie.

Rozmowy o śmierci i życiu, miłości, pożegnaniach, literaturze i marcepanie, przelewały się z herbatką i likierem, tak płynnie, że zabrakło czasu na ostatnie słowa...i dobrze, „bo ostatnie słowa mogły by nas zawieść..."

Zuzanna Krawczyk
Dziennik Teatralny Kraków
4 stycznia 2023

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...