O stanie naszego śpiewactwa

rozmowa z Anną Tarnowską

- Jak sięgam pamięcią, każdy spektakl premierowy, do którego przygotowywałam chór był dla mnie szczególny i miał ogromne znaczenie. Na pewno wielkim przeżyciem były moje pierwsze premiery w Operze Śląskiej, czyli "Aida" i "Borys Godunow" - mówi Anna Tarnowska, chórmistrz, kierownik chóru Opery Śląskiej w Bytomiu.

Z dr Anną Tarnowską, chórmistrzem, kierownikiem chóru Opery Śląskiej w Bytomiu, prezesem Zarządu Głównego Polskiego Związku Chórów i Orkiestr rozmawia Magdalena Figzał:

Anna Tarnowska - chórmistrz, dyrygent, pedagog, w 1996 roku ukończyła z wyróżnieniem studia w Akademii Muzycznej w Poznaniu (filia w Szczecinie) w klasie dyrygentury chóralnej, a dwa lata później otrzymała dyplom z wyróżnieniem w Podyplomowym Studium Chórmistrzostwa i Emisji Głosu (2000 r.) przy Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Wielokrotnie uczestniczyła w międzynarodowych kursach mistrzowskich i warsztatach dla dyrygentów oraz sympozjach na temat muzyki chóralnej w Niemczech, Hiszpanii, Holandii, Francjiina Węgrzech pod kierunkiem wybitnych chórmistrzów i dyrygentów. Od 2005 roku jest Sekretarzem Generalnym Zarządu Głównego Polskiego Związku Chórów i Orkiestr w Warszawie. Obecnie pracuje na stanowisku chórmistrza i kierownika chóru w Operze Śląskiej w Bytomiu. Jest także dyrygentem powołanego we wrześniu 2003 r. ,, Chóru przy Operze ". W 2004 roku uzyskała doktorat na Wydziale Teorii, Kompozycji i Edukacji Muzycznej Akademii Muzycznej w Katowicach. W 2005 roku została nagrodzona Dyplomem Uznania Ministra Kultury za wybitne osiągnięcia w upowszechnianiu kultury muzycznej.

Od kilku lat kieruje pani chórem Opery Śląskiej w Bytomiu, aktywnie uczestniczy pani w życiu muzycznym naszego regionu. Czy muzyka chóralna na Śląsku ma się dobrze? Jak ocenia pani jej rozwój?

- Muzyka chóralna na Śląsku to przede wszystkim bogata historia i tradycja, jedna z najciekawszych w Polsce. Wynika ona z głęboko zakorzenionej tu tradycji rodzinnego muzykowania i śpiewania. Ta kameralna aktywność szybko przeniosła się na szersze kręgi społeczne. Śląska chóralistyka rozwija się obecnie w dwóch obszarach: amatorskim i zawodowym. Historia śląskiego amatorskiego ruchu śpiewaczego sięga poprzednich wieków. W tym roku Związek Śląskich Kół Śpiewaczych obchodzi 100-lecie swej działalności, a Śląski Związek Chórów i Orkiestr wciąż zaskakuje nowymi pomysłami na wspólne granie i śpiewanie. Śląsk to wielka aglomeracja, szkolnictwo muzyczne ma tu wysoki poziom, stąd też ilość dobrych chórów jest również imponująca. Więcej także, aniżeli w innych regionach Polski, jest tu zespołów zawodowych. Zespoły te to zazwyczaj pierwsi wykonawcy muzyki znakomitych śląskich kompozytorów, wśród których na pewno wymienić należy Wojciecha Kilara, Józefa Świdra, Henryka Jana Botora czy Jana Wincentego Hawla.

A czy muzyka chóralna na Śląsku jest wystarczająco promowana?

- Oddział Śląski Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, a od niedawna też Śląski Związek Chórów i Orkiestr organizuje dużo imprez oraz festiwali chóralnych. Górnośląskie Konfrontacje Chórów i Orkiestr, Festiwal Polskiej Pieśni Chóralnej w Katowicach, Święto Śląskiej Pieśni Chóralnej "Trojok Śląski" to tylko niektóre spośród wielu spotkań, na których rozbrzmiewa muzyka chóralna. Jest jeszcze Międzynarodowy Festiwal im. G. G. Gorczyckiego w Bytomiu, są także Gliwickie Spotkania Chóralne - w tym roku trzydziesta edycja. Tego rodzaju imprezy służą i sprzyjają promowaniu muzyki chóralnej, są okazją do prezentowania zarówno utworów znanych, jak i prawykonań utworów współczesnych kompozytorów, a także odkrytych przez muzykologów wartościowych dzieł z dawnych wieków.

Od ubiegłego roku pełni pani funkcję prezesa Zarządu Głównego Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. To ogromne wyróżnienie, ale też duża odpowiedzialność. Jakie wyzwania stawia przed panią objęcie tego stanowiska?

- Polski Związek Chórów i Orkiestr jest organizacją ogólnopolską o ponad 80-letniej historii i tradycji. Skupia w sobie mniejsze ogniwa, w postaci 21 oddziałów regionalnych. Działają w nich poszczególne chóry i orkiestry. Obszarowo i liczbowo jest to więc bardzo duża organizacja. Przez prawie 85 lat działacze PZChiO poczynili ogromne zasługi dla rozwoju polskiej kultury. Sam związek, mimo różnych kolei losu i trudności, przetrwał dzięki niezwykłej aktywności swoich członków i prawdziwemu zamiłowaniu do muzyki chóralnej, Teraz naszym obowiązkiem jest dbać o to, by trud wielu pokoleń nie poszedł na marne. Struktury, na których opiera się obecnie PZChiO są nieco przestarzałe, dlatego też głównym zadaniem postawionym przed całym zarządem będzie ich zmiana - po to by uczynić związek organizacją bardziej nowoczesną, ale jednocześnie szanującą swą historię i tradycję.

Na czym przede wszystkim opiera się działalność PZChiO?

- Amatorski ruch śpiewaczy i muzyczny jest bardzo ważny dla funkcjonowania i zdrowego rozwoju duchowego społeczeństwa. O tym musimy nieustannie przekonywać tych, od których zależy ten rodzaj działalności, czyli przede wszystkim polityków. Nasza działalność to: promowanie muzyki chóralnej oraz młodego pokolenia kompozytorów, promowanie zespołów wokalnych, instrumentalnych, stwarzanie nowych możliwości rozwoju dla dyrygentów, kapelmistrzów, współpraca z międzynarodowymi organizacjami chóralnymi, tworzenie wspólnych projektów. Amatorski ruch śpiewaczy ma ścisły związek z umuzykalnianiem dzieci i młodzieży na poziomie szkolnictwa powszechnego. Sytuacja, jak wiemy, od lat nie wygląda najlepiej. Stąd nasze starania o poprawę jakości edukacji muzycznej w szkołach. Stąd też Ogólnopolski Program Rozwoju Chórów Szkolnych "Śpiewająca Polska", w który zaangażowało się sporo dyrygentów i działaczy PZCHiO.

Skoro już o tym mowa, proszę coś więcej powiedzieć o programie "Śpiewająca Polska".

- Od niedawna jestem koordynatorem regionalnym programu w województwie zachodniopomorskim. Widzę, że dzięki "Śpiewającej Polsce" powstało dużo nowych chórów w szkołach podstawowych, w gimnazjach. Dyrygenci mają możliwość konfrontowania swojej pracy podczas okresowych przeglądów, a także dokształcania się na wspólnych warsztatach. Warunki, które musi spełniać chór przynależny do programu stanowią motywację do systematycznej pracy i ciągłego rozwoju, zarówno samego zespołu, jak i nauczyciela muzyki.

Czy młodzi ludzie wykazują spore zainteresowanie muzyką chóralną?

- To zależy od środowiska. Potrzebny jest autorytet - osobowość, która porwie dzieci i młodzież do wspólnego śpiewania, zaszczepi w nich pasję i miłość do muzyki. Na przestrzeni lat, w różnych miejscach Polski, historia odnotowała wielu takich wspaniałych chórmistrzów. Przykładem jest chociażby postać Norberta Kroczka - założyciela chóru "Resonans eon tutti" z Zabrza, Stefana Stuligrosza - twórcy poznańskich "Słowików" czy Jana Szyrockiego, który w Szczecinie pozostawił po sobie kilka pokoleń rozśpiewanej młodzieży. Na szczęście obecnie są już kolejni, młodzi pasjonaci śpiewu chóralnego. Mają oczywiście trudniejsze zadanie niż ich mistrzowie. Szeroko rozprzestrzeniona aktualnie kultura masowa i świat mediów dają dzieciom i młodzieży więcej propozycji spędzania wolnego czasu. Muzyka chóralna musi zatem walczyć o swoje miejsce i o nowych, aktywnych zwolenników.

Muzyka chóralna ma swoją stałą i wierną publiczność. Co można jednak uczynić, by poszerzyć krąg jej odbiorców?

- Przede wszystkim trzeba umieć dobrze ją wypromować i sprzedać. Trzeba też pamiętać, że jeśli mówimy o repertuarze muzyki chóralnej należącym do tzw. sztuki wysokiej, to w przypadku mistrzowskich wykonań zawsze będziemy mieć do czynienia z dużym zainteresowaniem ze strony słuchaczy. Druga grupa to ogromny zasób utworów wykonywanych przez chóry amatorskie (niejednokrotnie na bardzo wysokim poziomie wykonawczym). Tu dyrygenci powinni tak budować repertuar swoich zespołów i programy koncertów, aby były one efektowne - atrakcyjne już nie tylko dla słuchacza, ale także i widza. Występ chóru winien być swego rodzaju przedstawieniem, widowiskiem, a nie tylko statycznym odśpiewaniem utworów o podobnym charakterze i nastroju.

Wspomniała pani o regionie zachodniopomorskim, tam rozpoczynała pani swą karierę artystyczną. Jakie były jej początki? Co zadecydowało o tym, że wybrała pani właśnie dyrygenturę?

- Śpiew towarzyszy mi od bardzo wczesnego dzieciństwa. Kolejne lata to całkiem typowa droga, czyli ukończone obie szkoły muzyczne: I i II stopnia. Będąc jeszcze w liceum ogólnokształcącym zapisałam się do Chóru Politechniki Szczecińskiej. Od wielu lat funkcjonuje tam zespół przygotowawczy, przez który każdy chórzysta musi przejść, zanim znajdzie się w zespole koncertującym. Śpiewa się w nim przez rok, ucząc się repertuaru. Po zakończeniu okresu przygotowawczego trzeba było wziąć udział w kilkunastodniowym zgrupowaniu, odbywającym się najczęściej w niedalekim nadmorskim kurorcie - tam praca była bardzo intensywna. Następnie obowiązkowe przesłuchanie w kwartetach - po pomyślnym jego finale zostawało się członkiem chóru koncertującego. Później śpiewałam także w Chórze Akademii Medycznej w Szczecinie. To właśnie udział w obu tych zespołach pomógł mi ostatecznie dokonać wyboru kierunku studiów.

Ma pani bardzo bogate doświadczenie zawodowe, pracę z różnymi zespołami artystycznymi. Przed Operą Śląską był m. in. Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk", wcześniej Chór Politechniki Szczecińskiej. Czy prowadzenie chóru operowego, który jest częścią większego zespołu artystycznego, bardzo różni się od kierowania samodzielnym zespołem chóralnym?


- Różnica istnieje przede wszystkim w samej organizacji pracy. Chór operowy jest częścią dużej instytucji, jest tylko jednym z elementów ogromnej artystycznej grupy, która pracuje na wspólny, określony rezultat artystyczny. Wszystkie te działania muszą być ze sobą ściśle skoordynowane. Działalność chóru zawiera się wówczas w planach artystycznych całej instytucji. Samodzielnie funkcjonujący zespół chóralny sam wyznacza swoje plany artystyczne. Często zależą one od zapotrzebowania i oczekiwań odbiorców sztuki.

Czy te różnice przekładają się na sposób pracy dyrygenta?

- Jeżeli ten sposób pracy dyrygenta rozumiemy pod względem merytorycznym to należy tu podkreślić, iż chór operowy winniśmy postrzegać jako zespół muzyków zawodowych, posiadających przygotowanie muzyczne. Wówczas dyrygent ma ten komfort, że szybciej pracuje nad interpretacją dzieła, charakterem muzyki połączonej z tekstem słownym, nie musi wkładać dużo wysiłku w nauczanie linii melodycznej.

Jako chórmistrz i kierownik chóru Opery Śląskiej brała pani udział w przygotowaniu wielu premierowych realizacji. Które z nich miały dla pani szczególne znaczenie?

- Jak sięgam pamięcią, każdy spektakl premierowy, do którego przygotowywałam chór był dla mnie szczególny i miał ogromne znaczenie. Na pewno wielkim przeżyciem były moje pierwsze premiery w Operze Śląskiej, czyli "Aida" i "Borys Godunow" - zwłaszcza że do nich, zupełnie od podstaw, przygotowywałam też dodatkowy zespół, jakim jest Chór przy Operze.

Chór Opery Śląskiej realizuje też własny program, wykraczający poza inscenizacje operowe. Co się na niego składa?

- Wszystko zaczęło się od Koncertu Kolęd i Pastorałek,, który został na stałe w repertuarze Opery Śląskiej. Każdego roku, w okresie świąt Bożego Narodzenia, publiczność może wysłuchać najpiękniejszych polskich kolęd i poznać pieśni innych kultur o tej tematyce, oglądając jednocześnie świąteczne widowisko. Ponadto chór opery przygotował i zaprezentował się w wielu innych koncertach, wykonując m. in. Requiem Johna Ruttera, motety Felixa Mendelssohna-Bartholdy\'ego, Pieśni Kurpiowskie i Stabat Mater Karola Szymanowskiego, msze Wolfganga Amadeusza Mozarta. Chór operowy brał również udział w koncercie na Jasnej Górze w Częstochowie, zorganizowanym w 305 rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej.

Wielokrotnie uczestniczyła pani w międzynarodowych kursach mistrzowskich, licznych sympozjach i warsztatach dla dyrygentów. Jak ocenia pani polską chóralistykę na tle innych szkól narodowych?


- Polska muzyka chóralna ma się dobrze, znajduje się w czołówce światowej chóralistyki. Mamy wspaniałych współczesnych kompozytorów piszących muzykę wokalną i wokalno-instrumentalną, ale też dużo dobrych zespołów, które tę muzykę wykonują. W tym wypadku jest tak, że jedno napędza drugie - dobre chóry zawsze stanowią zachętę dla kompozytorów do pisania wartościowej, ambitnej muzyki. I odwrotnie - ambitny repertuar zmusza chóry do nieustannego doskonalenia się.

Które regiony Polski można określić jako szczególnie aktywne w tej dziedzinie śpiewactwa?


- Na pewno takim regionem jest Śląsk, ale nie tylko. Trzeba powiedzieć też o chóralistyce w Wielkopolsce oraz tamtejszych licznych i znanych zespołach chóralnych. Na Dolnym Śląsku Wrocław wyróżnił się masowym ruchem chórów szkolnych pod nazwą "Śpiewający Wrocław". Ruch ten funkcjonuje do dziś i dał początek programowi "Śpiewająca Polska". Właściwie w każdym regionie Polski istnieją znakomite, aktywnie działające chóry. Wymienić można tu takie miasta, jak Gdańsk, Szczecin, Olsztyn, Głubczyce, Warszawa, Lublin, Cieszyn czy Bielsko-Biała.

Czy polska chóralistyka jest obecna poza granicami naszego kraju?

- To zależy gdzie. Są festiwale, na których obecni jesteśmy od wielu lat, ale są też obszary niszowe (np. festiwale Europa Cantat), które trzeba wypełniać. Musimy dokładać wszelkich starań, aby promować polską muzykę chóralną.

Od kilku lat przy scenie Opery Śląskiej działa tzw. Chór przy Operze, którym pani kieruje. Na czym polega jego działalność?

- Gdy rozpoczęłam pracę w Operze Śląskiej w 2003 r. dyrektor Tadeusz Serafin poinformował mnie o zamiarze powołania Chóru przy Operze. Pomysłodawcą tej idei był Tadeusz Kijonka - kierownik literacki Opery Śląskiej oraz ówczesny prezes Śląskiego Oddziału Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. Moim głównym celem, oprócz pośrednich zadań organizacyjnych związanych z naborem do nowego zespołu, było przygotowanie przyjętych chórzystów do udziału w wielkich realizacjach operowych, wymagających większego chóru. Cel został osiągnięty. Dodatkowa grupa chórzystów, wspólnie z chórem zawodowym, brała udział w nowych realizacjach scenicznych takich oper, jak "Aida", "Borys Godunow", "Halka", "Carmen", "Nabucco", "Tannhauser". Oba chóry Opery Śląskiej wzięły udział również w naszej ostatniej realizacji - "świeżej" wersji "Strasznego Dworu", przygotowanej pod kierunkiem mistrza Wiesława Ochmana.

Magdalena Figzał
Śląsk
28 lipca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...