O turystce terrorystce i pewnym trupie

"O mój tato, biedny tato, mama powiesiła cię", Akademia Teatralna, Białystok

O mój tato, biedny tato, mama powiesiła cię w szafie na śmierć, a mnie się serce kraje na ćwierć... No i jak tu nie iść na spektakl o takim tytule? Iść trzeba koniecznie, bo to widowisko wyjątkowe, komiczne i sugestywne. Grają studenci, i to lepiej od wielu profesjonalistów

Spektakl jest luźną adaptacją dramatu Arthura Kopita, napisanego w latach 60. A zrealizowali go - w ramach dyplomu - studenci IV roku Akademii Teatralnej. Tym razem adeptów aktorstwa przygotowali koledzy starsi ledwie o kilka lat, jeszcze niedawno studenci tej samej uczelni, bardzo utalentowani, związani z Kompanią Doomsday: Marcin Bikowski (reżyseria) i Marcin Bartnikowski (współpraca dramaturgiczna). I rzeczywiście, widać w spektaklu rękę "doomsdayowców": wieloznaczność w potraktowaniu tematu, precyzyjność w konstruowaniu każdego, najbardziej drobnego szczególiku, upodobanie do groteski oraz (twórczego) dezorientowania widza, cienką granicę między farsą a dramatem, wreszcie świetną grę przedmiotem. Tu nic nie jest jednoznaczne, tu nie zmarnowano nawet sekundy, tu wszystko, nawet wiercenie palcem w ścianie i nerwowe gniecenie spodni czemuś służy. A gdy dodamy jeszcze, że z historii pewnej matki i syna, opisanej przez Kopita, twórcy wypreparowali to, co w niej najciekawsze, dodali swoje pomysły, a wszystko to wypracowali z rocznikiem najwyraźniej uzdolnionym - efekt mamy następujący: świetny, intrygujący spektakl.

To dramat o pewnej niezwykłej turystce, która przybywa z synem do hotelu w Port Royale. Z każdą minutą widz zaczyna się orientować, że to postać nietuzinkowa: rozstawia po kątach chłopców hotelowych, do pokoju wraz z nią trafia świta dziwacznych stworzeń i szafa trumna, kryjąca tajemnice jej mrocznego życia. Cała historia zaś zaczyna przypominać jakiś koszmarny, ale zabawny jednocześnie sen, w którym wręcz jak u Freuda okazuje się, jak mocno człowiekiem rządzą obsesje, lęki i kompleksy, za pomocą których można znakomicie manipulować innymi.

Spektakl znakomicie pokazuje, że jeśli się ma nań pomysł i doborową gromadkę aktorów, to przy niezwykle prostej, ale sugestywnej scenografii Anny Chadaj (parę foteli, czerwona ściana niczym z egzotycznej dżungli, kilka drzwi) i niepokojącej muzyce Anny Świętochowskiej można fenomenalnie odegrać gęstniejącą atmosferę starego hotelu, w którym rozgrywają się emocje łączące coś, co na pierwszy rzut oka jest niemożliwe, a jednak: klimaty z Bergmana, Allende, Llosy. Jest tu trochę zimnej psychodramy, skwar południa, mroczne tajemnice wypełzające z kątów, a do tego miotające się monstra, które żywić się muszą koniecznie kotami, ale... tylko syjamskimi. 

Złowieszczy klimat budują tajemnicze zapętlenia między rzeczywistością zimnego wystudiowanego intelektu a pożerającym wszystko egzotycznym światem natury. Jak to możliwe w bezpiecznym na pozór pokoju hotelowym? Możliwe, zobaczcie sami. 

To ekspresyjny majstersztyk. Oczy trudno oderwać właściwie od każdego z bohaterów - tak są fascynujący. Ach te gesty, te miny!... Wystudiowana, zimna i terroryzująca otoczenie piękna Różomilska - to kobieta nieprawdopodobnie silna, wręcz przerażająca, osobowość modliszki (Monika Kwiatkowska). Jej zalękniony syn Jonathan ma swoje miejsce w szeregu - siedzenie pod stołem (Iga Jambor-Skupniewicz). Nimfomanka Róża, mistrzyni prowokacji erotycznych (Agnieszka Baranowka). Pocący się, mający ochotę na szybki numerek, a tu klops, bo kończący jako potrawka komandor Rózogorski (Bogdan Nowak). I wreszcie chłopcy hotelowi (Paulina Lenart i Katarzyna Radwańska) - ich głęboko urażone spojrzenie po scysji z turystką też trudno zapomnieć...

Akademia Teatralna (Sienkiewicza 14), najbliższe spektakle: 6, 9, 13, 16, 20, 23 marca (godz. 20), 8, 14, 15, 21, 22 marca (godz. 18); wejściówki w AT , tel. 085 74 35 453

Monika Zmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
4 marca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia