Obcując ze śmiercią

"Król umiera, czyli ceremonie" - reż: P. Cieplak -Stary Teatr w Krakowie

Śmierć to moment zakończenia naszego ziemskiego życia. Jest dla wszystkich wielką niewiadomą i chyba każdy z taką samą siła próbuje się przed nią bronić, często jednak nie uświadamiając sobie, że walka ta jest z góry skazana na porażkę.

Podobne doświadczenie spotyka króla Bérangera - głównego bohatera sztuki Eugene Ionesco „Król umiera, czyli ceremonie”, w którego rolę wcielił się Jerzy Trela. Dowiaduje się on bowiem, że pod koniec spektaklu będzie musiał pożegnać się z ziemskim bytem. Początkowo nie zwraca na to uwagi, jednak odliczany przez lekarza (Jacek Romanowski) czas sprawia, że bohater zaczyna odczuwać widmo ciążącej nad nim śmierci. Nie chce jednak poddać się tak szybko – wzywa swój lud, prosi o pomoc swoje żony (Anna Dymna, Anna Polony), zaklina żywioły, rozmawia z pokojówką Julią (rewelacyjna Dorota Segda). Okazuje się jednak, że władza, którą dzierżył w swoich rękach nie jest w stanie obronić go przed nagłym odejściem.

Sytuacja ta staje się punktem wyjścia do przytoczenia bardzo ciekawych dialogów, ukazania wielu prawd na temat ludzkiej egzystencji oraz pokazania, jak ważne jest oswajanie się z nieuchronnym dla nas spotkaniem ze śmiercią – w jej obliczu bowiem wszyscy jesteśmy równi.

Oprócz poruszania tematu tak wszystkim bliskiego, spektakl wyreżyserowany przez Piotra Cieplaka posiada znaczenie dodatkowe, tak zwane drugie dno. Wystawienie sztuki „Król umiera, czyli ceremonie”, to próba opowiedzenie o zamierzchłych czasach świetności krakowskiego Teatru Starego i jego nieuchronnym chyleniu się ku upadkowi, wynikającym z pojawienia się nowej ery teatralnej – pokolenia młodych artystów, dla których idealnym środkiem wyrazu jest epatowanie pornografią i brutalizmem.

W spektaklu odnaleźć można liczne nawiązania do czasów teatru między innymi legendarnego Swinarskiego. Jerzy Trela na moment przeistacza się w Konrada z „Wyzwolenia”, Anna Polony znowu może być Mewą, natomiast Anna Dymna śpiewa piosenki z legendarnych „Dziadów”. Alternatywą dla wejścia w dawne czasy teatru są prezentowane popisy taneczne jako nowa forma teatralnego języka oraz pokaz mody pogrzebowej wykonany przez młode pokolenie.
Trudno jednak uwierzyć w upadek starej teatralnej siły, kiedy obcuje się z tak znakomitymi aktorami, mistrzowsko kreującymi swoje sceniczne postaci. Ich aktorski popis udowodnił, że o wielkości polskiego teatru nie należy mówić wyłącznie w odniesieniu do przeszłości.

Kamila Golik
Dziennik Teatralny Łódź
21 maja 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia