Obłomowszczyzna w Ateneum

"Miasto" - reż. Artur Urbański - Teatr Ateneum w Warszawie

Po premierze "Miasta" w Ateneum mówiono, że to najbardziej udana premiera za nowej dyrekcji. Może i tak, ale cztery pozostałe premiery niewysoko ustawiły poprzeczkę

"Miasto" nie jest największym dokonaniem Jewgienija Griszkowca - ustępuje "Zimie", nie mówiąc już o "Jak zjadłem psa". W paru luźno zlepionych scenach oglądamy Sieriożę Basina (Przemysław Bluszcz), człowieka wchodzącego w smugę cienia i przeżywającego kryzys życia wewnętrznego, małżeńskiego, zawodowego. Znacie? Znamy! Można coś nowego na ten temat powiedzieć? Niewiele.

Griszkowiec robi, co potrafi, żeby bohatera nie utopić bez reszty w otchłani banałów. Trywialność opisywanego doświadczenia próbuje ratować cienką grą międzytekstową, sytuując Basina w tradycji rosyjskiej literatury, która pełna jest podobnych typów - zbędnych ludzi owładniętych obłomowszczyzną, pogrążonych w psychicznym niedowładzie, rojących o innym, lepszym życiu, planujących, nawet kosztem postępków świńskich i niegodnych, ucieczkę. Do nowego życia? Od starego życia?

Jednak ta gra z literacką przeszłością jest na tyle cienka, że poza sygnałem, że się odbywa, niczego do tekstu Griszkowca nie wnosi, w najlepszym razie wyznacza mu szacownych antenatów, którzy na podobny temat pisali utwory głębokie i oryginalne, a przywoływani są jako ornament w sztuce płytkiej i wtórnej.

Jest w przedstawieniu jedna scena, która zapada w pamięć. To dialog między Basinem a jego przyjacielem Maksem (Arkadiusz Nader). Rozmawiają niby o głupstwach: remont, praca, rodzina na wakacjach, pożyczka pieniędzy. Ale obaj na byle jakim temacie komponują subtelne i złożone postaci, których emocjonalna i psychologiczna prawda przykuwa uwagę.

Odbieram zresztą tę scenę jako poniekąd symboliczną. Spotykają się w niej dwaj aktorzy: świeżo przez dyr. Izabelę Cywińską pozyskany Bluszcz oraz Nader, którego na scenie Ateneum widywałem dziesiątki razy, niekoniecznie w pierwszoplanowych rolach. Bluszcza znam z przedstawień legnickich, a jego transfer uważam za obiecujący - aktora o tak niepowtarzalnej barwie dawno w Warszawie nie oglądaliśmy. Zaś co do Nadera, to zaskoczył mnie swoją postacią zeszmaconego, ale walczącego o resztki godności gaduły. Ba, wzruszył, co w teatrze, zważywszy, że mam wrażliwość nosorożca, przydarza mi się nader rzadko.

I wreszcie, w scenie Basina i Maksa widzę coś, o co, jak sądzę, chodzi nowej dyrekcji Ateneum: wprowadzenie do tego spatynowanego teatru innowacji (z nabytków Cywińskiej w "Mieście" grają także Katarzyna Herman i Wojciech Brzeziński), bez zrywania ciągłości i odcinania się, by tak rzec, od istniejących zasobów artystycznych, zwłaszcza tych, które pozostają nie całkiem rozpoznane w swoich możliwościach albo pozwalają się jeszcze wydobyć spod skorupy gwiazdorstwa i maniery.

Janusz Majcherek
Gazeta Wyborcza
15 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...