Obłudny święty

"Tartuffe albo Szalbierz" - reż. Jacques Lassalle - Teatr Narodowy w Warszawie

Jedną z najpopularniejszych komedii Moliera jest Tartuffe znany w Polsce jako Świętoszek. Jerzy Radziwiłowicz, tłumacząc tekst, powrócił do oryginalnego tytułu i opatrzył nim spektakl, który możemy oglądać w Teatrze Narodowym.

Przedstawienie rozpoczyna się sceną, w której pani Pernelle, seniorka rodu, krytykuje wszystkich mieszkańców domu jej syna Orgona. Według niej każdy ma coś na sumieniu, każdy – oprócz Tartuffe'a.

Tytułowy Tartuffe to wytrawny oszust, który omamia bogatego mieszczanina Orgona. Jest on łatwowierny, dlatego szybko daje się uwieść. Przyjmuje „świętego" pod swój dach, przepisuje na niego cały majątek, zdradza sekrety. Nawet słowa rodziny nic nie znaczą w konfrontacji ze słowami Tartuffe'a. Wszystko to o mały włos nie doprowadza do rozpadu więzi rodzinnych i utraty całego dobytku.

Scenografię stanowią hebanowe ściany. Ograniczają one powierzchnię sceny, ponieważ cała jej wielkość byłaby zbędna. Nastrój w domu Orgona jest ponury, mroczny. Stroje wskazują na to, że historia dzieje się w XVII w., a zatem czas akcji z tekstu Moliera został zachowany. Dialogi są ułożone niczym wiersze, ale jednocześnie brzmią bardzo naturalnie. Częste rymy sprawiają, że przyjemnie i z zainteresowaniem słucha się wypowiedzi bohaterów.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje wyśmienita gra Wojciecha Malajkata. Doskonale wciela się on w postać obłudnego świętoszka. Rozbawia hipokryzją, czyli, jak się domyślam, osiąga cel zamierzony przez reżysera. Elmira w wykonaniu Danuty Stenki jest dystyngowana i rozważna. Jej grę ogląda się z ciekawością i przyjemnością. Nieco dziwną postacią jest grana przez Beatę Ścibakównę Doryna, służąca Marianny – córki Orgona. Mianowicie dziwne jest to, że pozwala sobie na zbyt wiele względem swojego pracodawcy - ciągle krzyczy i kłóci się z nim. Ta postać została trochę przerysowana . Ciekawą rolę gra Anna Chodakowska – pani Pernelle, sprawia wrażenie fundamentalistki, która do ostatniej chwili, będąc przeciwko wszystkim, ślepo wierzy w świętość Tartuffe'a. Warto zaznaczyć, że tłumaczeniem tekstu zajął się Jerzy Radziwiłowicz, którego na scenie obserwujemy jako Orgona.

W spektaklu wyśmiana zostaje udawana religijność. Widzowie przekonują się, jak łatwo można manipulować człowiekiem, który jest zaślepiony i nie potrafi odróżnić prawdy od fałszu. W tej historii wszystko kończy się dobrze dzięki wielkoduszności i sprawiedliwości monarchy, jednak w prawdziwym życiu naiwność często niesie za sobą przykre konsekwencje.

Żaneta Ziółkowska
Dziennik Teatralny Warszawa
6 grudnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...