Oburzenie święte i narodowe

czyli o dyrektorze Łysaku

Łysak stał się małym obiektem taktycznym, szańczykiem do zdobycia na wielkiej wojnie o rząd, między innymi dusz, w naszym kraju

Paweł Łysak, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy, przeżył w Polsce prawie pół wieku, ale czasem sprawia wrażenie jakby spadł z Księżyca. Takie podejrzenie nasuwa oświadczenie, jakie Paweł Łysak wydał we wtorek.

Podczas gdy wszyscy prawdziwi Polacy deliberowali nad tym, czy na najważniejszej scenie narodowej trener Smuda wstawi do jedenastki Dariusza Dudkę i czy któryś z biało-czerwonych indywidualnie pokryje Arszawina, dyrektor Teatru Polskiego stylizował replikę na oświadczenie środowisk katolickich i patriotycznych, które po bydgoskiej premierze sztuki "Popiełuszko" domagają się odwołania Łysaka ze stanowiska dyrektora, a zanim to nastąpi - do bojkotu Teatru Polskiego. I oto, co dyrektor Łysak wystylizował w odpowiedzi oburzonym: "W dzisiejszych czasach nie bojkot, ale rozmowa, nawet ludzi o odmiennych poglądach, jest receptą na zażegnanie polskich konfliktów. Ta ostatnia myśl, jak sądzę, byłaby bliska księdzu Popiełuszce".

Być może księdzu Popiełuszce tak, ale niekoniecznie tym, którzy dziś strzegą, by portrety księdza Popiełuszki malowane były według jednego, kanonicznego wzorca. W poniedziałek rozmawiałem z moją koleżanką, reporterką, która dzień wcześniej przysłuchiwała się powiązanej z premierą "Popiełuszki" debacie na temat: "Czy można być porządnym człowiekiem poza Kościołem?". Była zaskoczona tym, że debaty de facto nie było, bo zabrakło podstawowego dla niej paliwa: różnicy poglądów pomiędzy dyskutantami. W Teatrze Polskim przedstawiciel duchowieństwa (a był nim sam ksiądz Adam Boniecki, do niedawna redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego") niemal we wszystkich poruszanych kwestiach zgadzał się z przedstawicielem lewicowej Krytyki Politycznej.

Przykład wspomnianej debaty powinien dyrektorowi Łysakowi uzmysłowić przynajmniej dwie prawdy. Po pierwsze, różnica poglądów na rolę religii i Kościoła katolickiego w Polsce niekoniecznie przebiega pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi czy niedowierzającymi. Po drugie, ci, którzy najczęściej i najdonośniej zabierają głos w obronie wiary i Kościoła, niekoniecznie są ludźmi dialogu.

Bardzo dobrze scharakteryzował ten punkt widzenia radny PiS, Stefan Pastuszewski, mówiąc po premierze: "Za wcześnie, żeby na scenie w ogóle poruszać temat Popiełuszki". Są zatem, zdaniem środowiska, które reprezentuje radny Pastuszewski, symbole czy postaci, które w Polsce - pod groźbą społecznego wykluczenia - należy pokazywać na kolanach albo których nie pokazywać w ogóle. Do takich postaci, poza księdzem Jerzym, oczywiście należy papież Jan Paweł II. By to pojąć, wystarczy wspomnieć niedawne protesty po "zaaresztowaniu" dużego malowidła na płótnie, które kibice rozłożyli wzdłuż alei Jana Pawła II w rocznicę beatyfikacji jej patrona. To, że czcząc pamięć, złamano przepisy, zeszło na daleki plan i jeśli w ogóle o tym wspominano, to w kontekście drażniącej, bezdusznej biurokracji. Dla odmiany, formalna zgoda na prezentację na Starym Rynku wystawy przeciwko aborcji stała się ważnym argumentem jej obrońców, gdy prezydent miasta nakazał jej demontaż, po skargach mieszkańców na zbyt drastyczny przekaz, jaki wystawa niosła.

W jednym i drugim przypadku protest przeciwko działaniom władzy wyrażali liderzy tych samych organizacji, które dziś wzywają do bojkotu Teatru Polskiego i odejścia Pawia Łysaka. Oskarżony dyrektor niech więc odda się bez reszty kibicowaniu, nie marnując czasu na zbędne tłumaczenia. Bo po drugiej stronie barykady nikt tak naprawdę nie chce z nim debatować o Popiełuszce ani o niczym innym. Łysak stał się małym obiektem taktycznym, szańczykiem do zdobycia na wielkiej wojnie o rząd, między innymi dusz, w naszym kraju.

Dla równowagi coś na lewą nóżkę. Po doniesieniu działacza bydgoskiej młodzieżówki Ruchu Palikota prokuratura bada, czy wiceprezydent miasta Grażyna Ciemniak i radna PO Bogna Wojciechowska-Blachowska znieważyły symbole narodowe w Strefie Kibica podczas meczu Polska - Grecja, pijąc piwo przy stoliku nakrytym biało-czerwonym obrusem. Wieść o tym "dochodzeniu" również obiegła cały kraj. Sumiennemu prokuratorowi proponuję, by od razu sprawdził, czy symboli narodowych aby nie znieważają błazeńskie czapki i kapelusze kibiców oraz biało-czerwone szaliki na półnagich biustach kibicek.

Jarosław Reszka
Express Bydgoski
16 czerwca 2012
Portrety
Paweł Łysak

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...