Obyczaje

Jan Klata miał zły dzień

Nie jestem pierwszy, którego oburza ton felietonu Jana Klaty. Więcej, zdumiewa mnie także fakt, że ów tekst został w "Tygodniku Powszechnym" opublikowany

Zdziwiłem się - przyznaję od razu. To wciąż za mną chodzi. Kiedy przeczytałem o tym, że dyrektor Narodowego Starego Teatru w Krakowie Jan Klata miał zły dzień, poczułem, że powinno być mi przykro. Dopiero potem zagłębiłem się w felieton w "Tygodniku Powszechnym" (nr 27/2013) i skóra mi ścierpła. Rzeczywiście, dyrektor Klata miał dzień fatalny. Najpierw ugryzł go komar, potem ptak narobił mu na kołnierz, a następnie wyrzucił z pracy sześcioro aktorów. Po czym ze szczegółami opisał to wszystko w swym stałym felietonie. Że zwolnieni aktorzy mieli swoją szansę, a teraz przyszedł czas weryfikacji, że dawno zapowiadał, że taka chwila nadejdzie, że sprawa przyjemna nie jest, ale on ma czyste sumienie, bo zrobił wszystko w zgodzie z odpowiednimi regulaminami. Nad wszystkim zaś unosiło się widmo feralnego owada, który zapoczątkował serię przykrych zdarzeń. Pecha miał dyrektor Klata, ale jak przystało na człowieka dużego formatu zachował do nich dystans i jeszcze wszystko w felietonie obśmiał.

Nie jestem pierwszy, którego oburza ton felietonu Jana Klaty. Więcej, zdumiewa mnie także fakt, że ów tekst został w "Tygodniku Powszechnym" opublikowany. To już coś więcej niż kwestia tego, czy felietonista reprezentuje w piśmie jedynie własne poglądy, a redakcja nie ingeruje w treść nadsyłanych felietonów. Nie nawołuję, rzecz jasna, żeby do naszych mediów wróciła cenzura, tym razem w prewencyjnym wymiarze. Tylko zachodzę w głowę, czy w całym "Tygodniku" nie znalazł się człowiek, który zwróciłby uwagę autorowi, że trochę przesadził. Felietonowa swada swoją drogą, ale zwyczajna ludzka przyzwoitość swoją. Z wielce dowcipnego artykułu Klaty można się było między wierszami dowiedzieć, że zwalniani aktorzy to miernoty, dla których brak miejsca na krakowskiej narodowej scenie. Spod sztucznie manifestowanego współczucia przebijało pobłażanie, a może nawet pogarda. Nie to, że dyrektor teatru nie ma prawa wedle własnego uznania kształtować swego zespołu aktorskiego. Ma, oczywiście, że ma. Zdarza się również, że kogoś zwalnia, nie ma w tym absolutnie niczego nadzwyczajnego. Zdecydowanie wykraczające poza normy jest jednak ćwiczenie na tym felietonowego warsztatu oraz opowiadanie mediom ze szczegółami, jak to dokładnie wyglądało.

Jakiś czas temu dziwiłem się, że aktorzy Starego Teatru bez oporów grają w sztuce autorstwa Michała Kmiecika, znanego z faktu, że "nie płakał po Jarockim". Dziś zastanawiam się, czy podzielają doskonałe samopoczucie swojego szefa (...)

* Jacek Wakar, szef działu Publicystyki Kulturalnej w Drugim Programie Polskiego Radia.

Jacek Wakar
Kultura Liberalna
31 lipca 2013
Portrety
Jan Klata

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...