Oczopląs Witkacym

"Kurka wodna" - reż. Jan Nowara - Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie

W „Kurce wodnej" Witkacego trzy pokolenia tworzące niby rodzinę ilustrują degrengoladę społeczeństwa poddanego brutalnej przemocy. Jan Nowara w spektaklu „Kurka wodna - katastrofa jest coraz bliżej" próbuje uchwycić ważną część dzisiejszej przestrzeni życiowej przeciętnego człowieka zawładniętej przez korporacje i media bezwzględnie i bezczelnie. A to dla ludzi uczciwych i szlachetnych musi skończyć się właśnie katastrofą.

Z taką smutnawą konstatacją wychodzimy ze spektaklu Nowary. Na dodatek, przerażeni do obłędu w oczach widmem terroryzmu, które pojawia się na scenie, a wiadomo, że jest także w życiu i to czasem na odległość ręki. Terroryzmu działającego w imię rzekomo sprawiedliwej walki z korporacjami i mediami, które rządzą światem. Sprawiedliwej także w naszym imieniu. Chociaż nikt nas o to nie pyta.

„Kurka wodna" jest o małości i wielkości każdego z nas. O nadmuchanym heroizmie i rzeczywistym nihilizmie. Względności pojęć i marzeniach, tak naprawdę, o niczym. U Nowary absurd takiego życia dyktują nam multimedia, którym poddajemy się pokornie i bezwiednie. Przez czas trwania spektaklu obecne na scenie i widowni. Na kilkunastu monitorach otaczających widownię i scenę niezależnie od akcji scenicznej oglądamy na przemian obraz przestrzelonego, jeszcze pulsującego ludzkiego serca, fragmenty telewizyjnych kronik i programów komercyjnych, telekonferencję szefów światowych korporacji i egzekucję dokonaną na nich przez terrorystów. Widz próbując to razem ogarnąć doznaje oczopląsu. Ale chyba takie jest zamierzenie Nowary. Chce nam powiedzieć, że na co dzień żyjemy podporządkowani w określonych porach telewizorom i komputerom i prawie zawsze komórkom i tabletom. Taki jest nasz świat. Taki sobie tworzymy. Na taki, może zasługujemy.

Jest też w „Kurce wodnej" Witkacego motyw przewrotnie wyrafinowanej zabawy. Ale ona, tak u niego, jak u Nowary, nie odbywa się kosztem drapieżnego przesłania o bliskiej katastrofie. Sugerowanej może zbyt dosadnie. A w całościowej narracji chwilami z odczuwalnym niedostatkiem witkacowskiego ironicznego dystansu i groteskowości.

Niemniej Justyna Król, grająca Kurkę Wodną - Elżbietę Flake - Prawacką, jest ważną sprężyną w spektaklu Nowary i gra właśnie z poczuciem groteskowego dystansu udanie balansując na granicy jawy i snu, mając w sobie coś z introwertycznej modliszki. Dagny Cipora, jako Lady - Księżna Alicja of Nevermore, też trochę puszczając oko do widowni gra groteskowo stłumione połączenie ambicji i szaleństwa w kobiecości będącej pożądaniem. Justyna Król gra bez ostrzejszych spięć wyrażanych choćby podnoszeniem głosu. Dagny Cipora, seksownie i ekspresyjnie, z delikatnym odcieniem stylizacji kabotyńskiej, bardzo bliskiej Witkacemu.

Zwraca uwagę rola Synka - Tadzia Mateusza Mikosia, który chyba najlepiej rozumie styl i filozofię, a mówiąc mniej uczenie, błazenadę Witkacego. Skupia uwagę perfekcją w doborze witkacowskich środków Ojciec - Wojciech Wałpor Piotra Napieraja, widać, doskonale obeznanego z Witkacym. Ciekawie naszkicowany jest On - Edgar Wałpor Michała Chołki, przemądrzały i nadwrażliwy, marionetka broniąca się przed prześmiewczym u Witkacego byciem artystą, hamletyzujący inteligent, bezwolny i niesamodzielny. Mniej zaciekawia Drań - Ryszard de Korbowa-Korbowski recte! Maciej Wiktoś Kacpra Burdy, który traktuje tę postać jako rzeczywistego brutala i niczego innego w niej nie próbuje się doszukiwać. Wyraziste, sugestywne sylwetki przemawiających z monitorów skazanych na unicestwienie, ale pod koniec spektaklu Nowary odżywających w pełni dotychczasowej wszechwładzy szefów korporacji tworzą Sławomir Gaudyn, Józef Hamkało, Robert Żurek i Robert Chodur. Na osobnie potraktowanie zasługuje Hyrkania Magdaleny Kozikowskiej-Pieńko, subtelnie erotyczna, idealnie czująca witkacowski ton, kiedy filmuje z kamery kolegów ze sceny i widzów, oglądających siebie na monitorach. Może jesteśmy o coś podejrzani, może w jakiejś sprawie ważnej śledzeni?

Istotna rola w tym spektaklu multimediów jest zasługą Piotra Cerkowniaka, Marcina Pawełczaka i Michała Więdłochy. Scenografka Magda Gajewska buduje tło w zasadzie neutralne. Najistotniejszą rolę pełnią monitorowe ekrany. Stojący pośrodku sceny stół, zarazem łoże, symbolizują w domyśle rodzinną niezgodę, niemiłość i śmierć.

Oglądając „Kurkę wodną" Nowary widz usiłuje rozwiązać obecną w sztuce zawiłą zagadkę kryminalną i zrozumieć działania postaci, by pojąć ich intencje. Gdy czuje, że już znalazł klucz i wszystko jest dla niego jasne, sens sztuki się mu wymyka i ginie w absurdzie. Przedstawienie jest mieszanką fascynacji i rozdrażnienia. Znamienna jest scena, w której mówi się o miłości, a na ekranach szybko przesuwają się rzędy cyfr. Bo tak naprawdę to liczby dzisiaj wyrażają wszystko. Obraz, muzyka, światło, postacie tworzą jednolitą, trochę mroczną, pochłaniającą widza całość. Spektakl wymaga skupienia i czujności. Akcja nie zawsze jest przewidywalna, dlatego widz w zasadzie przez cały czas jest w stanie zaskoczenia i niepewności. Nowara umiejętnie wyważa dynamikę akcji z charakterystyczną dla Witkacego refleksyjną groteskowością. Starając się niczego z Witkacego nie zgubić trzyma spektakl w tempie, do jakiego widzowie są przyzwyczajeni oglądając dobre seriale.

Nowara bezlitośnie ukazuje nas przytłoczonych multimedialnym światem, niemiłością i małością. Posługując się fantastycznym przykładem „czystej formy" w teatrze, jakim jest „Kurka Wodna", sztuka ukazująca rozpad rodziny, a w konsekwencji wartości społecznych i kulturowych, co w zamyśle Witkacego doprowadza do nieuchronnej rewolucji, współcześnie wyrażanej aktami terroru. To również dramat artysty, uporczywie poszukującego miejsca w życiu i celu działania. Wszystkie te ważne tematy są w chwiejnych ramach absurdalnej fasady, w której budowaniu Witkacy nie ma sobie równych.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
7 marca 2016
Portrety
Jan Nowara

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...