Od polityki, od rzeczywistości, nie da się uciec

"Zażynki" - reż. Katarzyna Kalwat - Teatr Polski w Poznaniu

Przed rzeczywistością nie można uciec. Możemy ją wypierać całą siłą swojej wioli, a ona i tak się wciska w nasze życie. Prawie już nikt nie pamięta powieści Jerzego Andrzejewskiego "Miazga", a mnie się co chwila zapala w głowie zielone światełko i przypominają słowa jednego z bohaterów: "wszystko jest polityczne, twoje wesele również". W życiu bohaterki "Zażynek" polityczny jest jej brzuch.

Polityka, Kościół, aborcja... miały być tłem.

Na pierwszym planie miał być dramat samotności, niemożność nawiązania autentycznych relacji między kobietą a dwoma mężczyznami, między ojcem i synem Ale trudno oderwać się od religii i polityki, które za mocno weszły w życie bohaterów.

Marysia pochodzi z małego miasteczka, została ukształtowana w tradycji religijności ludowej, zauroczona oddała się księdzu, czego owocem miało być dziecko. Usunęła je w Warszawie u znajomego lekarza, który pochodził z tego samego miasteczka. Została jego asystentką i partnerką życiową. Stała się kobietą wyzwoloną, ale nadal posługiwała się językiem religijnym, którym nasiąkła za młodu.

Siedem lat później wraca do swojego miasteczka w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, w dzień dożynek. Jest pewna, że po raz drugi jest w ciąży, ale nie z Janem, ale z jego synem Piotrusiem (chciałoby się powiedzieć Piotrusiem Panem). W tym dniu panuje w miasteczku duchota, w kościele dominuje zapach ziół Duszno robi się w rodzinnym kręgu, kiedy Marysia nie chce być jak Maria, patronka święta, chce być wolna, decydować o sobie. Rozczarowali ją obaj mężczyźni, zapatrzeni w siebie, traktujący innych, w tym ją, instrumentalnie Decyduje się na drugą aborcję.

Dramat Anny Wakulik jest pod wieloma względami wyjątkowy. Łączy dramat rodzinny z polityką. Nie stroni od ironii, a momentami wręcz humoru. Każdy z bohaterów ma zapisaną w tekście biografię: fizyczność i psychikę. To niezwykła rzadkość w polskim dramacie współczesnym, ale też znakomity materiał dla aktorów, którzy muszą te właściwości bohaterów odkryć, przefiltrować przez siebie i pokazać na scenie.

Nie jest to łatwe, ponieważ bohaterowie dramatu nieustannie zmieniają miejsca w czasie i przestrzeni: raz mówią sami do siebie (monologi wewnętrzne), innym razem znajdują się w konkretnych sytuacjach życiowych: gabinet lekarski, festyn w miasteczku, pub w Londynie, a czasami zwracają się wprost do publiczności, wchodząc w relację tu i teraz.

Najbardziej konsekwentną i najbardziej przekonującą postać zbudował Mariusz Adamski, syn Jana i kochanek Marysi. Anna Sandowicz jako Marysia ma momenty piękne (zwłaszcza w monologach wewnętrznych), ale chwilami - dało się wyczuć - gubiła ją premierowa trema.

Wiesław Zanowicz był konsekwentny i ciekawy, kiedy grał doktora, ojca, gorzej, kiedy wypowiadał się wprost do publiczności. Trudno mi było uwierzyć w to, co mówi.

W "Zażynkach" pada wiele słów. Sami bohaterowie nie zawsze się słyszą nawzajem, nie chcą, nie potrafią... Ale warto ich słuchać, żeby usłyszeć siebie.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
4 grudnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia