Od siebie samego nie uciekniesz

"Ukryj mnie w gałęziach drzew" - reż. Igor Gorzkowski - Studio Teatralne Koło w Warszawie

Pięć lat po premierze na afisz Teatru Soho powrócił spektakl „Ukryj mnie w gałęziach drzew", w którym Igor Gorzkowski zabiera widza do intymnego miejsca bezczasu.

Inspiracją do powstania scenariusza do spektaklu stała się dla Gorzkowskiego powieść Henry'ego Millera „Big Sur i pomarańcze Hieronima Boscha" opowiadająca o życiu pisarza na kalifornijskim wybrzeżu, gdzie spotkał podobnych do siebie outsiderów, którym nie po drodze było życie w społeczeństwie. Poszukiwania we własnym wnętrzu swoistego raju charakteryzują także postaci Gorzkowskiego, dla których miejscem odosobnienia staje się drewniany dom ukryty w gałęziach drzew. To właśnie do jego drzwi pewnego dnia puka Maja (Izabela Gwizdak) i podając się za krewną zmarłej niedawno właścicielki domu wkracza w świat życia na uboczu. Z początku traktowana jak intruz, z czasem wpada w powolny i oniryczny tryb życia gdzie indziej.

Igor Gorzkowski zaznaczył, że "ostateczny kształt tego przedstawienia wyklarował się na wspólnym wyjeździe improwizacyjnym na Mazury. Może dlatego udało się osiągnąć w nim osobliwą intymność. Aktorzy wnikliwie przyglądają się bohaterom, nie bojąc się pokazywać śmieszności i najbardziej ciemnych stron ludzkiego zachowania". Rzeczywiście, osobliwą intymność daje się odczuć zarówno w relacjach między bohaterami, jak i w ich zachowaniu. Maria (Anna Gajewska) jako jedyna kobieta w towarzystwie (do czasu przyjazdu Mai) spełnia rolę matki, kochanki i powierniczki. To ona postrzega Maję jako największe zagrożenie, gdyż obawia się, że ta może niepotrzebnie namieszać w sercach jej mężczyzn, zwłaszcza w sercu Konrada (Bartłomiej Bobrowski), z którym sypia. Ten z kolei wydaje się najbardziej odpowiedzialnym, bo jako jedyny zarabia na utrzymanie domu (udziela korepetycji z języka angielskiego).Jednak w obliczu poważniejszych niż pieniądze spraw wykazuje niedojrzałość – gdy Maria zachodzi w ciążę, która budzi w niej pragnienie ustabilizowania się, Konrad gorzko odpowiada: „przecież niczego ci nie obiecywałem". W ten sposób burzy się jeden z mitów utopii na uboczu. Kolejny bohater, Tadzio (Bartosz Mazur) jest dużym dzieckiem, które domaga się nieustannej troski i zainteresowania. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że Tadzio jest dorosłym mężczyzną, a nie małym chłopcem. Na uboczu żyje jeszcze Biały (Sławomir Grzymowski) – hipochondryk, neurastenik, obsesyjnie zafascynowany twórczością kanadyjskiego kompozytora Glenna Goulda, znanego nie tylko  ze swej wirtuozerskiej gry na pianinie, ale i ekscentryczności. W spektaklu najbardziej utkwił w mojej pamięci moment, podczas którego bohaterowie śpiewają utwór Goulda „So, you want to write a fugue?", a dyryguje im Biały. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że podczas przygotowania się do tej sceny Grzymkowski z uwagą oglądał archiwalne taśmy, na których możemy zobaczyć Goulda przy fortepianie. Gdy do niego zasiadał, stawał się muzyką. A gdy Grzymkowski dyrygował, stawał się wariackim uosobieniem fascynacji swojego bohatera.

Maja przyjechała do domu z mocnym postanowieniem sprzedania nieruchomości, jednak przedłużający się pobyt w tym miejscu sprawia, że dziewczyna poddaje się jego urokowi – nie myśli już o pozbyciu się lokatorów, a swój wyjazd bezterminowo przedłuża. Trudno opuścić miejsce wolne od pośpiechu, codziennych problemów i trosk. Spektakl Gorzkowskiego jest cierpkim obrazem pułapek, które człowiek zastawia na swoje życie. Dom staje się najwyraźniejszą alegorią potrzasku – ciężko go opuścić, ale niepodobna żyć w zawieszeniu pośród ludzi, którym udało się uciec z wielkich metropolii, ale nie od samych siebie.

Paulina Aleksandra Grubek
Dziennik Teatralny Warszawa
28 lutego 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia