Odmiennie a jednak razem

11. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu

Na tegorocznym międzynarodowym Festiwalu Sztuki Mimu w Warszawie po raz kolejny jednym z punktów programu był wieczór współczesnej pantomimy. Na pokaz ten złożył się szereg etiud zaprezentowanych przez przybyłych na festiwal artystów, adeptów Studia Pantomimy w Teatrze na Woli oraz uczestników tegorocznej Międzynarodowej Szkoły Współczesnej Pantomimy

Pokaz rozpoczął się od wspólnej etiudy wszystkich występujących tego wieczoru. Na początku na scenie pojawiła się grupa postaci ubranych na czarno, z których każda miała na sobie jakiś wyróżniający ją, czerwony element. Wśród nich znalazł się także Gregg Goldson, prowadzący za sobą grupę swoich uczniów i nadający jej rytm i tempo działań. Następnie po kolei na scenę wchodzili bohaterowie tego wieczoru, którzy już na wejściu prezentowali charakterystyczne elementy granych później postaci, a nawet rodzaj prezentowanej przez siebie pantomimy. Wejście bohaterów stanowiło prolog całego przedstawienia, składającego się z etiud prezentujących różne oblicza współczesnej pantomimy.

Wśród zaprezentowanych mimodramów znalazły się zarówno te, które zachwyciły publiczność bez reszty, jak i te które obeszły się bez większego echa. Poziom etiud w dużej części był bardzo wysoki, prezentujący doskonałe umiejętności, różnorodną wrażliwość twórców oraz odmienne oblicza światowej sztuki mimu.

Niesamowite mimodramy zaprezentowali przybyli na festiwal Czesi. Jako pierwszy z grupy Tantehorse wystąpił Radim Vizvary w pięknej lirycznej opowieści o dorastaniu i relacji rodzącej się między dzieckiem a rodzicem. Etiuda oprócz tego, że pokazywała niesamowity warsztat i przygotowanie, precyzję wykonania w najmniejszych nawet szczegółach, dodatkowo miała wielką siłę oddziaływania, ze względu na ogromną emocjonalność, którą podbudowane było każde działanie, a także metaforyczne potraktowanie tematu.

Równie niezwykła była Miřenka Čechowa, która w swoim mimodramie ukazała historię kobiety mającej już za moment zaprezentować wielkie show w świetle reflektorów. Już w garderobie przygotowania bohaterki sprawiają jej wiele trudności: kiedy udaje jej się z nimi w końcu uporać wychodzi na scenę, na której w trakcie występu gasną reflektory. Po powtórnym zapaleniu świateł bohaterka kontynuuje swój występ, nieporadnie i z wielkim trudem, rozbierając się z poszczególnych części garderoby. Na sam koniec cały rytm i charakter etiudy zostaje mocno przełamany; oczom publiczności która widziała wcześniej w kobiecie jedynie nieporadność i nieskoordynowanie ruchów wywołujące lekki uśmiech, ukazuje się teraz postać bardzo turpistyczna. Otóż oprócz garderoby która została w całości zrzucona, bohaterka kontynuuje swój taniec wyciągając własne wnętrzności, które rzuca niejako na żer otaczającej ją widowni. Całość mimodramu utrzymana jest w bardzo dużym napięciu i ciągłej energii, którą nasycone jest najmniejsze nawet działanie.

Do równie ciekawych mimodramów, utrzymanych już jednak w innej konwencji, należą z pewnością etiudy zaprezentowane przez Wolframa von Bodeckera i Aleksandra Neandera. Mimowie wywodzący się z tradycji francuskiej pantomimy, pobierający lekcje w szkole Marcela Marceau, w swej twórczości kontynuują tradycje wielkiego mistrza. Ich występy bardzo często mają charakter komedii slapstickowej, opierają się na żarcie sytuacyjnym i różnego rodzaju gagach, w których doskonała technika, iluzja, płynność ruchów a także bardzo dobry rytm działań, stanowią o wielkiej wartości ich przedstawień. Bardzo istotne w ich twórczości jest to, że wychodzą poza opanowaną przez siebie technikę w której określony kanon ruchów i przypisanych ich znaczeń, zostaje dopełniony ważną dla nich emocjonalnością aż tak sztywno nie zamkniętą w ograniczony zestaw masek i działań.

Z pewnością jednym z ciekawszych wystąpień był pokaz Przemysława Grządzieli utrzymany w konwencji estradowej klaunady. Już samo jego pojawienie się na scenie w kolorowym przebraniu w towarzystwie marionetki jadącej koło niego na rowerze wywołało salwę śmiechu. Po chwili na scenie oprócz przybyłego tu niedawno klauna , pojawiła się postać lalki- tancerki sterowanej za pomocą pilota, której precyzja ruchów utrzymana w rytmie staccato zaskoczyła z pewnością nie jednego widza. Wesoła, pogodna opowieść z licznymi gagami z udziałem publiczności, była ciekawym urozmaiceniem wieczoru.

Interesującą etiudę zaprezentował także Bartłomiej Ostapczuk, którego bohater nie mógł uporać się z niesforną kołdrą żyjącą własnym, niezależnym od właściciela życiem. Przedmiot ten bowiem nieustannie wprowadzał zamęt w istnienie bohatera, poprzez coraz większą niezależność i samowolę działań. Czasami odkrywał śpiącego mężczyznę, innym razem stawał na baczność nie chcąc wrócić do funkcji którą powinien pełnić. Pomysł na wykorzystanie ożywionego przedmiotu okazał się bardzo trafny tym bardziej, że przez cały mimodram działanie kołdry i bohatera było niezwykle precyzyjne i zsynchronizowane, co z pewnością zasługuje na uznanie.

Ciekawa była także znana już warszawskiej publiczności etiuda Gregga Goldsona z Bartłomiejem Ostapczukiem, oparta na konflikcie obu mężczyzn chcących zająć jedno krzesło. W mimodramie można było zobaczyć niesamowite zgranie obu postaci, doskonały rytm działań i bardzo dobrą technikę.

Jednym z występujących był także Józef Markocki z Teatru Formy, prezentujący dwie etiudy  których głównym tematem były przeciwności przynoszone bohaterowi przez los. Mimodramy utrzymane były, jak wiele tego wieczoru, w konwencji komediowej, opartej na na różnorodnych gagach i żartach sytuacyjnych.
 Warta uwagi była także jedna z etiud wykonanych przez adeptów sztuki mimu- cztery kobiety które na scenie przedstawiły interesującą drogę przemian od postaci zasiewających ziarno, przez wzlatujące ptaki, aż do drzewa w którym to doszło do złączenia wszystkich czterech konarów. Temat etiudy choć prosty, utrzymany był w ciekawej konwencji gdzieś na pograniczu jawy i sny, w świecie pomiędzy, w którym wszystko staje się możliwe.

Wieczór współczesnej pantomimy, który pojawił się już kilkakrotnie na festiwalu zaczyna być jego tradycyjnym, nieodłącznym elementem. To jedyny taki moment w którym większość zaproszonych twórców staje ze sobą na jednej scenie prezentując różne oblicza współczesnej pantomimy; zapominając o różnicach ich dzielących, o odmiennych tradycjach z których wyrośli i które prezentują we własnej twórczości. W ciągu tego wieczoru nie wartościuje się podejmowanych konwencji, nie mówi o lepszej lub gorszej pantomimie- występujących na scenie twórców łączy bowiem jeden najważniejszy cel, którym jest uświadomienie odbiorcom, a może i samym sobie, jak bogata, różnorodna i odmienna w swoim kształcie jest pantomima tworzona na całym świecie.

Wieczór ten jest także wspaniałym momentem w którym uczniowie mogą stanąć obok swoich nauczycieli, wystąpić wraz z nimi na scenie, pokazując własne podejście do sztuki mimu oraz to jak  rozwinęli się pod ich skrzydłami. Spektakl ten jest z pewnością niezwykłym wydarzeniem, komentującym ideę całego festiwalu, która zawiera się w prezentacji kondycji współczesnej pantomimy i odmiennych koncepcji artystycznych będących efektem różnorodnych źródeł z których czerpało się sztukę mimu.

Magdalena Młynarczyk
Dziennik Teatralny
27 sierpnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...