Odrealniony Williams

"Baby Doll" - reż. Barbara Wiśniewska - Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie

Choć dramaty Tennessee Williamsa są najczęściej naturalistycznymi obrazkami purytańskiej mentalności mieszkańców amerykańskiego Południa, portretującymi ksenofobię, dyskryminację, nienawiść czy wszelkiego rodzaju innej maści animozje, wciąż chętnie po te teksty sięgają reżyserzy, i to różnych pokoleń. Duża w tym zapewne zasługa nowych przekładów Jacka Poniedziałka, które udanie sięgają do współczesnego języka, korzystając ze zmian jakie zachodzą na gruncie frazeologii, leksyki czy idiomatyki.

Potwierdzają to sukcesy takich przedstawień jak "Szklana menażeria" w Opolu (reż. Jacek Poniedziałek), "Tramwaj zwany pożądaniem" w Ateneum (reż. Bogusław Linda) czy "Wszyscy moi synowie" (reż. Wawrzyniec Kostrzewski) na Scenie na Woli. Dzięki umiejętności zespolenia języka z emocjami tłumaczenia Poniedziałka pozwalają aktorom uniknąć sztuczności i wyjść poza szeleszczący papier, co przy sztukach realistyczno-psychologicznych jest szalenie istotne i ważne.

Barbara Wiśniewska, debiutująca w Teatrze Sudio, sięgnęła po mało znany utwór Williamsa "Baby Doll". Czuje się, że reżyserka wraz z aktorami wnikliwie przeczytała tekst, dając im szansę wyjścia poza jednowymiarowość bohaterów. Dodatkowo również wszystko to, co dzieje się poza słowem, znakomicie dopełnia temperaturę i klimat spektaklu, a zabiegi inscenizacyjne mające na celu ucieczkę od dosłowności, podbijają aluzyjność, wzmacniają podteksty i znaczenia przenośne. Pomaga w tym wszystkim równie odrealniona co niepokojąca scenografia Natalii Kitamikado, organizująca kilka miejsc gry, wyjmowanych bladym światłem i dźwięki żywych instrumentów, dochodzące jakby z głębi mieszkania.

Zastosowane pęknięcia w realistycznie skonstruowanym świecie przedstawionym powodują, że opowiadana historia wychodzi daleko poza melodramatyczny schemat. Forma tego spektaklu jak na reżyserki debiut wydaje się być dojrzała, inteligentna i przemyślana, a tocząca się gra namiętności tworzy swoistą pajęczynę znaków i kluczy, które nie tracą nic ze swojej siły oddziaływania sprzed kilkudziesięciu lat. "Baby Doll" to przedstawienie dobrze wyreżyserowane i działające na wyobraźnię, dostarczające przeżyć natury emocjonalnej, których w tym przypadku nie gubi zastosowana estetyka. Jest w nim kilka scen zachwycającej urody, do tego bardzo pięknie zakomponowanych przestrzennie, są też i takie, których narrację współtworzy doskonale zastosowane światło.

Wiśniewska zarysowując konflikt, w partyturze scenicznych działań i repetycji, ostro różnicuje postaci i umiejętnie wykorzystuje napięcia między nimi do płynnego wznoszenia gęstej atmosfery spektaklu. Pewien jakby somnambuliczny rytm tej realizacji pozwala na rozkoszowanie się aktorskimi kreacjami, z których najciekawiej wybrzmiewają postaci Katarzyny Herman, Miłogosta Reczka i Michała Żurawskiego. Niedosyt budzi natomiast rola Marty Juras, która nie do końca przekonuje na płaszczyźnie emocji, obaw i psychoz, pragnień i powinności rozpostartych między skrajnymi postawami pozostałych bohaterów. Ma to wpływ na poziom napięcia emocjonalnego, które momentami się rwie i zatraca wcześniej wytworzony nastrój. W dość monotonnej i jednostajnej kreacji Juras zabrakło półtonów, chyba jednak wyrazistszego podprowadzenia do określonych stanów uczuciowych.

Wiesław Kowalski
Teatr dla Was
6 maja 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...