Odrzuceni

„Zapiski z wygnania" – aut. Sabina Baral – reż. Magda Umer – Teatr Polonia w Warszawie – 7.12.2022

Istnieją na świecie takie teksty, których samo przeczytanie to zbyt mało, aby właściwie poczuć emocje im towarzyszące. Trzeba taką historię zobaczyć i usłyszeć. Pomaga to zrozumieć, doświadczone widowisko zostaje w człowieku. Dokładnie tak było ze sceniczną adaptacją książki „Zapiski z wygnania".

Historia, którą wspólnie opowiedziały Sabina Baral, Magda Umer i Krystyna Janda dogłębnie porusza. Główna bohaterka opisuje trud, z jakim przyszło jej się mierzyć w marcu 1968. Odczucia towarzyszące jej, znajomym, rodzinie, kiedy w pośpiechu bez grosza przy duszy jechali rozpocząć nowe życie.

Książka Sabiny Baral będąca inspiracją do adaptacji sztuki w teatrze Polonia to wspomnienia dwudziestoletniej dziewczyny. Autorka snuje opowieść nie tylko o sobie, ale o wszystkich „marcowych emigrantach". Ludziach którzy Polskę kochali, uważali za ojczyznę, po wojnie i niewyobrażalnym ogromie cierpienia wrócili wygłodzeni, wymęczeni, z obozów, z Syberii. Wrócili, bo uważali ziemie polskie za swój dom, chcieli mieszkać w tym państwie, świadomie zdecydowali o swojej tożsamości, pragnęli wychować dzieci w miejscu, które znali od pokoleń. W 1968 roku dom do którego wrócili, o krok od szaleństwa z cierpienia, jakie musieli znieść, odrzucił ich, a tułaczka rozpoczęła się na nowo. Losy niezliczonych Żydów których ponownie spotkało wykluczenie w miejscu tak bliskim ich sercom, nie powinny pozostać nikomu obojętne, dlatego cieszę się, że powstała sztuka na podstawie tej powieści. Jeszcze bardziej doceniam to, że mogłam ją obejrzeć, ponieważ udało mi się przeżyć to tak jak faktycznie czuli to wówczas wysiedleni. Warto dodać, że wnioski jakie można wysnuć oglądając sztukę są aktualne także współcześnie.

Od pierwszych dźwięków dochodzących do uszu widza, ma się świadomość, że bierze się udział w wydarzeniu wielkim, w pewnym sensie podniosłym, z drugiej strony zupełnie z tego patosu obdartym. Główna bohaterka historii przytaczając swoje wspomnienia, nie wydaje się już ani rozpamiętywać, ani ubolewać, jest chłodna zdystansowana, momentami ironiczna, sprawia wrażenie pogodzonej z przeszłością. Wspomina w swym monologu wystąpienie Gomułki namawiającego do wyjazdu obywateli o żydowskich korzeniach. Wtedy nikt o tym tak nie myślał, ale można określić to zdarzenie mianem współczesnego pogromu, nie krwawego, mimo to opartego na wykluczeniu. Zauważa, że z jednej traumy tych cudem ocalonych po wojnie ludzi wpędzono właściwie od razu w drugą. Zmuszono do wyjazdu zostawienia całego dotychczasowego życia, bez pieniędzy (wolno było wywieźć 5$ na osobę niezależnie od długości wyjazdu) ani dokumentów, nieznających języka. Zabronione było nawet zabranie zdjęć sprzed 1945, a dla wielu były to ostatnie pamiątki po bliskich, którzy jak to dobitnie określa bohaterka „Poszli z dymem" w krematoryjnych piecach obozów. Zostawienie dotychczasowego życia wiązało się też z opuszczeniem sympatii i przyjaciół, czasem rodziny. Absurdalne jest to, że ci którzy zdecydowali się wyjechać, musieli spłacać swoje studia, gdyż wtedy naukę na uczelniach trzeba było odpracować, a nikt nie chciał zatrudnić Żydów nawet z najlepszymi dyplomami uczelni. To co wymieniłam jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej problemów, z którymi przyszło się borykać wysiedleńcom.

Młoda dziewczyna spróbowała uczynić z tej drogi w nieznane lekcję. Obserwowała otaczający ją świat, rodzeństwo z kotem za wszelką cenę próbujące zabrać kota – nauka odpowiedzialność, radzenie sobie z nieodwracalną stratą – w kontekście rodziców przekupujących wszystkich celników, aby zabrać ze sobą ekshumowaną trumnę z ich dzieckiem, tożsamość jest kwestią wyboru. Bycie na przykład Polakiem to żadne wyróżnienie, zaszczyt, tak po prostu jest. Nikt nie powinien decydować o tożsamości drugiego człowieka ani go za nią osądzać. Sabina Baral podsumowuje, że przekraczając granicę miała w głowie już tylko jedno, a mianowicie: „Wasz antysemityzm niedługo będzie już tylko waszym problemem". Ta fraza bardzo wryła mi się w pamięć, zapewne dlatego, że jest w niej tyle prawdy. Oczywiście można zamknąć się w państwie jak w twierdzy przepędzić wszystkich nieodpowiadających danym wymaganiom mieszkańców, ale zawiść to choroba która trawi społeczeństwo i zawsze znajdzie ofiary w kierunku których znajdzie swoje ujście.

Gra aktorska Krystyny Jandy wywarła na mnie ogromne wrażenie, cały spektakl był bardzo długim monologiem, zawierał też wzruszające, budujące fenomenalny nastrój utwory, nie sposób było oderwać oczy od sceny. Występ aktorki był tak doskonały, jakby w ogóle nie grała, sprawiała złudzenie, iż stała przed nami sama Sabina Baral i opowiadała historię swojej młodości. Czasami ironicznie się uśmiechała, jaj twarz nie zdradzała wielu emocji, a mimo to wypowiadane przez nią słowa uderzały w widza z potężną siłą. Kiedy słuchałam monologu przyznaję, że niejednokrotnie się wzruszyłam, miałam też ciarki na całym ciele, myśląc o nieszczęściu tylu ludzi, o odczuciach jakie im towarzyszyły, o wyborach jakie musieli podjąć. Przygotowanie tak świetnie bardzo wymagającej roli mówi samo za siebie. Janda jest aktorką najwyższej klasy.

Nie można pominąć też wybitnej oprawy muzycznej zapewnionej przez Janusza Bogackiego i jego zespół, który swoimi brzmieniami zapewnił niepowtarzalny nastrój i akompaniament dla piosenek śpiewanych przez Krystynę Jandę. Ciekawym aspektem spektaklu jest również wygląd sceny. Pomiędzy muzykami i aktorką a widownią rozpościerała się zawieszona, półtransparentna tkanina, która służyła za ekran. Wyświetlały się na niej materiały z kronik lub zbliżone ujęcia na twarz grającej, wszystko w monochromatycznym wydaniu.

Sztuka poruszyła bardzo ważny problem zamykania się w „swojej skorupie", pokazała trudność jaką Polacy mają z tolerancją. Spektakl kończy się bardzo wymownym fragmentem ukazującym marsz niepodległości i antysemickie hasła jakie nadal są głoszone przez nacjonalistów.

Myślę, że warto wybrać się do teatru i zastanowić nad przekazem, ponieważ jak widać po tej końcowej scenie - niewiele się zmieniło na przestrzeni lat.

 

Karolina Kwiecień
Dziennik Teatralny Warszawa
15 grudnia 2022
Portrety
Magda Umer

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...