Ofelia niekochana. Po prostu

"Szkice o Ofelii" - reż. Marcin Herich - Teatr A Part w Katowicach

W Poznaniu trwa festiwal Inwazja Barbarzyńców. Spotkanie z Innym rozpoczęliśmy od spektaklu "Szkice o Ofelii" katowickiego Teatru A Part.

"Szkice o Ofelii" Teatru A Part to przede wszystkim intymne i kameralne wydarzenie. Artyści zaprosili widzów do niewielkiej sali w Republice Sztuki Tłusta Langusta i usadzili ich naprzeciwko siebie. Spektakl nie wymagał fizycznego zaangażowania, jednak w tej konfiguracji publiczność w żaden sposób nie mogła uciec od wzroku szalonej Ofelii. Kobiety, która na oczach nieznanych sobie osób chciała opowiedzieć o krzywdzie, jakiej doznała.

Kochanka Hamleta

Punktem wyjścia do realizacji monodramu był oczywiście "Hamlet" Williama Szekspira. Jednak tekst stanowił tylko szkielet, na którym zbudowano autorską narrację. Reżyser Marcin Herich wykorzystał postać Ofelii do uwypuklenia tego, czego w kwestii "Hamleta" pewni nie jesteśmy. Szekspirolodzy od lat spierają się o erotyczne aluzje Hamleta wobec Ofelii. Zdaniem niektórych była ona kochanką bohatera, ponieważ tylko w ten sposób można wyjaśnić jej załamanie nerwowe i obłęd.

Taką właśnie - bardzo cielesną Ofelią - jest bohaterka kreowana przez Monikę Wachowicz. Niby delikatną i niewinną, ale skażoną rzeczywistością, w której seksualność nie jest już tematem tabu. Ofelia zostaje nieodwracalnie skrzywdzona. Wmanipulowana w rodzinną intrygę pierwsza odtrąca Hamleta. Zmaltretowana fizycznie i moralnie czuje żal nie tylko do kochanka, ale też do ojca i samej siebie. W jednej chwili traci wszystko. Rusztowanie podtrzymujące do tej pory jej bezpieczny świat zawala się, a wraz z nim załamuje się delikatna konstrukcja psychiczna samej bohaterki.

Droga krzyżowa

Większość ze scen zostaje przedstawionych za pomocą ruchu, gestu i symbolu. Spektakl rozpoczyna się słowami Gertrudy, relacjonującej poczynania szalonej Ofelii na chwilę przed utonięciem. Monika Wachowicz opowiada tę historię ubrana w białą, zwiewną chustę. Ma na sobie białe buty na obcasie oraz wianek - symbol niewinności, który w chwili opowieści o ślubie staje się koroną cierniową. Kiedy mówi o swojej inicjacji seksualnej, na dłonie wsuwa czerwone rękawiczki. I w niezwykle mroczny, epatujący erotyzmem sposób opowiada o tym, jak jej niewinność została zniszczona, o porzuceniu po tym, jak uległa miłości.

Wspomniane barwy idealnie kontrastują z czarnym pasem linoleum rozłożonym wzdłuż widowni, który stanowi symboliczną granicę pomiędzy normalnością a szaleństwem, której bohaterka nie może przekroczyć. Ofelia czołga się, rzuca, próbuje zmienić jej bieg, ale nic nie skutkuje. Forsując ją, Ofelia upada trzy razy jak Chrystus, idąc na ukrzyżowanie. Ale podnosi się, po czym ostatni raz uśmiecha się do widowni i, kończąc swoją smutną opowieść, sięga po wodę, by już spokojnie obmyć twarz.

Komentarz w czterech wersach

W spektaklu, oprócz wielu ukrytych w kolorze czy geście symboli i metafor, istotna jest również muzyka, która współgra z emocjami, jakie targają bohaterką. Są to świetnie dobrane fragmenty utworów zespołów Pablo's Eye i Ophelia's Dream oraz kompozycji Elliota Goldenthala.

Na scenariusz monodramu składają się nie tylko na nowo zaaranżowane sceny z "Hamleta" i krótkie improwizacje, ale także kończący spektakl wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej zatytułowany "Ofelia". To świetny komentarz do sytuacji, w której znajduje się tytułowa bohaterka.

"Ach, długo jeszcze poleżeć

w szklanej wodzie, w sieci wodorostów

zanim nareszcie uwierzę,

że mnie nie kochano, po prostu."

Monika Nawrocka-Leśnik
http://Kultura.poznan.pl
25 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia