Ofiary emocjonalnej próżni

"Horror Vacui" - reż: Agata Biziuk - Nieformalna Grupa Avis

Teatr Nowy w Łodzi słynie z otwartości na współpracę z teatrami z kraju i zagranicy - tym razem w koprodukcji z Nieformalną Grupą Avis powstał spektakl "Horror vacui", który pojawił się w repertuarze w ramach projektu "Nowy przedstawia", dzięki któremu Teatr prezentuje własne ciekawe przedstawienia, a także zwraca uwagę na interesujące spektakle i przedsięwzięcia realizowane przez różnych twórców i grupy teatralne, z którymi udało się nawiązać współpracę.

Pomysł inscenizacyjny był bardzo prosty - w windzie zacina się czworo bohaterów, którzy reprezentują skrajnie odmienne światopoglądy. Nadekspresywna, naiwnie wierząca w miłość Beata (Agnieszka Makowska) bezgranicznie kocha swojego chłopaka, nieudacznika Maksa (Dominik Piejko), który jest niespełnionym artystą kochającym muzykę. Wraz z tą parą w wyniku zwarcia elektrycznego między piętrami została uwięziona także bywalczyni dyskotek, wiodąca bezstresowy tryb życia Mariola (Ewelina Stepanczenko) oraz Piotr (Wojciech Stolorz), który jest racjonalny do bólu i nawet miłość stara się postrzegać jako ciąg reakcji chemicznych, a dobór partnera traktuje jak rozwiązywanie matematycznego równania. Jednak jest coś, co łączy wszystkich, bez względu na wiek, rasę, wyznanie i poglądy - są śmiertelni. W spektaklu Agaty Biziuk Śmierć (Izabela Maria Wilczewska) to ubrana w zwiewne białe szaty piękna dziewczyna, która prosi bohaterów, by poszli za nią. Czworo młodych ludzi z jednej strony woli myśleć, że pojawiająca się postać jest wynikiem zbiorowej halucynacji spowodowanej brakiem tlenu w kabinie windy, z drugiej jednak składania ich to do podsumowania własnego życia. Wnioski nie są za wesołe. 

W przedstawieniu za elementy scenograficzne można uznać jedynie pięć zwisających z sufitu lamp, a jedynym rekwizytem jest megafon, przez który Beata wykrzykuje hasła mające pomóc jej w wyzwoleniu się z nudy, jaka zapanowała w jej życiu. Kabina windy stworzona została za pomocą światła, w sposób umowny, aktorzy stoją po prostu placami do siebie na niewielkim obszarze. Rozmowy czwórki młodych ludzi przeplatane są scenami z ich życia -widzimy Piotra umawiającego się na tzw. szybkie randki, podczas których poprzez zadawanie serii pytań stara się dokonać najlepszego wyboru partnerki; poznajemy także historię znajomości Beaty i Maksa, którzy spotkali się w prozaicznych okolicznościach - wpadli na siebie na ulicy. Okazuje się, że Beata zadręcza swojego partnera nieustającymi wyznaniami miłosnymi, chłopak natomiast ma już tego serdecznie dość. Życie Marioli natomiast polega na tym, że dziewczyna przechodzi z rąk do rąk trafiając w ramiona kolejnych mężczyzn, jednak żaden z nich tak naprawdę nie należy do niej. Zatem zachowanie każdego z bohaterów motywowane jest chęcią ucieczki przed samotnością, strachem, tytułowym lękiem przed pustką. 

Na scenie mamy okazję obserwować wiele ciekawych rozwiązań choreograficznych, które stają się dużym atutem spektaklu, pomagają bowiem w zbudowaniu poetyckości poszczególnych scen. W pamięć zapada między innymi ta, w której ubranko dla dziecka, rodzaj zimowego kombinezonu, w rękach aktorów zamienia się w żywą istotę, chłopca, który staje się symbolem marzeń Piotra o ojcostwie. Choć chłopak stara się racjonalizować swój instynkt, potrzeba zostania rodzicem, podzielenia się miłością z dzieckiem, jest w nim bardzo silnie rozwinięta. Ciekawe wizualnie są także sceny tańca śmierci - motyw danse makabre przewijający się przez cały spektakl nieustannie przypomina o tym, że bez względu na obraną drogę czeka nas podobny koniec. Spektakl wieńczy scena, w której biała postać w poszukiwaniu kolejnej ofiary podchodzi do każdego z wystraszonych bohaterów. Niestety tłumaczenie żadnego z nich nie przypada jej do gustu. Śmierć bowiem jest głucha. 

Choć „Horror vacui” mówi o sprawach ostatecznych, spektakl przepełniony jest humorem i dowcipami, co pozwala uniknąć nachalnego moralizatorstwa i sprawia, że nawet wymagająca publiczność może dobrze się bawić. Dynamiczne dialogi i zabawne riposty w połączeniu z ciekawymi rozwiązaniami choreograficznymi dają w efekcie udane przedstawienie, które na godzinę pozwala nam zagłuszyć lęk przed pustką.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
17 listopada 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...