Ofiary jak z dziecięcej wyliczanki

"Ene due rike fake" - reż. Joanna Grabowiecka - Teatr Polski w Poznaniu

Kiedy we wrześniu ubiegłego roku oglądałem finałowe czytanie performatywne tekstu "Ene due rike fake", wydawał mi się drażniący, bardzo gazetowy. Tymczasem na premierze jego gazetowość zblakła, a publicystyka pojawia się co jakiś czas niczym wrzutka albo raczej wehikuł tej opowieści o trzech molestowanych w dzieciństwie kobietach.

Marzena Matuszak lepi swoje bohaterki z różnych historii. Stara się, aby każda z nich reprezentowała inny typ osobowości, charakteru i... ofiary. Każda z nich inaczej radzi sobie ze swoją traumą. Ale autorce nie chodzi wcale o kolejną smutną opowieść o losach skrzywdzonych przez pedofilów dzieci. Pokazuje jedynie, że w pewnym momencie ofiara musi przerwać milczenie, musi o sobie, o swoich przeżyciach powiedzieć głośno, bo tylko w ten sposób może zacząć próbować wrócić do normalności.

Autorka nie ma też ambicji, aby odpowiedzieć sobie na pytanie o źródło pedofilii. Głowią się nad tym psychologowie, artyści też ich nie wyręczą. Mogą tylko uzmysłowić, że podobne ofiary żyją wśród nas - widzów. W pewnym momencie przedstawienia jedna z bohaterek zwraca się do publiczności i za pomocą dziecięcej wyliczanki próbuje znaleźć na widowni ofiary molestowania. Z badań naukowych wynika, że co trzecia osoba była w dzieciństwie molestowana. Demagogiczny chwyt? Raczej potrząsający. Czyżby przypadek decydował o tym, kto jest ofiarą?

Matuszak przefiltrowała wstydliwy temat cywilizacyjny, który dotyka różne kontynenty, rasy, narody przez pryzmat dziecięcych wyliczanek, przez pryzmat "Alicji w Krainie Czarów", której autora niektórzy badacze podejrzewają również o niecne skłonności, przez pryzmat zachowań popkulturowych.

Dla kształtu teatralnego przedstawienia bezcenny jest motyw wyliczanek. Autorka dramatu i reżyserka Joanna Grabowiecka, przywróciły im magiczną moc - o życiu człowieka decyduje przypadek. A może jest to tylko alibi?

Twórczynie spektaklu budują sceniczny świat z marzeń i snów, z których co jakiś czas bohaterki się budzą. Te przebudzenia są wstrząsające, ale dzięki temu, że Alicja (Anna Sandowicz), Marysia (Marcela Stańko) i Lala (Marzena Wieczorek) odważyły się mówić, jest im łatwiej. Nabrały szacunku do siebie, poczuły swoją wartość i nie jest w stanie zmącić jej niespodziewana wizyta Katy (Barbara Krasińska), partnerki Big Zbiga, jednego z oprawców Alicji. W finale pojawia się jeszcze Ojciec (Wojciech Kalwat) ukryty dotąd w piwnicy (aluzja a rebours do Josepha Frietzla?). Na pytanie czyj to ojciec? Lala odpowiada: "Przypadkowy. Wczoraj go znalazłam".

"Ene due rike fake" nie odpowiada na żadne pytanie, które ciśnie się na usta przy okazji tematu molestowania. Dramat i spektakl potrząsa i skłania do zadawania pytań samemu sobie.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski online
15 stycznia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia