OK, rzeczywistość!

"What's wrong with happiness" - reż. Magda Jędra - Good Girl Killer

Urodzinowe „What's Wrong with Happieness” Anny Steller i Magdaleny Jędry.

„What's Wrong with Happiness" to spektakl taneczny, którym swoje 10. urodziny uczcił zespół Good Girl Killer. Trójmiejska formacja powstała w 2005 roku, a ich pierwszy projekt taneczno-muzyczno-wizualny nosił znamienny tytuł „Good Girl Killer". W skład zespołu wchodzili wówczas: Magdalena Jędra, Anna Steller, Zbigniew Bieńkowski i Grzegorz Welizarowicz. Obecnie zespół tworzą panie: Jędra i Steller, które zapraszają do udziału w spektaklach różnych artystów.

W urodzinowym „What's Wrong with Happiness" tancerki wystąpiły w duecie. Spektakl zaskakiwał przede wszystkim prawie całkowitą rezygnacją z muzyki, a więc i z rytmu. Rozpoczął się w ciszy, od symbolicznej sceny zaklejenia oczu. Od tej pory jedynym rytmem był odgłos kroków chodzących po scenie artystek i obijania się o ściany. Dwa atomy, dwie komórki, początek.

Co jest nie tak z tym szczęściem? Wszyscy go szukają, ale czy ktoś znajduje? Jędra i Steller postanowiły przyjrzeć się zjawisku poszukiwania tego, czego tak często życzymy innym, na przykład z okazji urodzin. Nie jest łatwo. Sami musimy obrać kierunek, wyznaczyć sobie rytm. Jeśli zechcemy iść utartym schematem, możemy trafić na podróbkę szczęścia. Taką drogę, okupioną ogromnym wysiłkiem, pokazały artystki. Przy donośnych dźwiękach poruszającej się turbiny i młota pneumatycznego szukały własnej drogi. Znów bez rytmu. Musiały go stworzyć wyłącznie ruchem. Dało się zauważyć, że są sobie nawzajem potrzebne, że wysiłek jednej, całkiem oddanej swojej pracy, inspiruje tę drugą. Scena, tak jak cały spektakl, nie była jednoznaczna. Zagniatanie ciasta było czynnością symboliczną, zaś interpretację symbolu pozostawiono odbiorcom.
W tańcu, a także w byciu na scenie, istotna była opozycja: bliskość – oddalenie. Oparty na tych kategoriach spektakl był artystycznie spójny, domknięty. Na początku i pod koniec pojawiły się dialogowe scenki, oparte na słowie „okej" wypowiadanym w różnym natężeniu. W scenie przedstawiającej rajską wyspę tancerki znów zdane były na siebie w kreowaniu rytmu. Miłe dla ucha śpiewy ptaków i światło o ciepłej barwie dawały wrażenie, że szczęście jest tuż-tuż, ono jednak nadal wymagało starań, wymagało tworzenia.

Tytułowe „happiness" nie niesie samo – oglądanie spektaklu zmusza do pewnego wysiłku. Może właśnie w chwilach przemęczenia, kiedy mamy dosyć i odpuszczamy, jesteśmy najbliżej szczęścia? Taniec, jak każdy rodzaj sztuki, który wymaga wielu prób, powtórzeń, wysiłku i wyrzeczeń, może pewnie do tego upragnionego szczęścia przybliżyć.

Małgorzata Bierejszyk
Gazeta Świętojańska
24 czerwca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia