Okno na Shakespeare\'a

rozmowa z Jerzym Limonem

Rozmowa z Jerzym Limonem

MARCIN WASYLUK: Rok temu zapowiadał pan, że gdański Festiwal Szekspirowski będzie przede wszystkim multimedialny. Mam jednak wrażenie, że oprócz „Hamleta“ The Wooster Group, gdzie nowoczesna technika rzeczywiście stanowi podstawę przedstawienia, pozostałe spektakle mogłyby spokojnie obyć się bez kamer i projekcji. 

JERZY LIMON: Na festiwal zamierzaliśmy też sprowadzić „Tragedie rzymskie“ Ivo van Hove z Holandi, spektakl, w którym media odgrywają kluczową rolę, wykorzystane są w spośób totalny. Holendrzy zresztą inaczej niż Amerykanie wykorzystują filmy i projekcje, ale równie twórczo. Te dwa przedstawienia miały podkreślać główny temat tegorocznego festiwalu, podjęty także na konferencji „Blending media“, podczas której czołówka światowych teoretyków przez pięć dni rozmawiała o nowych technikach wizualnych w teatrze. Niestety Ivo van Hove do Grdańska nie przyjechał, a w większości spektakli, które pokazaliśmy, media są raczej skromnie używane. Teraz jest taka moda, więc reżyserzy starają się być „na czasie“ stosując multimedialne chwyty. Często bez większego sensu. Ale bywa, że ma to uzasadnienie. Tak jest właśnie w „Tragediach rzymskich“, gdzie akcja „Koriolana“, „Juliusza Cezara“ i „Antoniusza i Kleopatry“ toczy się w centrach konferenycjnych i studiach telewizyjnych. Właśnie tam mają miejsce debaty na temat mechanizmów władzy i demokracji. Teatr pozwala nam je podejrzeć. 

WASYLUK: O Shakespere’a w teatrze stale toczy się spór między tradycjonalistami i nowatorami. Pamiętam estońskiego „Hamleta“, w którym reżyser, Lembit Peterson, nie skreślił ani jednego przecinka. Przedstawienie, presentowane na festiwalu sześć lat temu, trwało pięć godzin i znaczna część publiczności wyszła. Naturalne jest zatem, że szukamy czegoś nowego. Słowo można zastąpić obrazami, jak robi to Nekrosius. W tym roku grupa Parrabbola/Lightworks pokazała „Burzę“ przy użyciu kamer i projekcji, choć tekst wybrzmiał w tym spektaklu niemal w całości. 

LIMON: Nakrosius wie, że słowo teatralne nie jest aktem akustycznym, ale obrazem – niekoniecznie elektronicznym. Jego Hamlet wygłasza monolog „Być albo nie być“ pod prysznicem. W tym samym czasie koszula, którą ma na sobie, rozpuszcza się na nim. Zmienia się więc znaczenie słynnego monologu, bo i woda ma w tym przedstawieniu wiele znaczeń w innych scenach. 

WASYLUK: W tym roku festiwal zyskał nową scenę – Teatr w oknie, którą prowadzi Alicja Mańkowska. 

LIMON: Już od marca odbyło się tam kilkadziesiąt zdarzeń artystycznych! W Oknie pokazujemy różne formy: i kabaret, i koncerty, i body art, i poezje, i teatr tańca, teatr mody, fragmenty spektakli. Najważniejsze w tej scenie jest to, że powstała przestrzeń artystyczna, która zwraca sie do przechodniów w sposób autentyczny – ani sztuczny, ani wymuszony. Pod naszymi oknami zawsze zbiera się spory tłumek i jestem tym podbudowany. Sztuka wychodzi na ulicę, a ulica ma wpływ na twórców. 

WASYLUK: Jaki będzie następny Festiwal Szekspirowski? Czy możemy mówić o jakimś szczególnym kierunku, w którym zmierza? 

LIMON: Obawiam się, że nadciągają na nas kryzysowe chmury. W związku z tym trudno mi planować przyszłoroczny program. Czeka nas inwestycja związana z Gdańskim Teatrem Szekspirowskim. Na tym się koncetrujemy. To jest olbrzymie przedsięwzięcie. 

WASYLUK: Projektowi Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego zarzuca się, że nie wiele ma wspólnego z historyczną szkołą fechtunku, która jest pierwowzorem teatru. 

LIMON: Teatr w stylu elżbietańskim w kształcie, który możemy zobaczyć na rycinie Petera Willera z połowy XVII wieku, będzie odbudowany na podstawie badań archeologicznych. Drewniany budynek zostanie wbudowany w architektoniczną szkatułę. Ma ona otwierany dach, więc można będzie grać przy świetle dziennym, bądź pod gwiazdami. Będzie to typowa przedstrzeń elżbietańska. Widzowie z trzech stron otaczą aktorów. Można tam będzie inscenizować zarówno pokazy dla turystów, jak i scenki z dawnych czasów, tak jak się to dzieje w teatrze The Globe w Londynie. Ale ponieważ przeważnie przedstawienia przygotowuje się dla sceny pudełkowej (nie ma na świecie wielu scen elżbietańskich) – pzestrzeń będzie można w prosty i szybki sposób przekształcic w scenę włoską. A i tę, w podobny sposób, można będzie przekształcić w zupełnie płaską przestrzeń. Możliwości techniczne tego teatru będą ogromne. Jestem przekonany, że to było jedyne sensowne rozwiązanie. Już pięć lat temu, gdy ogłaszaliśmy konkurs, wiedzieliśmy, że nie może to być teatr wzorowany tylko na The Globe w Londynie. Inaczej byłaby to budowla sezonowa – działająca tylko latem. Poza tym znając ograniczenia budynku The Globe wiedziałem, że wiekszości przedstawień festiwalowych nie moglibyśmy tam pokazać. A dostosowywanie sal nie teatralnych do potrzeb spektaklu jest bardzo drogie. Jedynym wyjściem było stworzenie przestrzeni, którą się da modelować. 

WASYLUK: To będzie najwięsza scena w Trójmieście? 

LIMON: Nie, w optymalnej wersji będzie tam około sześciuset miejsc. Ale widzę dla tego budynku nie tylko rolę centrum festiwalu, ale także miejsca innych zdarzeń – nie tylko teatralnych. Tak jak Teatr w Oknie, który jest udostępniany młodym artystom reprezentującym różne dziedziny sztuki. Teatr Szeskpirowski powinien też być centrum edukacyjnym, żyć cały rok. Myślę, że wpłynie także na wymarłą dzielnicę, w której się będzie znajdować. Chcemy też sami produkować przedstawienia. Jestem przekonany, że jak się już wprowadzimy do nowej siedziby, przyciągnięmy wielu twórców, także ze świata. 

WASYLUK: Gdy 2012 roku stanie wkońcu Gdański Teatr Szespirowski, zmienią się cele Fundacji Theatrum Gedanense? 

LIMON: Rzeczywiście cel główny będzie zrealizowany. Ale nie można żyć w skostnieniu. Fundacja zainicjowała sieć festiwali szekspirowskich. Chciałbym stworzyć bazę, nadać pęd naszemu przedsięwzięciu i wymiar ponadregionalny. Oczywiście nadejdzie moment, kiedy fundację poprowadzi ktoś nowy, twórczy. Moją misją jest stworzenie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. 

Jerzy Limon – anglista i teatrolog, prezes Fundacji Theatrum Gedanense, organizator Festiwal Szekspirowskiego w Gdańsku.. Wykłada na Uniwersytecie Gdańskim. Publikował artykuły w „Pamiętniku teatralnym”, „Shakespeare Survey”, „Shakespeare Quarterly”, „The Elizabethan Theatre”, „Comparative Drama”, „English Studies”. Tłumaczył dramaty elżbietańskie (w tym dwie sztuki Shakespeare’a) oraz Toma Stopparda. Jest autorem czterech powieści.

Jerzy Limon, Marcin Wasyluk
Teatr
19 grudnia 2009
Portrety
Jerzy Limon
Prasa
TEATR

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...