Opowieść o dorastaniu

"Wnyk" - reż. B. Kierc - Teatr Lalki i Aktora im. A. Smolki w Opolu

"Wnyk" według tekstu Roberta Jarosza wystawiony przez Opolski Teatr Lalki i Aktora na tegorocznej edycji festiwalu Teatralna Karuzela to świetny materiał, który może zapełnić przepaść między tym, czego nie chce uczyć szkoła, a tym, czego wymaga od młodzieży codzienne życie. "Wnyk" to bardzo ciekawie napisana, doskonale zainscenizowana i zagrana (szczególnie przez Miłosza Koniecznego - odtwórcę głównej roli) opowieść o dorastaniu

Dzieje się między jawą a snem osiemnastoletniego chłopca, który w dzień tych najważniejszych w życiu urodzin postanawia być sobą, nawet jeśli to bycie ma się okazać nijakie, bezcelowe, a nawet kompletnie pogubione. Ogromnym atutem i samego tekstu dramatu, i jego scenicznej realizacji jest ostra, bezpardonowa estetyka, która nie boi się mówić oraz pokazywać, czym potrafi stać się dorastanie w dzisiejszej dość neurotycznej rzeczywistości. I jeśli mówię o przepaści między szkołą, a tego rodzaju teatrem, to mam na myśli zachowanie szkolnej widowni tłumnie przyprowadzonej do teatru. Te chichy i gwizdy, a także pełne wstydu i sztucznej ekscytacji podrygi - jakaś maska wiktoriańskiej moralności nałożona na twarz, która niejedno widziała. Czy aby większość z tych dzieciaków nie przeszła już inicjacji seksualnej, nie otarła się o jakąś formę pornografii? Natomiast na spektaklu zachowują się jak wychowankowie pensjonatu o podwyższonym rygorze - aktor biegający z gołym torsem wzbudza niezdrowe emocje. Brak świadomości, że nagość w teatrze to jednak inna kategoria niż w życiu? Chyba jednak zawstydza publiczna prezentacja tego, co robią w zaciszu szkolnych imprez.

Chociaż realistyczne sceny spektaklu łączą się w sposób nieoczywisty, a rozdzielają je sekwencje bardziej abstrakcyjne - niekiedy ruchowe, niekiedy w formie filozofujących monologów, całość oscyluje wokół kilku kluczowych wątków związanych z dorastaniem i młodzieńczym buntem. Są tu rodzice notorycznie strofujący syna: kiedy mówi o przyjaźni, każą uważać na słowa; kiedy mówi o miłości ostrzegają, żeby nie używał słów, których nie rozumie. W końcu bohater krzyczy "nienawidzę" i wybiera się na samodzielne poszukiwania. W jednej z ostatnich scen ojciec nazywa syna szczeniakiem i może dlatego przez całą sztukę chłopakowi wydaje się, że jest psem. Aktor animuje sporej wielkości lalkę przedstawiającą chudego psiaka w slipach i koszulce, a na swojej drodze spotyka nie kobiety, a suczki. To świetny sposób na zaprezentowanie cielesności pożądania, z którym się zmaga: psie obwąchiwanie, lizanie, łaszenie się dobrze oddają gonitwę hormonów. Sporo jest na jego drodze przygód, nowych znajomości: chłopak/pies spotyka suczkę, która ginie pod samochodem, potem inną, z którą pomieszkuje kątem u przypadkowo spotkanej staruszki; po drodze przewija się jakiś facet napotkany w knajpie o skłonnościach homoseksualnych. Psie życie daje chłopakowi wgląd w patologię współczesnego społeczeństwa, otwiera oczy na siebie i świat, po czym prowadzi z powrotem do rodzicielskiego domu, w którym czeka tort urodzinowy i zrzędzenie rodziców. Chłopak ma ochotę napluć na tort. Jest w tym obrazie życia coś z wizji społeczeństwa w "Mechanicznej pomarańczy" Burgessa. Na zewnątrz szaleje rozbój, a w małej klitce blokowego mieszkania siedzą rodzice o zakutych umysłach i emocjach i nie mają pojęcia o życiu własnego syna.

Aktorsko i inscenizacyjnie spektakl robi mocne wrażenie. Scenografia ascetyczna: zwykłe podwyższenie w kształcie podkowy, za którym chowają się aktorzy. Reszta to gra ciałem, głosem i lalkami. W grze dominuje cielesność, sprężyste ruchy, ocieranie się ciała o ciało, wszystko na jakimś dobrze wyważonym, kontrolowanym zbliżeniu, pełnym erotycznego napięcia, ale nieprzekraczającym granicy wyuzdania. Do tego tekst - jakby złożony z dwóch warstw: niebanalne ale naturalnie brzmiące dialogi plus frapujące filozofujące przemyślenia, ciekawe metafory. Całość dopracowana językowo z dynamiczną grą słowami, a niekiedy fajnym dowcipem. Słowem: o to chodzi panowie i panie.

Michał Lachman
www.lodzwkulturze.wordpress.com
8 czerwca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia