Opowieść o żywej scenografii

Rozmowa z Katarzyną Wróbel w Radiu RDC

Sztuka w przestrzeni publicznej jakby zakrzywia czasoprzestrzeń i nagle robi się magia. W szarej przestrzeni pojawia się postać totalnie z innej bajki i poprzez gest (bo my właściwie nie używamy słów), opowiada swoją historię. Czy to jest roślina, która pokazuje pędy, które chce zapuścić (jak w Flower Power lub w Pędach) czy to np. owad, jak taka wredna mucha, której nie można odgonić (jak w Polowaniu, Łowcy na tropie owadów) to cały czas jest dla mnie o spotkaniu. Z Katarzyną Wróbel rozmawia Beata Jewiarz w Radiu RDC.

B.J.: Niedzielny Poranek, w studiu RDC Pani Katarzyna Wróbel – aktorka pantomimy, artystka, performerka, również odpowiedzialna za stworzenie wybranych kostiumów dla Fundacji Sztuka Ciała. Kostiumy Pani autorstwa są niezwykle barwne... W którym momencie zainteresowała się Pani ich tworzeniem? W Pani biografii dominują działanie związane z aktorstwem, ze sztuką pantomimy, więc nie jest to oczywiste.

K.W. To wszystko to właściwie duża pętla. Zaczynałam od tworzenia lalek - zawsze kiedy wymyślałam ich postaci, szukałam sposobu by wydobyć pewne cechy, np. jak je najlepiej ubrać. W pewnym momencie pojawiły się w moim życiu żywe rzeźby, co również jest sztuką performatywną ale warstwa wizualna jest tu niezwykle ważna: poprzez kostium trzeba opowiedzieć, w bardzo szybki sposób, właściwie poprzez jedno spojrzenie na tę postać, jej historię. Zmieniła się więc skala, zaczęłam ubierać żywych ludzi.

Czyli życie zaprosiło Panią do nowego działania, do tworzenia kostiumów dla koleżanek i kolegów aktorów.

Teraz już tak to działa. Jestem w trakcie realizacji kostiumów do działania „Polowanie na owady", którego premiera będzie 6 sierpnia o godz. 15.00 w Ogrodzie Jordanowskim na Mokotowie.

Na początku jest projekt, a potem pewnie faktury w 3D?

O tak, to jest zabawa fakturą, kolorami..

I to wszystko Pani samodzielnie wykonuje, czy ma Pani krawcowe?

Właściwie ja nie mam krawcowej - jestem totalnie samoukiem. Tak jak moje lalki szyłam ręcznie, tak te kostiumy powstają w rękach - igłą i nitką. Mój sposób tworzenia ich to jest jakby konstrukcja z różnych materiałów, różnych dziwnych elementów.

Musi być też wygodna dla aktora...

Dobrze by było, natomiast jest to sztuka wymagająca i czasami taki kostium jest duży i ciężki. Teraz, gdy konstruuję owady, jest tam np. dużo futra, skór. Może być tak, że faktycznie będzie w nich dosyć ciepło, jednak w tym rodzaju performensu najważniejsza jest ta warstwa wizualna. To, co widzisz, musi do ciebie totalnie przemówić i czasami koszt jest taki, że aktor trochę się zmęczy.

Ale za to jest efekt. Wracając do najnowszego spektaklu, nad jakimi projektami owadów Pani aktualnie pracowała?

To będzie Ćma, Komar oraz Mucha. Specyfiką moich kostiumów jest też to, że są malowane farbami akrylowymi, więc nie chodzi tylko o zaprojektowanie, tak jak krawiec potrafi skroić piękną sukienkę, ale połączenie elementów a potem dobranie takich barw, żeby dodatkowo wydobyć tę strukturę, fakturę materiałów. Są to często drapowane skrawki materiałów, koraliki..

Rozumiem, że wszystko po to, aby widzowie, którzy obserwują z daleka, bardzo wyraźnie widzieli charakter postaci.

Tak, i żeby też mieli wrażenie, że to nie jest do końca coś ludzkiego. Dodatkowo poprzez ruch performera można wywołać niesamowity efekt. My jako teatr ruchu potrafimy ruszać się poza czasem - trochę jak owady, które są często szybsze niż ludzie, a czasami zamierają.

Wróćmy do początku, do lalek. Jakie to były lalki – jaki typ lalek?

To lalki kolekcjonerskie. Inspirowałam się trochę klimatem Tima Burtona, więc moje lalki były zawsze z innej bajki. Twarze robiłam z papier mache a resztę ciała z materiałów, często szkielet zrobiony był z drucików. W tym momencie moje lalki można zobaczyć w naszym spektaklu „Klaunadzińscy", który gramy z Teatrem Sztuka Ciała. Jedna z bohaterek nie rozstaje się ze swoją lalką - to akurat moja.

Wspomniała Pani, że lalki przygotowywane były na zamówienie?

Tak, często też to były lalki portretowe.

Skąd wzięła się ta lalkowa pasja? Czy jest Pani kierunkowo wykształcona – wyział lalkarski, scenografa?

W dziedzinie plastyki jestem samoukiem. Miałam marzenie kiedyś, by studiować lalkarstwo i zajmować się animacją lalek, więc zaczęłam od ich robienia. Bardziej interesowała mnie konstrukcja a potem dopiero: jak je ożywiać. No i w sumie w pantomimie też to robię, tylko że lalką jest moje ciało, które poruszam.

Rozmawiamy w odniesieniu do spektakli Teatru Sztuka Ciała. Kiedy się zaczęła ta współpraca?

My wspólnie chodziliśmy do studia pantomimy...

My, czyli kto?

Obecny zespół Sztuki Ciała. Poznaliśmy się wiele lat temu na zajęciach pantomimy u Bartka Ostapczuka - tam przez wiele lat pracowaliśmy, a potem została założona Fundacja Sztuka Ciała.

Czyli rozwija Pani swoje działania związane z sztuką, z pantomimą, i aktualnie z projektowaniem i realizacją kostiumów.

Tak, jakoś to mi się „magicznie" łączy. To jest dla mnie totalne, że mogę być aktorem i mogę się sama przemienić w jakąś postać, nie tylko za pomocą swojego ruchu, ale też za pomocą kostiumów, które stworzę, albo dodatkowych rekwizytów.

Teatr Sztuka Ciała działa zarówno w przestrzeniach teatralnych zamkniętych, ale też często plenerowych. Tam też można zobaczyć kostiumy, o których rozmawiałyśmy. A teraz pytanie: jak się Pani czuje jako performerka?

Ja to uwielbiam! To jest coś co lubię najbardziej. To też pokazał mi performens żywej rzeźby: sztuka w przestrzeni publicznej jakby zakrzywia czasoprzestrzeń i nagle robi się magia. W szarej przestrzeni pojawia się postać totalnie z innej bajki i poprzez gest (bo my właściwie nie używamy słów), opowiada swoją historię. Czy to jest roślina, która pokazuje pędy, które chce zapuścić, czy właśnie potrzebuje cienia i chowa się gdzieś obok widza, żeby tam jej było dobrze, czy to np. owad, który chce przysiąść i zjeść czyjeś lody, jak taka wredna mucha, której nie można odgonić - to cały czas jest dla mnie o spotkaniu.

Człowieka z człowiekiem...

Tak, i na tym styku, w spotkaniu człowieka z człowiekiem ale właściwie z istotą - tworem artystycznym, konceptem, który przybrał jakąś postać, pojawiają się różne emocje i to wspaniale, że ktoś może w takim spotkaniu czegoś doświadczyć... Siebie samego, ale czasami tworzy się z tego spotkania wręcz mały spektakl, totalnie improwizowany.
__

Całość w RDC:
https://www.rdc.pl/podcast/niedzielny-poranek_WwjhxvUBoPtaHe6amOMs?episode=YrJiHCk7OVctRTsAbTqK&active_page=3

Rozmawiała Beata Jewiarz, która od 2004 roku pracuje w radiu, mediach (telewizja, prasa). Najczęściej przy mikrofonie. Głównym tematem jej radiowych, medialnych spotkań jest kultura.

Ukończyła PWST we Wrocławiu (wydział lalkarski). Aktorstwo jest pasjonującą częścią jej artystycznej działalności, którą wyraża w różnorodnych aktywnościach.

Realizuje projekty autorskie („Impro na 4", „Sto lat dla Leśmiana", cykl happeningów„Miasto-emocje", „Czekoladowa historia", Podróże w kulturze").

Jako lektorka, aktorka dubbingowa – nagrywa spoty społeczne, audiobooki, podkłada głos do animacji, gier komputerowych ( m.in. Yennefer w grze „Wiedźmin 3: Dziki Gon").

W 2016 roku otrzymała nagrodę Polskiej Sekcji IBBY za upowszechnianie czytelnictwa.

Miała przyjemność współtworzyć książkę „Be Haiku" (Wydawnictwo Blue Bird), nominowaną w konkursie PTWK Najpiękniejsze Książki Roku 2017.

Jej gościem była Katarzyna Wróbel – aktorka pantomimy związana od lat z Teatrem Sztuka Ciała, performerka, „żywa rzeźba". Od 2009 współpracuje z Fundacją Sztuka Ciała tworząc i współtworząc spektakle, warsztaty oraz projekty poświęcone edukacji kulturalnej. Od 2022 roku współpracuje z salą zabaw "Sensorysie" realizując oraz współtworząc spektakle dla dzieci w wieku 2-8 lat.

Z performensami ulicznymi występowała m.in w Chinach, Kuwejcie, Bahrajnie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Izraelu, Belgii a w 2022 roku uczestniczyła w Mistrzostwach Świata żywych rzeźb w Holandii. W ramach stypendium Mobilni w kulturze zrealizowała podczas pandemii pierwsze autorskie kostiumy w konwencji żywych rzeźb do animacji „Rozchmurz się" (pomysł działania, projekt i wykonanie kostiumów, choreografia), następnie powstał jej „Łowca motyli", którego rozwinięciem na grupę performerów jest spektakl performatywny „Polowanie na owady" i animacje teatralne „Łowca na tropie owadów". Można je zobaczyć m.in.:

- 6.08 (niedziela), godz. 12.00 – Łowca na tropie owadów - animacje teatralne, Grunt i Woda, bulwar Flotylli Wiślanej, Wydarzenie współfinansuje m. st. Warszawa – Dzielnica Śródmieście, udział bezpłatny.

- 6.08 (niedziela), godz. 15.00 – Polowanie na owady (premiera!), Ogród Jordanowski Mokotów, ul. Antoniego Edwarda Odyńca 6. Wydarzenie współfinansuje m. st. Warszawa, Dzielnica Mokotów, udział bezpłatny.

- 17.09 (niedziela), godz. 12.00 – Polowanie na owady , Park Herberta, Wydarzenie finansuje m. st. Warszawa – Dzielnica Bielany, udział bezpłatny.

Beata Jewiarz
Polskie Radio RDC
7 sierpnia 2023

Książka tygodnia

Trailer tygodnia