Opowieści czerwonego klauna

11. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu

"Licedei" - zespół założony w roku 1968 w Leningradzie przez Slavę Polunina, jedyny w Rosji teatr klaunowsko-mimiczny, wreszcie jeden z najlepszych na świecie teatrów klaunady, gościł na 11. Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Mimu w Warszawie.

Klaun – artysta komediowy, stanowiący nieodłączną część cyrku, wyróżniający się specjalnym makijażem i groteskowym, jaskrawym strojem. Czy taką definicję, powszechnie znanej postaci, możemy odnieść do wykreowanych przez rosyjski zespół bohaterów widowiska „Fly and saw”? By odpowiedzieć na to pytanie twierdząco, trzeba uczynić drobną uwagę – klaunada uprawiana przez „Licedei” nie jest podobna do cyrkowej. Sytuuje się ona na granicy: klaunady tradycyjnej, teatru rewiowego i tragifarsy. Nie ma w niej słów. Dominuje tu: plastyka ruchu, wyrazista mimika, muzyka i ekspresja ciała.

Zaczęło się nietypowo. Na scenę wszedł niepozornie ubrany człowiek. Usiadł przy kozetce,  popatrzył na publiczność i… zaczęło się. Leonid Leikin przywitał się serdecznie z polską publicznością. W swojej wypowiedzi – zaaranżowanej na luźną „rozmowę” przekonywał, że wszyscy jesteśmy klaunami. Opowiedział też o swojej profesji i podziale na rodzaje ulubieńców dzieci – białych i czerwonych. Rozczochrane żółte włosy, czerwony nos, biała twarz, dużo za duże pomarańczowe spodnie oraz zielone buty sprawiły, że równolegle – obok wypowiedzi – Leikin dokonał na oczach widzów charakteryzacji – niepostrzeżenie po kilku minutach jego transformacja w klauna stała się faktem.

W widowisku „Fly and sow” scena została podzielona jakby na dwie części – po lewej i prawej stornie. Część lewa zaaranżowana została baśniowo. W jej tyle ustawiono m.in.: statek, chmury i księżyc, a bliżej na proscenium małe łóżko. Wszystkie rekwizyty stanowiły uniwersalną scenografię do prezentowanych gagów. W części po prawej stronie sceny znajdowały się niebieskie drzwi, a miejsce przy proscenium w rogu zajmowała kozetka oklejona zdjęciami.

Kiedy ucharakteryzowany Leikin przekroczył ustawione na scenie drzwi i znalazł się po lewej stronie publiczności, ta nie miała wątpliwości – wyczekana część widowiska właśnie się rozpoczęła. W pierwszym popisie Klaun zmagał się z niesforną piłką, która znalazłszy się w jego spodniach, uniemożliwiała spoczęcie na krześle. Kolejne prezentowane gagi były przygodami sympatycznego klauna, komentującego wszystko wypowiadając „a ja jaj!”. Bohater widowiska, zgodnie z konwencją klaunady, nie używał słów, a jedynie dźwięki, odzwierciedlające jego nastrój i reakcje.

Na konstrukcję „Fly and Saw” złożył się zbiór anegdot i historyjek opowiadanych przy kozetce, będących zapowiedzią kolejnych gagów oraz prezentacje samych numerów. W ten sposób przedstawiono publiczności etiudy takie jak: bezsenność, deszcz czy przemowa o „fruńcie […] piłujcie […] idźcie”. Ta ostatnia przywodziła na myśl pamiętny, chaplinowski monolog z „Dyktatora”. Wśród opowieści klauna nie zabrakło tych o życiu samego artysty, jego relacjach z przyjaciółmi – artystami, oraz historii dotyczących powstawania samego spektaklu.

Niestety, konstrukcja widowiska zespołu „Licedei” uniemożliwiła nadanie tempa samemu przedstawieniu. Wielokrotnie publiczność zostawała wciągnięta w opowieść, gdy ta właśnie się kończyła, a klaun ponownie zasiadał i na oczach odbiorców przebierał się, skrzętnie coś przekąszał czy pił. wątpliwości i niedosyt budzi także cisnące się na usta pytanie - czy "Fly and Saw" można uznać za widowisko zespołowe? Można było odnieść wrażenie, że pozostałych troje aktorów – Anwar Libabov, Victor Solovyev, Anna Orlova, to jedynie skromny dodatek.

Mimo to, zespołowi nie można odmówić uznania. Swoją znakomitą, szczególnej urody grą potrafił rozbawić zarówno dorosłą jak i tę najmłodszą część publiczności zgromadzonej w Warszawskim Teatrze na Woli. Trzeba też przyznać, że - to, co zademonstrował - niezwykła umiejętność jednoczesnego rozśmieszania, wzruszania i pobudzania do refleksji, to efekt jakiego nie powstydziliby się nawet najwięksi mistrzowie sceny. 

Katarzyna Łuczyńska
Dziennik Teatralny
31 sierpnia 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia