Orędzie na Międzynarodowy Dzień Teatru

z okazji 50. rocznicy powstania Teatru Laboratorium

Orędzie na Międzynarodowy Dzień Teatru z okazji 50. rocznicy powstania Teatru Laboratorium

27 marca cały świat kulturalny obchodzi Międzynarodowy Dzień Teatru. Pragnęlibyśmy, aby dzień ten nie był pustą fetą. Czym zresztą może się on różnić dla ludzi sceny od zwyczajnego dnia pracy? Czy ciemność przed rozpoczęciem akcji będzie dziś szczególnie uroczysta, a powrotne rozbłyśnięcie świateł po skończonym przedstawieniu – osobliwie triumfalnie? Czy przedstawienie grane będzie inaczej, gorliwiej niż zazwyczaj? Nie. Niezbyt pochlebnie, by to świadczyło o teatrze, gdyby swój zapał twórczy dawkował stosownie do potrzeb dni uroczystych. Nie zmieni się nic: zobaczycie ten sam, co i każdego wieczoru, uporczywy wysiłek, przedsiębrany po to właśnie, byście go nie dostrzegali, by docierał do Was jako kunszt, zabawa, prawda.

Jeśli występujemy dziś pod znakiem Międzynarodowego Dnia Teatru, to w nadziei, że i wy – i my – pospołu poświęcimy teatrowi skupioną chwilę zastanowienia. Czym był? Czym jest? Czym może się stać?

Teatr – dyscyplina prastara, towarzysząca człowiekowi od zarania dziejów – bywał różnymi rzeczami. Bywał tanecznym obrzędem ludzi pierwotnych, mającym sprowadzić życiodajny deszcz, pomyślne łowy, zwycięstwo nad wrogiem; bywał – jak u starożytnych Greków – uroczystym lub rozwiązłym ceremoniałem, poprzez który obcowano z zasadniczymi treściami ludzkiego losu; bywał sztuczkami wędrownych igrców, którzy na placach popisywali się zręcznością i dowcipem ku uweseleniu ludu; dworską fetą karnawałową z ogniami sztucznymi, muzyką i pląsami mitologicznych postaci; miejscem rozkosznych zapatrywań sybarytów i kazalnicą, skąd moralizatorzy, grożąc kościstym palcem, wygłaszali swe pouczenia; analizą namiętności ludzkich, zwierciadłem historii i natury; obrazem życia i szkołą obyczajów; trybuną idei i rewolucyjnym wiecem. Bywał też rajfurem, dostarczającym podkasanych widoków ku uciesze mieszczucha. Jest miejscem, gdzie drwi się i budzi świętą grozę; gdzie śmieje się, płacze i zamyśla.

W naszych czasach mówi się powszechnie o kryzysie teatru. Że ta odwieczna – tak giętka, tak operatywna – sztuka stanęła na niebezpiecznym zakręcie; że film i telewizja skutecznie ją wyręczają, dysponując szczególnymi dogodnościami przekazu i odbioru. Niewątpliwie, to prawda. Frekwencja w teatrach spadła; prestiż teatru również; czym jest najlepszy aktor sceniczny wobec gwiazdora filmowego, którego zalety zresztą więcej mają niekiedy wspólnego z naturą, niż ze sztuką?
Film i telewizja wyręczają teatr – lecz, jak mniemam, teatr określonego rodzaju. Teatru w ogóle – wyręczyć nie zdoła.

Gdyż jest on sztuką towarzyską, zbiorową. Ekran – to ruchomy obraz; widz, wpatrzony w ekran, jest sam – i wrażenie swoje sam przeżywa. Nawet w kinie, zanurzony w tłum. Teatr zaś nie jest obrazem, oddzielonym od nas płaszczyzną ułudy, lecz żywą więzią międzyludzką. Widz zapala się od aktora, aktor od widza, wreszcie widz od widza. I tak narasta przeżycie zbiorowe, w którym kształt artystycznego przedsięwzięcia, jego wyraz i ton – nabiera osobliwej siły spontanicznej.

I w spontaniczną wspólnotę zrastają się widzowie i aktorzy. Teatr jest obcowaniem z prawdą za pośrednictwem zbiorowości – i najbardziej społeczną z zabaw. Nawet wtedy, gdy odciąwszy się od widzów ramą sceny, pragnie udać, że ich nie dostrzega.
Dlatego nie zmoże teatru ani film, ani telewizja. Wyzwoli go tylko od zadań naśladowczych, bynajmniej organicznie z nim niezwiązanych. I każe pomyśleć teatrowi o jego własnych, niewymiennych zadaniach, w których nikt nie jest w stanie go zastąpić.

Czy na pewno teatr przejdzie przez ten swój Rubikon? A może istotnie zbliża się chwila kiedy całkiem stanie się niepotrzebny? I będzie tylko wyrafinowaną rozkoszą wielbicieli rzeczy dawnych i maniaków? Historia uczy optymizmu. Upadł Rzym, nie przetrwał najazdu barbarzyńców – ale sztuka rzymskiego mimu przetrwała i przyczyniła się do odrodzenia teatru w średniowieczu. Przetrzymał teatr Atyllę – przetrzyma i cudowności ekranu?

Dobre znaki już się pojawiają. Zauważyli socjologowie, że po pierwszym okresie bezwzględnej fascynacji ekranem, widownie w teatrach powoli wypełniają się na nowo. Zmęczony patrzeniem się w telewizor człowiek powraca chyłkiem do teatru. Widocznie to pudło ze szklanym ekranem nie zastąpi mu rozkoszy zbiorowej ekscytacji…

Polska jest krajem teatralnym – nieprawdaż?
W Międzynarodowym Dniu Teatru zbratajmy się wszyscy we wspólnej trosce o los tej starej, tej wiecznie młodej sztuki.


Tekst napisany w 1963 roku jako głos na Dzień Teatru z ramienia Teatru Laboratorium w Opolu. Autor pozwala sobie użyć go dzisiaj z podobnej okazji, ponieważ w sposób zasadniczy to, co miałby na ten temat do powiedzenia, pozostaje w zasadzie niezmienne. Autor dokonał kilku skrótów.

Ludwik Flaszen
Współzałożyciel i współanimator Teatru Laboratorium Grotowskiego przez cały okres jego istnienia (1959–1984). W latach osiemdziesiątych – dyrektor. Krytyk, pisarz, wieloletni partner twórczego dialogu z Grotowskim sam został praktykiem, prowadząc doświadczenia parateatralne oraz warsztaty aktorskie w wielu krajach świata. Jest autorem Cyrografu – tomu esejów i małych próz o sytuacji jednostki w systemie totalitarnym (pierwsze wydanie 1971, ostatnie – 1996, Kraków; wersja francuska – 1990 Paryż). Jego tom szkiców o teatrze pt. Teatr skazany na magię (Kraków 1983) zawiera teksty związane ze współpracą autora z Jerzym Grotowskim i jego udziałem w kształtowaniu twórczej doktryny Teatru Laboratorium. Od 1984 roku, po rozwiązaniu Teatru Laboratorium, mieszka w Paryżu. Jest członkiem Komitetu Honorowego Roku Grotowskiego 2009.

Ludwik Flaszen
27 marca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...