Orgia to akt zbiorowy

rozmowa z Wiktorem Rubinem

- Nie interesuje mnie realistyczne pokazywanie gwałtu; chcę raczej, aby widz zastanowił się, co to znaczy gwałcić albo być gwałconym - mówi Wiktor Rubin, reżyser "Orgii" Piera Paolo Pasoliniego. Pokazy przedpremierowe od środy 21 kwietnia w Teatrze Wybrzeże

Rozmowa z Wiktorem Rubinem*

Mirosław Baran: W "Orgii" jest wiele mocnych, brutalnych scen. Nie boisz się tego tekstu?

Wiktor Rubin: - Dlaczego miałbym się bać? "Orgia" została napisana 40 lat temu; od tego czasu obyczajowość mocno się zmieniła. Faktycznie w dramacie Pasoliniego są fragmenty, które mogły być skandalizujące: przemoc czy brutalny seks. Jednak nie to jest dla mnie istotą tego tekstu, nie skupiam się na tym. Zresztą sam dramat jest jednocześnie bardzo poetycki, wieloznaczny, pozbawiony zwartej fabuły.

Ważną rolę w "Orgii" odgrywa sielankowy obraz włoskiej prowincji wraz z jej zestawem wartości, które według Pasoliniego, doprowadziły do faszyzmu. Jak podchodzisz do tych symboli?

- Mam wrażenie, że Pasolini niejednoznacznie ocenia sielankowy obraz włoskiej prowincji. Z jednej strony widzi w nim zalążek rodzącego się faszyzmu, ale z drugiej strony widzi w nim ostoję twardych wartości, które wyznaczają człowiekowi bezpieczny kierunek. Sądzę zresztą, że tak pojmowane Południowe Włochy są trochę jak polska prowincja albo jak nasi rodzice. Nie chcemy opowiadać o Włoszech sprzed czterdziestu lat, ale o nas, siedzących w teatralnej sali.

To znaczy?

- Dla Pasoliniego istotne było tu i teraz aktorów, tu i teraz widza, to, jak pomiędzy nimi budują się relacje. Nie interesuje mnie realistyczne pokazywanie gwałtu; chcę raczej, aby widz zastanowił się, co to znaczy gwałcić albo być gwałconym. Kluczowym pojęciem w "Orgii" jest kwestia władzy. Władzy, której czasem nie widać, a która wiąże nasze pragnienia, steruje naszymi wyborami. Dla mnie prawdziwym realizmem nie będzie pokazywanie, odegranie na scenie sytuacji władzy, ale taka konstrukcja przedstawienia, aby publiczność - zależnie od sytuacji - mogła poczuć się jako strona mająca władzę albo poddana tej władzy. Jeżeli już, to będziemy się raczej starać zgwałcić widzów albo być obiektem gwałtu.

W jakim sensie?

- Nie chcemy zrobić spektaklu, w którym aktor coś odgrywa, a reszta się przygląda. Orgia to z definicji akt zbiorowy. Był to przecież rytuał dionizyjski, dopiero w popkulturze został sprowadzony do skojarzenia wyłącznie seksualnego. Więc w "Orgii" chcę skorzystać z tego, że aktorzy i widzowie są razem, w jednej przestrzeni. Nie zależy mi jednak na żadnym przekazie czy przesłaniu. Raczej chciałbym w widzu wywołać różne skojarzenia i asocjacje na temat poddania lub sprawowania władzy.

Jednak jako autor przekazu teatralnego budujesz te skojarzenia...

- Złoszczą mnie takie określenia, jak "autor przekazu teatralnego". Jestem najwyżej autorem pewnych sytuacji, spotkania aktorów i widzów. Zresztą, gdy już mówimy o kwestii władzy, to nie możemy zapominać o władzy tekstu, którą dramat Pasoliniego ma nade mną i aktorami. Bo nie ma sytuacji poza władzą, czyli poza konwencją czy poza kulturą. Mam nadzieję, że w "Orgii" będzie parę momentów, że tej konwencji uda się uciec. Przekazem spektaklu niech będzie doświadczenie widza. Które być może będzie różnorodne, bo zależne od wielu czynników; od zaangażowania widza w spektakl, czy po prostu od miejsca, w którym będzie siedział, od reakcji innych widzów. W "Orgii" bardzo dużo będzie zależeć od reakcji - lub od braku reakcji - publiczności. Spektakl będzie mam nadzieję poszukiwaniami przestrzeni wspólnej wolności; próbą antropologicznej dekonstrukcji sytuacji władzy w języku, w kostiumie, w sytuacji spotkania.

*Wiktor Rubin - rocznik 1978, reżyser teatralny. Ukończył socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię w krakowskiej szkole teatralnej. Studiował także filozofię. Był asystentem Krystiana Lupy, Mikołaja Grabowskiego i Pawła Miśkiewicza. Zadebiutował w 2006 r. spektaklem "Mojo Mickybo" Owena McCafferty\'ego w szczecińskim Teatrze Krypta. Zrealizował także m.in. "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa, "Terrordrom Breslau" Tima Staffela, "Przebudzenie wiosny" Franka Wedekinda, "Cząstki elementarne" Michela Houellebecqa oraz "Lalkę" wg Bolesława Prusa. W gdańskim Teatrze Wybrzeże wyreżyserował w 2007 r. "Lillę Wenedę" Juliusza Słowackiego.

Pier Paolo Pasolini "Orgia". Przekład Ewa Bal, reżyseria i opracowanie muzyczne Wiktor Rubin, dramaturg Jolanta Janiczak, scenografia, kostiumy i wideo Mirek Kaczmarek, występują: Dorota Androsz i Marek Tynda. Czarna Sala Teatru Wybrzeże (Gdańsk, Targ Węglowy). Spektakl na widzów od 18. roku życia, pokazy przedpremierowe 21-23 kwietnia godz. 20.30; premiera 24 kwietnia (tylko na zaproszenia), kolejne spektakle: 25 kwietnia oraz 20 - 24 maja. O spektaklu piszemy również w piątkowej "Gazecie Co Jest Grane".

Rozmawiał Mirosław Baran
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
21 kwietnia 2010
Portrety
Wiktor Rubin

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia