Ósmego dnia Bóg odwiedził Człowieka

"Z miłości " - reż. Iwona Kempa - Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Współczesny teatr rzadko sięga do swoich fundamentalnych form – spektakli przedstawiających bliskie relacje Boga i człowieka. Najnowszy spektakl Iwony Kempy w Teatrze im. Juliusza Słowackiego pt. „Z miłości", przygotowany na podstawie utworu Petera Turriniego, jest nowoczesnym powrotem do średniowiecznego miraklu.

Na scenie poustawiano fragmenty umeblowania: krzesła, łóżko z dziecięcą pościelą, stół. Na stosunkowo dużej powierzchni wyglądają jak bezładnie porozrzucane przeszkody. Pojawia się siwy mężczyzna ubrany na biało (Tomasz Międzik) – i już wiadomo z kim mamy do czynienia. Rzeczywiście: Bóg opowiada o Dziele Stworzenia, jąkając się i przypominając sobie wydarzenia poszczególnych Dni. Dobrotliwy i budzący sympatię Staruszek snuje się po scenie, czasami siadając z tyłu pod ścianą, obserwując ludzi. Obserwując nas.

Bohaterowie to para (Dominika Bednarczyk i Sławomir Maciejewski), przechodząca kryzys małżeński i ich zdezorientowana sytuacją córeczka, starsza pani (Anna Godzic), przeżywająca tęsknotę za zmarłym mężem, zaczepiając nieznajomych mężczyzn w cukierni m.in. Czeczena (Marcin Sianko). Pojawia się także rozgoryczona utratą miejsca pracy prostytutka (Dorota Godzic), ogarnięty rutyną policjant (Radosław Krzyżowski), para przeżywająca miłosne doświadczenie na ulicy, między mijającymi ich przechodniami. Wszyscy jakby znajomi, których spotykamy na co dzień. Ci ludzie są wciągnięci w wir życia, jego nieustannie przyśpieszające tempo – nie ma czasu na przeżycie miłości do drugiego człowieka. Symbolicznym epizodem jest projekcja przedstawiająca miasto (Kraków) w ruchu, na tle którego przemieszczają się po planie bohaterowie. Widzimy jacy są samotni, jak przestrzeń pomiędzy nimi wypełnia wyobcowanie. Jedyną szczerą osobą okazuje się być kilkuletnia dziewczynka i miłość, łącząca ją z rodzicami. To jedyny ciepły punkt na mapie sceny.

Historie spotykają się w jednym miejscu – na komisariacie. Mąż zdradzający żonę z prostytutką w pewnym momencie zgłasza się na policję informując, że zabił swoją rodzinęl staruszka zostaje aresztowana za nagabywanie mężczyzn, prostytutka żąda od dawnego kochanka usunięcia konkurencji ze „swojego miejsca". Przesłuchania kobiet wzbudzają u widza na przemian śmiech i melancholię, natomiast rozmowa z mordercą może wywołać efekt katartyczny.

Iwona Kempa znakomicie skomponowała całość przedstawienia. Fragmentaryczna scenografia łączy się w całość dopiero w momencie działania aktorów, których kierunki ruchu są starannie i bezkolizyjnie zaplanowane. Projekcja, będąca tłem dla przemieszczających się aktorów, okazuje się świetnym pomysłem, zmieniającym na chwilę scenę w widowisko para-filmowe. Reżyseria światła staje się cennym dopełnieniem dzieła, natomiast muzyka znakomitego kompozytora Bartosza Chajdeckiego w dużej mierze kieruje nastrojowością poszczególnych scen. Gra aktorska staje się tu tworzywem, które zostaje wprowadzone niemal na równi z innymi elementami przedstawienia, jednak jego dynamika wzrasta, bezczelnie zostawiając odgrywającym swoje postacie prawo do manipulowania odczuciami widza. W spektaklu można z powodzeniem wyróżnić dwa fragmenty katartyczne: pierwszym z nich jest przesłuchanie mordercy na komisariacie, drugim – ostatnie spotkanie Dziewczynki i Boga. Sławomir Maciejewski skupia na sobie uwagę, buduje napięcie, a potem gwałtownie wyrzuca skumulowane emocje. Ten niezwykły pokaz tak angażuje widza, że za chwilę oddech przychodzi sam.

Ostatnia scena – sytuująca spektakl w gatunku miraklu – w której dusza Dziewczynki rozmawia z Bogiem jest przejmująca. Obietnica wskrzeszenia małego, niewinnego dziecka wzrusza sama w sobie. Zagrana przez dziewczynkę i siwego mężczyznę, z całym ciepłem tej sytuacji, wyzwala ogromne pokłady emocji. Jeżeli katharsis – to na pewno tu. Dlatego ze spektaklu wychodzi się z dziwnym uczuciem lekkości i z pewnością czasu dobrze spędzonego czasu.

Maria A. Piękoś
Dziennik Teatralny Kraków
26 marca 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia