Ostateczna degradacja mitu

"Każdy musi kiedyś umrzeć Porcelanko..." - reż. Agata Duda-Gracz - 17. Festiwal Szekspirowski

Tyle tu szachrajstwa, tyle tu kuglarstwa i tyle łotrostwa! A cała sprawa idzie o kurwę i rogacza: świetny powód, żeby utworzyć rywalizujące frakcje i wykrwawić się na śmierć. Niech ich okryją zastrupiałe parchy, niech zginą w wojnie i w żądzy!

William Shakespeare, Trojlus i Kresyda (przekład: Jerzy Limon i Władysław Zawistowski)*

„Trojlus i Kresyda" uważany jest za najbardziej nowoczesny, najbardziej przystający do dzisiejszych kanonów nowoczesnego teatru tekst Szekspira. Powodem takiego pozycjonowania jest przede wszystkim rewizjonizm – powstały zaraz po „Hamlecie" tekst bezceremonialnie rozprawia się z utrwalanymi niezmiennie na lekcjach języka polskiego i w hollywoodzkich obrazach typu „Troja" stereotypami interpretacji jednej z najpopularniejszych historii z  mitologii greckiej rodem. Agata Duda-Gracz, reżyserka, autorka scenariusza, scenografii i kostiumów poszła jeszcze dalej i dokonała rewizji osobistej Szekspira oraz napisała „Trojlusa i Kresydę" w całości na nowo, pozostawiając tylko dwa  fragmenty oryginalnego tekstu, by jeszcze mocniej zaznaczyć swój zabieg. Demontaż idzie dalej: język, jakim przemawiają postaci, to język prostacki, herosi nie mają nic wspólnego z wyobrażeniami o choćby ćwierćboskim pochodzeniu, prawie wszyscy mogą być beneficjentami europejskich funduszy skierowanych do grup 50+. Helena jest idiotką, Agamemnon prezentuje nam się w stroju radzieckiego generała na działkach, czyli białe kalesony i taki sam podkoszulek obwieszony orderami, Menelaos nosi na głowie filcowe rogi, Odyseusz ma okulary, Ajaks, u Dudy-Gracz Ajaks Jr, to zwykły głupek, itd., itd. Początkowo tylko Hektor i Achilles wydają się być na serio, reszta to postaci z crazy comedy.

Niecodzienna jest architektura spektaklu. Widownia zajmuje miejsca naprzeciw siebie po bokach Dużej Sceny, po lewej i prawej stronie mamy obóz Greków i Trojan. Siedziska oblężonych przypominają macewy, Grecy zasiadają na reżyserskich fotelach, jakie widuje się na planach filmowych. Rzutniki wyświetlają na  płachtach zamykających przestrzeń obrazy zniszczonego miasta, po stronie Greków Jezus ze Świebodzina, niczym gromowładny Zeus, strzela piorunami. Pośrodku podłoga z gąbki, którą przecinają drewniane pomosty, przenośny stragan z pamiątkami z Troi, naprzeciw niego druid grający na różnych instrumentach (na koniec na lirze korbowej), śpiewy Kasandry z kilku miejsc, rekwizyty-klucze Dudy-Gracz (zabawki, koń na biegunach). Centralne miejsce w obozie trojańskim zajmuje Priam, naprzeciw namiot Achillesa, w którym heros używa sobie z Patroklosem, którego czule nazywa Porcelanką. Całość dopracowana w szczegółach, kostiumy, kolory–przeważnie podawana w tonie komediowym, język dostosowany do odbiorców o najmniejszych kompetencjach kulturowych, zrozumiały dla bohaterów Masłowskiej i kibiców z „Żylety".

Pierwsze wrażenie jest niezwykłe. Wzmacniają je okoliczności dotarcia na teatralny plac – przechodzi się wąskimi przejściami i uczucie, jakie powstaje po osiągnięciu celu, można porównać do dotknięcia kropel z fontanny di Trevi, która wyłania się nagle podczas długiego kluczenia uliczkami w samo południe w środku lata lub wylewającego się z kącików ust świeżego soku z granatów albo czegokolwiek, co jest mieszaniną zmysłową i niecodzienną. Przykuwają uwagę stojący dumnie herosi z przeciwległych obozów, transowa muzyka, kolory i ruch – wszystko to zaprasza do wzięcia udziału w niezwykłej wyprawie, w której najmniej jest... Szekspira. Stykamy się za to z frenetyczną wyobraźnią córki wielkiego malarza, teatrem plastycznym, w którym słowo odgrywa mało znaczącą rolę. Wyznawcy Szekspira mogą odrzucić ten spektakl, mimo niezwykłej propozycji estetycznej, nawiązującej do najlepszych czasów polskiego teatru plastycznego (przede wszystkim Szajny). Nie znajdą też zbyt wielu satysfakcjonujących chwil konserwatywni odbiorcy sztuki aktorskiej – tutaj nie ma kreacji, może poza rolą Elżbiety Karkoszki, której Priam jest zbolałą pietą zdjętą z frontonów gotyckich katedr kilkadziesiąt lat za późno.

Nie kryjąc zachwytu nad koncepcją wizualną spektaklu, rozczarowuje mnie zbytnia nonszalancja, z jaką autorka scenariusza podchodzi do słowa, już nawet nie do Szekspira. Wiem, że należy poszukiwać, że w spektakl należy wpisywać różnych widzów, także tych ze śladowymi kompetencjami kulturalnymi, ale nie akceptuję jednowymiarowości przekazu, jakże jaskrawo odbiegającego od gęstości i wielowymiarowości obrazu. Gdyby choć częściowo słowo zostało zróżnicowane, gdyby zostały użyte inne style, nie mówiąc już o dopracowaniu dramaturgicznym, stalibyśmy się świadkami wydarzenia w historii europejskiego teatru, a Agata Duda-Gracz wskoczyłaby do panteonu największych wizjonerów. Niestety, słowo niczym beton w wiadrze ukaranego gangstera, ciągnie w dół. Ostatecznie  jednak suma plusów dodatnich plasuje superprodukcję ze „Słowaka" w ścisłej, dwutytułowej czołówce tegorocznego Festiwalu.

Rezydentka Teatru im. S.Jaracza z Łodzi zaprosiła do współpracy artystów z różnych stron – w spektaklu gościnnie występuje aż dziewięcioro wykonawców, w tym m.in. po raz kolejny już u Dudy-Gracz Cezary Studniak z wrocławskiego Capitolu, Maja Kleszcz i Wojtek Krzak z IncarNations(d.Kapela ze Wsi Warszawa), którzy napisali muzykę i wykonują ją na żywo, studenci  PWSFTViT, aktorzy Teatru Ludowego z Krakowa. Tak jak pod Troję przybyli Grecy z różnych stron, tak w „Trojlusie i Kresydzie", nagrodzonym Złotym Yorickiem za najciekawszą inscenizację Szekspira w zeszłym sezonie, wystąpili artyści z różnych stron i zwyciężyli. W 2009 roku Agata Duda-Gracz niesprawiedliwie przegrała gdański konkurs ze spektaklem „Otello. Wariacje na temat" Teatru im. S. Jaracza z Łodzi. W uzasadnieniu tej decyzji mogliśmy dowiedzieć się, że powodem przegranej był zbyt niski poziom literacki dopisków do Szekspira. W tym roku zmienił się selekcjoner konkursu, a literacko krakowski "Trojlus" jest jednym, wielkim, i to na bardzo dyskusyjnym poziomie, dopiskiem. Tak jak cztery lata temu werdykt dla wielu wydał się niesprawiedliwy, tak i w tym roku podzielił odbiorców. To znak, że musi być doprecyzowana formuła konkursu, ale o tym w jednym z dwóch podsumowań tegorocznego Festiwalu.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
8 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia