Ostatnia podróż Ichsia

"Ichś Fischer" - reż. Marek Kalita - Nowy Teatr w Warszawie

Kim jest mężczyzna bez członka? To kastrat niezdolny do zaspokojenia kobiety i udowodnienia własnej męskości. Sfrustrowany, poszukujący tożsamości "ktoś". Takim "ktosiem" jest bohater dramatu Hanocha Levina Ichś, którego spotkało nieszczęście: pewnego dnia podczas oddawania moczu "mały" wpadł mu do sedesu. To wydarzenie staje się pretekstem do odbycia przez tytułowego bohatera podróży w głąb siebie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: kim teraz jestem? Jest także próbą uchwycenia istoty kobiety, która w spektaklu przybiera różne postaci.

Najczęściej jednak jest dominującą, władczą samicą, która bierze z życia to, co najlepsze, nie wahając się przy tym ranić napotkanych na swojej drodze samców. Zgubiony członek w dramacie Levina nie jest tylko i wyłącznie atrybutem męskości. Jego brak symbolizuje tu także kryzys wieku średniego, porażkę życiową, pustkę, która w rezultacie doprowadza głównego bohatera do samobójstwa.

Pomysłodawcą wystawienia "Ichsia Fiszera" był Marek Kalita, który zagrał też tytułową rolę. Reżyser dodał do dramatu inne teksty Hanocha Levina, tworząc z nich zgrabną całość. Odyseja Ichsia przesycona jest atmosferą surrealistycznej tragifarsy, okraszonej niewybrednymi dowcipami. Kalita przeplata tragedię głównego bohatera komediowymi wątkami; taką sekwencją jest choćby spotkanie z zakręconym hydraulikiem-pielęgniarzem, który ma mu pomóc wydobyć jego członka z sedesu.

Wielkim atutem spektaklu są aktorzy. Marek Kalita w roli Ichsia przejmuje bezradnością i bezpłciowością głównego bohatera. Aktor gra oszczędnie, nie nadużywa zbędnych w tym wypadku środków wyrazu. Szczególnie przejmujący jest otwierający przedstawienie monolog, skierowany do Eweliny, kobiety, którą Ichś kiedyś darzył uczuciem, a która go prawdopodobnie porzuciła. Skulony, samotny mężczyzna szykujący się na śmierć, oświetlony punktowym reflektorem, opowiada widzom o swoich zmaganiach z życiem, o tragedii, która go spotkała, o kobietach, które kochał.

Pozostali aktorzy wcielają się w kilka postaci. Piotr Polak raz jest nadpobudliwym sanitariuszem, raz playboyem z Monte Carlo, by po chwili zagrać karła w cyrku. Aktor umiejętnie różnicuje role, nadając im rysy komediowe lub tragiczne. Mimika twarzy Polaka jest niezwykle sugestywna; aktor może się też pochwalić niebywale plastycznym ciałem.

Jacek Poniedziałek pokazał paletę swoich aktorskich możliwości grając domorosłego filozofa, zblazowanego podrywacza, dyrektora cyrku czy kierowcę rajdowego.

Jedyna kobieta w tym gronie, Aleksandra Popławska, świetnie poradziła sobie z kreacją kilku postaci bardzo silnych kobiet, manipulujących mężczyznami. Jest władcza, ale kobieca, silna, lecz momentami krucha, przewrotna i zagubiona zarazem. Aktorka znakomicie prezentuje całą gamę kobiecości, wcielając się w kobiety, które kochał główny bohater.

W "Ichś Fiszerze" w Teatrze IMKA wyraźnie widać echa spektakli Krzysztofa Warlikowskiego czy filmów Davida Lyncha. Scena w cyrku czy w Monte Carlo przypomina sekwencje ze słynnego dzieła reżysera "Mulholland Drive".

Kama Pawlicka
Teatr dla Was
22 stycznia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...