Ostrożnie z dziewicami

"Niektóre gatunki dziewic" - reż: Ewelina Pietrowiak - 3 KKK

Pierwszy dzień Katowickiego Karnawału Komedii na dużej scenie Teatru Śląskiego przyniósł widzom możliwość obejrzenia spektaklu "Niektóre gatunki dziewic". Sztuka Domana Nowakowskiego okazała się sporym zaskoczeniem, gdyż trudno określić ją mianem typowej komedii. Mamy do czynienia z przemieszaniem różnych gatunków, nie tylko teatralnych.

Główny bohater, piszący scenariusze do sitcomów Jacek (Andrzej Nejman), budzi się w noc sylwestrową po hucznej imprezie. Po chwili orientuje się, że nie jest sam. Wpada w lekką konsternację odkrywając, że w jego łóżku leży naga dziewczyna. Nomen omen Ewa (Marta Wardyńska), „pierwsza kusicielka”. Konsternacja bohatera potęguje się, kiedy liczące sobie dwadzieścia dwa lata dziewczę (zdrowe – a przynajmniej bez widocznych cielesnych ułomności) wyznaje, iż właśnie straciło dziewictwo. Nie ma wątpliwości, że nasz bohater przyczynił się do tego bezpośrednio. Jackowi w danym momencie zależy głównie na tym, aby jak najszybciej pozbyć się swojej sylwestrowej zdobyczy, ale skoro to pierwszy raz, to wypada zachować się bardziej szarmancko. Starania niweczy jednak sama Ewa, która orientując się wreszcie w sytuacji, zmusza naszego bohatera do przyznania, że była tylko kolejną, którą wykorzystał. Dziewczyna, chcąc zachować resztki godności, wychodzi.

W kolejnej części dowiadujemy się, że wraca. I to odmieniona. Powiedzmy, że w ciągu doby gdzieś uleciała jej pruderia. W dodatku w sztuce rozpoczyna się gra z rzeczywistością, w której uczestniczą nie tylko bohaterowie, ale i publiczność. Następujące zdarzenia stają się coraz bardziej surrealistyczne – już nie wiadomo, co jest jawą, a co snem. Początkowy komizm sztuki stopniowo zanika, wypierany jest przez nastrój tajemniczości i lęku, następnie ociera się o tragedię, po to, by na końcu wrócić w groteskowej scenie rozmowy bohatera z dziadkiem (głosu użycza Edward Linde Lubaszenko) i własną wątrobą (Barbara Rylska).

Przyznać  trzeba, że tak silne wymieszanie gatunków, powoduje u widza uczucie zagubienia. Gdzieś gubi się klucz do interpretacji. Komediowy początek, gdzie karmieni jesteśmy iście sitcomowymi żartami, w kontraście z późniejszym poruszaniem sprawy aborcji czy samobójstwa, rodzi duży wstrząs. Byłoby to jeszcze do zniesienia, ale zakończenie, które odwołuje się do uczuć antyniemieckich w sposób na powrót komiczny, budzić może niesmak. Widzowi nie daje się czasu na zmianę nastroju. Drugi zarzut odnosi się do wykreowanych bohaterów. Aktorzy grają dobrze, ale postaci są mało wiarygodne. O ile w wypadku Ewy jej przeobrażenia tłumaczyć można jej „nadnaturalnym” pochodzeniem, to przemiana Jacka wydaje się mało prawdopodobna. Pozostałe części składowe przedstawienia wypadają przyzwoicie. Oryginalna scenografia, która przyczynia się do charakterystyki bohatera, później podkreśla również jego osaczenie. Szczególnie ciekawie wykorzystano motyw radia, w którym spiker (głos Rafała Brzozowskiego) komentuje odgrywające się na scenie wydarzenia. Łóżko, znajdujące się w centrum, świadczy w ten sposób o swojej przewodniej roli, również w sensie metafizycznym, związanej bezpośrednio z głoszoną przez Jacka filozofią („seks to podstawa”). Czerwona przekrzywiona choinka jest znakiem czasu, w jakim rozgrywa się akcja, ale też ukazuje całą swoją wyzutą z głębszych treści istotę, sprowadzona wyłącznie do kolorowej dekoracji. Muzyka i dźwięk, które towarzyszą nam w trakcie spektaklu wpisują się w tło lub stają się komentarzem do akcji. Światłem operuje się zręcznie, zmieniając nastroje. Ważną rolę odgrywają kostiumy, zwłaszcza Ewy – podkreślają jej zmienność, jej przeobrażenie od niewinnej dziewczyny z prowincji do personifikacji śmierci, jednocześnie eksponując dominujące w danym czasie cechy.

Spektakl ten można byłoby ocenić jako ciekawą próbę ukazania różnych problemów dręczących współczesnych młodych ludzi, ale beztroska żonglerka gatunkami wprowadza zbytni zamęt, aby przekaz był wyrazisty i celnie trafiał do odbiorcy. Nie jest to niestety oryginalny komentarz naszych czasów, gdyż gdzieś traci się uniwersalność historii bohatera. Po opadnięciu kurtyny pozostajemy z wrażeniem, że obejrzeliśmy serię dość niezwykłych przypadków dotykających młodego człowieka, ale nie bardzo wiadomo, jak odnieść to mamy do nas samych i naszego życia.

Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Katowice
25 stycznia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...