Pacjenci chorego świata

"KLINIKEN /miłość jest zimniejsza niż śmierć" - reż. Łukasz Twarkowski - Teatr Polski we Wrocławiu

To jest spektakl trudny. Bardzo. Ale jednocześnie, z jakiegoś tajemniczego powodu, niezwykle wciągający. Jego twórcy - Anka Herbut i Łukasz Twarkowski - dopuszczają widza do stworzonego przez siebie świata opornie. Może z bezczelności, może z ostrożności. To świat przefiltrowany przez szybę, światło, drugi plan. Trzeba się trochę powychylać, pozaglądać, wyostrzyć wzrok, a potem dać się ponieść fali. Go with the flow

"Kliniken/miłość jest zimniejsza" to dwa w jednym. Całość jest oparta na dramacie Larsa Noréna "Klinika" i utworze "Traumgruppe" autorstwa Anki Herbut, który powstał z inspiracji twórczością Rainera Wernera Fassbindera, reżysera, scenarzysty, aktora, jednego z najważniejszych i najgłośniejszych niemieckich twórców drugiej połowy dwudziestego wieku. "Miłość jest zimniejsza niż śmierć" to tytuł filmu, który Fassbinder nakręcił w 1969 roku.

Opisywanie tego, co się dzieje na scenie właściwie mija się z celem, bo niewiele to powie komuś, kto spektaklu nie widział. Jesteśmy bowiem wciągani w skomplikowany mikrokosmos problemów, obsesji, neuroz, fobii, pragnienia miłości, toksycznych relacji. Słuchamy jednego wielkiego monologu rozerwanego na strzępki, wypowiadanego przez różne postaci. Jest on sączony wolno w "szklanej klatce", sam się karmi i nie potrzebuje nikogo z zewnątrz. Pacjenci ogólnie radzą sobie świetnie sami, lekarzy z nimi nie ma. Widzowie obserwują wszystko z bezpiecznej odległości i przez szybę, odbijając się w niej od czasu do czasu. A właściwie to nie wiadomo kto tu kogo ogląda. I kto tu jest nienormalny. My czy oni? A może nikt? Może choroby psychiczne to wymysł przemysłu farmaceutycznego, lekarzy, polityków, ludzi władzy? Czy choroba jest bronią samotnych rewolucjonistów? Twarkowski nie daje nam odpowiedzi, tylko nakłada na siebie kolejne obrazy. I kolejne. Nie wiadomo już co jest prawdą, a co nią nie jest. Co jest rzeczywistością, a co fikcją. Co jest "prawdziwym życiem", a co planem filmowym? Wszystko się miesza. A miłość? Może choć miłość będzie bezpieczną przystanią? Nie bardzo, ona nie ma w sobie nic romantycznego. Jest pełna przemocy, niesłychanie opresyjna. Im bardziej zależy ci na związku, tym bardziej przegrywasz. Kompletna beznadzieja.

Zachwyca w "Kliniken" wspaniała scenografia, naprawdę wspaniała (Piotr Choromański i Łukasz Twarkowski). I kostiumy (Marta Stoces), i światło (Bartosz Nalazek), i wideo (Jakub Lech i Bartosz Nalazek). I muzyka też (Bogumił Misala). W sferze audiowizualnej to fenomenalnie zrobiona rzecz - psychodeliczne, perfekcyjnie skonstruowane combo. Intryguje, wciąga, zaskakuje. I kiedy dodać do tego wszystkiego genialny zespół aktorski Teatru Polskiego (Halina Rasiakówna love forever!) to mamy niezwykły spektakl, teatr wysokiej próby.

Nie wiem jak inni, ale ja się świetnie odnajduję w świecie wariatów, outcastów, życiowych popaprańców, opresjonowanych przez system wykolejeńców i niemal codziennie, jak Roger K., zadaję pytanie: jak mam mówić, żeby się państwu podobało? No, kurwa, jak?

Mike Urbaniak
http://panodkultury.wordpress.com
7 maja 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia