Papierowa "Kukła" Centrum Kultury w Gdyni na Scenie Letniej

"Kukła" - reż. Jerzy Gruza - Centrum Kutury w Gdyni

Jak poradzić sobie w nawale codziennej pracy, stresu i w obliczu kryzysu w związku? Może... goniąc za uciekającą młodością? "Kukła" - najnowsza premiera Centrum Kultury w Gdyni, grana w kawiarni Sceny Letniej w Orłowie - porusza parę ciekawych kwestii, niestety utopionych w nieciekawej komedii.

Reżyser Jerzy Gruza postanowił przenieść na scenę tekst własnego autorstwa (napisany pod pseudonimem Paweł Binke). "Kukła" to obrazek obyczajowy z gabinetu pewnej pani prezes, która za wszelką cenę chce czuć się młodo i atrakcyjnie. Ma ku temu powód - Andrzeja, czyli młodszego kochanka, na którym bardzo jej zależy. Rozważa więc operacje plastyczne, wciska się w za małe o dwa numery ubrania, zachowuje jak postrzelona nastolatka, chociaż jest stateczną bizneswoman i małżonką od 25 lat (jak sama zwykła mówić, wierna mężowi była jednak tylko przez dwa lata).

Pani prezes ma na głowie też inne troski niż nie do końca ponętne usta czy opadająca powieka. Jej firma jest na skraju bankructwa. Do "krawędzi" zbliża się też jej znajomość z Andrzejem. Dlatego bohaterka rozważa operacje upiększające, chociaż nie ma wątpliwości, że kobiety "zrobione" przy pomocy chirurgicznego skalpela to tytułowe, nienaturalne kukły.

Jej rozterki, jak i szczegóły życia erotycznego wraz ze szczegółowym opisem Andrzeja poznaje Robert, zmanierowany gej, będący asystentem tej ekscentrycznej bizneswoman. Jego początkowo zabawny image okazuje się jednak kamuflażem.

Spektakl nie rości sobie prawa do miana sztuki ambitnej. To raczej prościutka komedia z nutą refleksji w tle. Jednak, o ile dość zgrabny scenariusz faktycznie daje szanse na dobre przedstawienie, o tyle gra aktorska i reżyseria znacznie je od tego oddalają. Jerzy Gruza zostawił na Scenie Letniej spektakl niegotowy, w którym aktorzy (poza wypowiedzeniem tekstu) nie do końca mają co grać. Dlatego z duetu Tatiana Sosna-Sarno - Grzegorz Sierzputowski zdecydowanie lepiej wypada ten drugi, momentami naprawdę zabawny jako żywa parodia homoseksualisty.

Partnerująca mu Sosna-Sarno nie ma takiej formy do ogrania, więc miota się po scenie, szukając czegoś, co uwiarygodni jej bohaterkę. Niestety z mizernym efektem. Jej sztuczne, papierowe aktorstwo to najsłabszy punkt przedstawienia, w którym konsekwencja i wątek główny wraz z nagłymi zmianami akcji także pozostawiają wiele do życzenia.

Przedstawieniu brakuje dramaturgii i pomysłu, by zwarta, skondensowana fabuła (spektakl trwa godzinę) zyskała atrakcyjną oprawę, a przedstawiona intryga okazała się wiarygodna. Także kwestia - czy warto stać się kukłą w cudzych rękach? - została rozstrzygnięta bez szans na dialog z publicznością. Szkoda.

Łukasz Rudzińsk
http://kultura.trojmiasto.pl
14 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia