Parady z lampionami i na szczudłach

Rozmowa z Darkiem Skibińskim

Nie możemy zawieść naszej widowni. Tym bardziej, że jest ona właśnie nasza, miejscowa, sąsiedzka. To pokazał nam miniony rok, gdy znaleźliśmy się w pewnej izolacji z uwagi na sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Im mniej było na spektaklach widzów z zewnątrz - turystów, którzy unikali puszczy, tym więcej przychodziło tych lokalnych, znających Wertep od lat.

Z Darkiem Skibińskim - dyrektorem artystycznym i twórcą Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Wertep - rozmawia Beata Kubiszyn-Puka

Beata Kubiszyn-Puka: Festiwal rozpocznie się za kilka dni, 24 lipca w Hajnówce. Ostatnie festiwalowe wydarzenie odbędzie się 24 sierpnia, na Stacji Nurzec. Jak czuje się jego szef w gorączce przygotowań?

Darek Skibiński - Nie odczuwamy tu wrzenia, bo tak naprawdę szykujemy nowy Wertep przez rok, gdy tylko umilkną oklaski po poprzedniej edycji. A tegoroczna będzie siedemnastą! Robimy to, co chcieliśmy i lubimy robić. Z pasją i z radością. Wszystko dzieje się więc spokojnie a przygotowania odbywają się zgodnie z kalendarzem, nad którym czuwa niezawodnie koordynatorka, moja żona Agata. Sprawy idą swoim właściwym torem, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Czy nic was nie zaskakuje?

- Zawsze jest coś, do czego nie jesteśmy do końca przygotowani, jakieś nowe wyzwanie, którego nie wpisaliśmy na listę ewentualnych ryzyk...
W tym roku nie pomaga to, co dzieje się dookoła: brak środków, brak turystów, dla których nasz festiwal był dodatkową atrakcją lata spędzanego w Puszczy Białowieskiej i jej okolicy. Ale my mamy złożone wnioski o granty, które być może w przyszłości spłyną, a na razie realizujemy wszystkie działania ryzykując, że niektóre z nich sami będziemy finansować. Nie możemy jednak zawieść naszej widowni. Tym bardziej, że jest ona właśnie nasza, miejscowa, sąsiedzka. To pokazał nam miniony rok, gdy znaleźliśmy się w pewnej izolacji z uwagi na sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Im mniej było na spektaklach widzów z zewnątrz - turystów, którzy unikali puszczy, tym więcej przychodziło tych lokalnych, znających Wertep od lat. Teraz uczestniczyli w spektaklach ze swoimi dziećmi, z wnukami. Wyrosło nam przecież kolejne pokolenie widzów, przez siedemnaście lat istnienia festiwalu!

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego docenia waszą inicjatywę, przyznaje pewną dotację na festiwal, co pozwala na zachowanie ciągłości tego wydarzenia.

- Tak, Wertep postrzegany jest jako eksportowy produkt Podlasia, jest największym festiwalem teatralnym w tej części Polski. Na szczęście dla nas trzyletnie granty z ministerstwa, dają nam pewne poczucie bezpieczeństwa organizacyjnego. Ponadto do organizacji włączają się samorządy, festiwal rozszerza się poza rejon Hajnówki i okolic, w kierunku Lublina. W tym roku dołączył np. Łuków, w którym odbędzie się jeden cały dzień przedstawień Wertepu!

Jaka tematyka festiwalowa będzie wiodąca w tym roku? Pamiętamy, że ubiegłoroczna edycja mocno poruszała widzów, także tych dorosłych, bo odnosiła się do trudnych sytuacji, do zagrożeń, jakie chyhają na ludzi będących w drodze, uciekających przed niebezpieczeństwami. Ważny wątek dla społeczności żyjącej przy granicy.

- Teatr zajmuje się tym, co ważne dla widza, co porusza jego myśli i wrażliwość, nad czym chce on podjąć refleksję. Dlatego także tegoroczna edycja Wertepu będzie zawierać tematy skłaniające do refleksji nad nomadycznym życiem współczesnych mieszkańców Ziemi. Po prostu ludzie o tym mówią, tym żyją, dlatego też teatry w Polsce realizują w swoich zespołach takie poruszające tematy. Co ciekawe, pojawiło się przy tym dużo mądrej polemiki – podjęto próby popatrzenia na problem życia nomadycznego z wielu perspektyw. Przy czym są to spektakle nie napastliwe ale taktowne i inteligentne.
Pokażemy kilka takich spektakli, bo z ubiegłorocznej edycji wiemy, że widzom przydaje się spojrzenie na poruszany problem z kilku perspektyw. Chcą takiego oglądu problemu, potrzebują podjęcia refleksji z rozsądnymi ludzmi, o trzeźwym i zdystansowanym spojrzeniu.

Czy w teatrze można znależć rozwiązania?

- To bardzo indywidualna sprawa. Na pewno można zdefiniować problem i w sposób właściwy teatralnym środkom wyrazu rozważyć, co zrobić, żeby jak najmniej bólu powodował. Będziemy skłaniali do namysłu, bo jak wiemy pozostawanie na pozycjach oskarżycielskich, to nie jest budowanie właściwego klimatu do rozmowy, do znajdywania rozwiązań czy choćby oswajania życia w cieniu problemu.

Będą zatem spektakle skłaniające nas do namysłu. Czego jeszcze możemy się spodziewać?

- Zachęcam do udziału we wszystkich spektaklach. Oferta jest bardzo różnorodna. Będą też przedstawienia estetycznie wysmakowane, cieszące oko i inne zmysły. Dadzą widzom zasłużony odpoczynek od rzeczy smutnych. Pozwolą na włączenie się do teatralnych działań, co nasi widzowie bardzo sobie chwalą. Chcą na przykład uczestniczyć w paradach lampionów, chcą to magiczne doświadczenie przeżywać w każdej miejscowości, w której gości Wertep! Parady stały się wręcz symbolem naszego festiwalu. Ludzie chcą mieć poczucie włączenia, współtworzenia i współuczestnictwa.
Na wyśmienitym poziomie odbędzie się n.p. parada w stylu comedii del arte. Włoscy aktorzy będą grać na szczudłach, także gwarantowany jest wysoki poziom dosłownie i w przenośni no i technika aktorska, która zachwyca!

- Nawiązaliście współpracę z tym włoskim zespołem rok temu, oni zainaugurowali Wertep. I wrócili znów do Hajnówki!

- Zapowiedzieli też, że przeprowadzą warsztaty z naszymi wolontariuszami. Odbędą się one 31 lipca i uczestnicy zajęć wezmą następnie udział w spektaklu. Włoscy twórcy znani są z tego, że podejmują działania, które integrują artystów z publicznością. Są nam bliscy duchowo z tego powodu, że jak i my w Hajnówce Centralnej – Stacji Kultury, podejmują działania społeczne, włączające widzów i nadające im status współtwórców wydarzeń artystycznych. My też jesteśmy zdania, że w miejscu, w którym tworzymy nasz teatr, społeczna integracja jest konieczna.
Włosi spodobali się nam także z tego powodu, że nie silą się na nowoczesność. Robią świetny teatr, nie potrzebują udziwnień za wszelką cenę. Podkreślają, że bliska jest im rozrywkowa funkcja teatru, włączanie widzów w dobrą zabawę, a także wspomniana już funkcja integracyjna, w której rozwijaniu mają autentyczne i unikatowe doświadczenie.

Jakie radości ma z festiwalu dyrektor artystyczny w 2025 roku?

- Cieszy mnie fakt, że festiwal spotyka się z zainteresowaniem nowych miejsc, do których przebywa, jak wspomniany już Łuków, do którego zawitaliśmy zimą z kolędowaniem, potem zaprosili nas z paradą lampionów, a teraz stali się miastem festiwalowym! Na tym przykładzie widać, jak ceniona jest nasza praca, oferta i obecność.
A najbardziej cieszy mnie, że wytrzymują ze mną wszyscy ci, którzy ze mną współpracują i podejmują się wprowadzania w życie moich nieposkromionych pomysłów. Agata no i wolontariusze z Europejskiego Korpusu Solidarności, którzy działają w naszej Hajnówce Centralnej – Stacji Kultury dają mi nie tylko wsparcie, które trudno przecenić. Dzięki nim otwieram się na nowe pomysły, bo bezcenne są dla mnie ich opinie, obserwacje, spostrzeżenia. Wolontariusze wywodzą się z różnych krajów i środowisk. Tu zdobywają teatralne kompetencje, ale i nas wzbogacają swoją wielokulturowością.
Cieszy mnie też fakt, że jeden z moich pomysłów - parada lampionów, jako artystyczne zjawisko stała się symbolem festiwalu. Daje obraz naszych dużych możliwości artystycznych, ukazuje bogactwo kostiumów i fantazji. Wyróżnia nasz teatr. Wyróżnia Hajnówkę. Wyróżnia Podlasie.

A co martwi szefa Wertepu, po siedemnastu latach istnienia festiwalu?

- Martwi mnie brak zrozumienia co do tego, jak potrzebne jest w życiu dawanie ludziom wentyla bezpieczeństwa w postaci wydarzeń artystycznych. Już Rzymianie stosowali zasadę „chleba i igrzysk", żeby utrzymać poziom społecznego zadowolenia ludu. Tymczasem u nas pieniądze rezerwowane na wydarzenia kulturalne i artystycznych czyli na owe „wentyle bezpieczeństwa", są przesuwane na inne działania, które komuś decydującemu wydają się bardziej istotne. Drodzy decydenci! Musicie zdawać sobie sprawę, że „igrzyska" są też niezbędne, bo umożliwiają współczesnym rodzinom wspólne uczestniczenie w takich magicznych wydarzeniach jak choćby plenerowe spektakle teatralne. Dotykanie magii teatru, budowanie wspólnoty radości, to są podstawowe działania podejmowane po to, żeby rozbudzić ciekawość światem. One służą budowaniu wyobraźni, zaciekawienia zjawiskami niewytłumaczalnymi, które staramy się zgłębiać i rozwijamy się dzięki temu. Taka edukacja teatralna skutkuje umiejętnością opowiadania różnych historii, poznawaniem zjawisk magicznych i zwyczajnych. Rozbudza ciekawość światem, stanowi wyzwanie, ba ! prowokację, żeby każdy rozpoznał swoją wrażliwość i ustalił sobie własne reguły życia...
Nie jesteśmy geniuszami, nie musimy się podporządkowywać wszystkiemu, co nam każą. Najważniejsza jest ciekawość świata. Ona jest wszystkim.

A co ciekawi dojrzałego człowieka, reżysera, aktora, twórcę Wertepu?

- Ciekawi mnie to, co po nas... gdy wszystko tu się skończy, gdy zostaje wieczność. Czy będziemy wiedzieli, co tam ze sobą zrobić? Nurtuje mnie myśl, czy poradzimy sobie w obliczu tego, że dostaliśmy wieczność, a nie myślimy o niej w codziennym zgiełku. Nie planujemy do przodu, nie dbamy należycie o to co dookoła. Trujemy się chemią, prowadzimy wojny ze sobą i ze światem. Wali nam się przyroda... Gdybyśmy byli bardziej zaciekawieni tym co będzie, kiedy zostaniemy zastąpieni, wszyscy... Co będzie dalej? Jak powiedziano w „Stu latach samotności" Marqueza: „Czas się popsuł, została tylko wieczność".

- No tak... A tymczasem...

- ...zapraszam na Wertep! Będzie dużo okazji do radości, zabawy i przemyśleń.

- Dziękuję za rozmowę.

 

Beata Kubiszyn-Puka
publicystyka.ngo.pl
21 lipca 2025

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia