Parasolki są wszędzie

"Smok w Krainie Parasoli" - reż. Sabina Wacławczyk - Teatr Lalek Pleciuga w Szczecinie

OTO przed punktem naprawy parasoli, w mieście o nazwie Parasolkowo, ustawia się spora kolejka. Klienci, a wśród nich m.in. burmistrz, radny, lekarz czy prezenterka pogody w telewizji, nie są zbyt mili dla siebie i każdy próbuje wcisnąć się na początek ogonka. Zdenerwowany właściciel punktu usługowego decyduje, że zwaśnione osoby pogodzi wspólne wymyślenie i zagranie spektaklu. Tak rozpoczyna się nowe przedstawienie szczecińskiego Teatru Lalek "Pleciuga" - "Smok w Krainie Parasoli" w reżyserii Sabiny Wacławczyk. W sobotę odbyła się premiera inscenizacji.

"AKTORZY" z punktu naprawy parasoli przedstawiają zatem opowieść o miasteczku, w którym niespodziewanie pojawia się smok. Zwierzę budzi grozę wśród mieszkańców, którzy obawiają się, że potwór ich zje. Radni wraz z burmistrzem wymyślają zatem, że wynajmą armię żołnierzy, która - za odpowiednią opłatą - zabije smoka. Przeciwstawia się temu kilkuletni chłopiec, któremu udało się poznać latającego stwora i przekonać się, iż jest on miły i niegroźny. Ba! Smok nie je nikogo, bo jest jaroszem...

Z uwagi na to, że akcja sztuki rozgrywa się w Parasolkowie, cała scenografia bazuje właśnie na parasolach. Są one dosłownie wszędzie - jako dachy kamienic, drzewa, a nawet... postaci. Autorką tego pomysłu jest sama reżyserka, której należą się za to wielkie brawa. Niestety, dużych braw nie będzie za wybór tekstu do realizacji. Pamiętać tu należy, że spektakl przeznaczony jest dla dzieci od lat

trzech. Wątpię, czy taki kilkulatek, który być może po raz pierwszy przekroczy próg teatru, zrozumie słownictwo typu: zdrada stanu, radni, jarosz (teraz funkcjonuje raczej - wegetarianin)... Za plus tekstu należy z kolei uznać treści edukacyjne, związane choćby z tym, że po wyjściu z teatru dziecko będzie wiedziało choćby, iż nie należy nikogo oceniać przez pryzmat zasłyszanych opinii. I dlatego nawet smok może być sympatyczny.

Reżyserce udało się również przemycić w spektaklu kilka zabawnych momentów, w których "puszcza oko" do dorosłego widza. Ot, choćby wtedy, gdy ze sceny słyszymy: "Oto radna, nie pracuje, ale jest ładna... - skądś my to znamy, prawda?

Spośród aktorów grających w spektaklu, duże brawa należą się z pewnością Rafałowi Hajdukiewiczowi za epizod dowódcy żołnierzy.

Monika Gapińska
Kurier Szczeciński
4 marca 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia