Pawi ogon Andrzeja Seweryna

"Wyobraźcie sobie...William Szekspir" - Stary Teatr w Krakowie

Co łączy kilkanaście fragmentów kilkunastu dramatów Szekspira pokazanych przez Andrzeja Seweryna na dużej scenie Teatru im. Słowackiego? Andrzej Seweryn

Scena jest pusta. Wiemy więc, że będziemy obcować jedynie z aktorem i autorem, a także - co podpowiada tytuł spektaklu - z siłą wyobraźni. Autora, ale i aktora stwarzającego na naszych oczach mocą swego talentu rozmaite światy, różne osobowości, przywołującego różne konwencje teatralne. No i tak jest, tyle że aktor skupił się na zadziwianiu publiczności skalą własnego talentu i umiejętnością błyskawicznego przeobrażania się z postaci w postać, skutkiem czego same postaci stworzone przez autora zeszły na dalszy plan.

Scenariusz został tak ułożony, by służyć popisowi, a nie myśli. Metamorfozy następują po sobie tak szybko, że ani widzowie nie mają możliwości zagłębić się w sens słów, ani aktor stworzyć zajmujących postaci. I w tym może tkwi tajemnica owych błyskawicznych metamorfoz ze smutku, bólu, tragedii, powagi w komizm, błazeństwo, groteskę (i na odwrót). Żadna z tworzonych przez Seweryna postaci nie jest pełna, więc opuścić ją nie jest trudno. Można z dyskretną kokieterią zakryć twarz dłońmi, przygładzić bądź rozburzyć włosy i już zamiast Hamleta mamy Julię, zamiast Henryka - Falstaffa, zamiast błazeńskiego Lancy z pieskiem - Ryszarda III, Lady Annę (i Strażnika na dodatek) w jednej osobie.

Seweryn postanowił pokazać, że potrafi wszystko. Zagrać bohaterów i błaznów, kobiety i mężczyzn, młodość i starość. Zaśpiewać, zatańczyć, zarapować, rozebrać się do naga, zakwilić jak dziecko, zamamlać jak bezzębny starzec. Zadziałać i słowem, i cielesną ekspresją. Zagrać i w tradycyjnym, i w nowoczesnym teatrze. Pokazać, że stać go i na powagę, i na wygłup, i na ironię. Roztoczyć przed widzami pawi ogon i olśniewać ich każdym piórkiem.

Owacja na stojąco po premierze dowiodła, że wiele osób lubi być w taki sposób olśniewanych. Sławny aktor się przecież napracował, nauczył tekstów sławnego autora, pokazał, co potrafi. Mnie te popisy nie olśniły. Lady Makbet czytająca list od męża była tandetnie demoniczna. Tymon Ateńczyk jednoznacznie zgryźliwy. Hamlet zastanawiający się przy być albo nie być, czy podciąć sobie żyły kieliszkiem - dyskusyjny. Pokaz aktorskiej ekwilibrystyki, czyli zagranie Lady Anny i Ryszarda III, nużył prymitywnym pomysłem na rozdzielenie postaci - jak Lady Anna, to zwrot w lewo, oczy w górę i złożenie rąk, jak Ryszard - to zwrot w prawo, pochylenie i jadowity syk. Postaci rysowane grubą kreską, pospiesznie, byle tylko efektownie zaistnieć na scenie. Najlepiej jeszcze wypadły etiudy komiczne, staranniej dopracowane, zwłaszcza monolog Lancy z "Dwóch panów z Werony", gdzie Seweryn miał za partnera miłego stremowanego kundelka.

Andrzej Seweryn wielokrotnie deklarował, że miła jego sercu jest wierność autorowi. Sądząc po spektaklu w Teatrze im. Słowackiego, nie jest z tym najlepiej. Zamiast "Wyobraźcie sobie... William Szekspir" przedstawienie powinno nosić tytuł: "Popatrzcie na mnie... Andrzej Seweryn".

Teatr im. Słowackiego, "Wyobraźcie sobie.... William Szekspir", układ tekstów - Piotr Kamiński, Jerzy Klesyk, Andrzej Seweryn, reżyseria - Jerzy Klesyk, scenografia - Magdalena Maciejewska, muzyka - Antoni Łazarkiewicz, premiera 26 września.

Joanna Targoń
Gazeta Wyborcza Kraków
29 września 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...