Penderecki z honorami

Rozmowa z Krzysztofem Pendereckim

Radni zadecydowali wczoraj: kompozytor i dyrygent będzie honorowym obywatelem Krakowa. - Dobrze, że ktoś sobie przypomniał, że żyję w tym mieście od 1951 roku, czyli od czasu, gdy przyjechałem tu na studia. Bardzo się cieszę z tego wyróżnienia - mówi Krzysztof Penderecki. - Natomiast medal dostaję pewnie za moją działalność w terenie, za Centrum w Lusławicach, w którym rozpędzamy działalność.

 

Decydując o przyznaniu Krzysztofowi Pendereckiemu honorowego obywatelstwa Krakowa, radni uznali za szczególne zasługi kompozytora dla miasta.Docenili je także radni Sejmiku Województwa Małopolskiego, przyznając twórcy Złoty Medal Honorowy za Zasługi dla Województwa Małopolskiego.

Dziś Krzysztof Penderecki, który właśnie wrócił z Finlandii, gdzie dyrygował swoim "Requiem Polskim", odbierze medal, a honorowe obywatelstwo zostanie mu wręczone po wakacjach.

- Dobrze, że ktoś sobie przypomniał, że żyję w tym mieście od 1951 roku, czyli od czasu, gdy przyjechałem tu na studia. Bardzo się cieszę z tego wyróżnienia - mówi Krzysztof Penderecki. - Natomiast medal dostaję pewnie za moją działalność w terenie, za Centrum w Lusławicach, w którym rozpędzamy działalność. Kilka miesięcy upłynie, zanim uda nam się naszą inicjatywę nagłośnić w Europie. Moją ideą jest, abyśmy prowadzili aktywność międzynarodową - dodaje kompozytor.

Krzysztof Penderecki, jeden z najbardziej rozpoznawalnych na świecie Polaków, obok papieża Jana Pawła II, Lecha Wałęsy, Andrzeja Wajdy czy Witolda Lutosławskiego, jest żywą reklamą Krakowa i Małopolski. Kompozytor sprawił, że młodzi artyści nie tylko z Europy chcą studiować na krakowskiej uczelni, której w latach 1972-1987 był rektorem. Zbudował wtedy w Akademii Muzycznej szkołę nowoczesną i otwartą na nowe kierunki w muzyce. Wprowadził grupę doskonałych wykładowców, którzy sprawili, że krakowska Akademia zyskała renomę, choć istniała za żelazną kurtyną. Swoją międzynarodową sławą zagwarantował, że przedstawiciele PZPR nie mieli wpływu na tę placówkę. Był to ewenement w tamtych czasach. Choć ze stanowiska rektora zrezygnował, z uczelnią współpracuje do dziś, choćby poprzez koncertowanie z szkolną orkiestrą, albo prowadzenie doktorantów zdobywających szlify kompozytorskie.

Od tego roku Krzysztof Penderecki stworzył kolejne miejsce dedykowane uzdolnionej artystycznie młodzieży: to Europejskie Centrum Muzyki jego imienia, które powstało obok dworu kompozytora w Lusławicach w pobliżu Tarnowa. O Lusławicach kompozytor wielokrotnie mówił, że jest to jego miejsce na ziemi, które odnalazł w latach 70. , kupił i podniósł z ruiny.

Krzysztof Penderecki z Krakowem jest związany od ponad 60 lat. Różne były losy tej relacji; towarzyszyły jej - jak mawia kompozytor - zawirowania. Pamiętamy historię sprzed dziesięciu lat - zatargu z prezydentem Jackiem Majchrowskim i Agnieszką Gilarską, ówczesną szefową Biura Kraków 2000 (dziś KBF). Poszło o organizację festiwalu Krzysztofa Pendereckiego z okazji 70. urodzin kompozytora. Impreza odbyła się wówczas w Warszawie, tam został też przeniesiony organizowany przez Elżbietę Penderecką Festiwal Beethovenowski.

- Moje kontakty z tym miastem nie zawsze były najlepsze, wszyscy o tym wiedzą. Ale mam wrażenie, że wyszliśmy już na prostą - tłumaczy kompozytor. - Mieszkam tu jedną nogą, dzieląc czas między Kraków a Lusławice. Moja żona jest z Krakowa, lubi tu bywać. Ja natomiast kocham moje drzewa w Lusławicach. Musimy więc dzielić czas pomiędzy te dwa miejsca. Nie jest to proste, bo spędzam w Polsce nie więcej niż dwa miesiące w roku - mówi Krzysztof Penderecki.

Mimo to sprawy Krakowa leżą kompozytorowi na sercu. Dlatego też zdecydował się zasiadać w Komitecie Honorowym Budowy Filharmoni Krakowskiej, który zmierza do zbudowania nad Wisłą miasteczka muzycznego z salami koncertowymi.

- Jestem sceptykiem. W takich komitetach zasiadałem już w ciągu 60 lat w Krakowie kilkakrotnie. Wtym mieście rzadko coś się udaje. Wstyd, że Kraków nie ma sali koncertowej. Nawet mniejsze miasta mają, a tu od stu lat nie udaje się jej wybudować - mówi kompozytor. - Wstyd, takie królewskie miasto! Daję to rajcom miejskim pod rozwagę.

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Dziennik Polski
14 czerwca 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...