Performance Rychcika

"Samotność pól bawełnianych" - reż. R. Rychcik - Teatr im. Żeromskiego w Kielcach

Ruiny gliwickiego teatru Victoria są doskonałym tłem tego przedziwnego, granicznego spektaklu, który stanowi połączenie sztuki teatralnej z koncertem muzycznym. Wystarczy niewiele; w tle zespół, nieco bliżej dwa mikrofony. To wszystko.

Nocą, w ciemnym zaułku jakiegoś miasta (nie)przypadkowo spotykają się Dealer i Klient. Transakcja, która od początku ma erotyczny kontekst, nie zostanie nigdy określona. Mogę zaryzykować mówiąc, że w miejsce transakcji można podstawić wszystko; narkotyk, usługę erotyczną, a może przede wszystkim zwykłą potrzebę bliskości.

"Skoro wyszedł pan z domu i przechadza się o tej godzinie i w tej okolicy, to znaczy, że pragnie pan czegoś, czego nie posiada, a to coś, ja mógłbym panu dostarczyć; bo jeśli znajduje się w tym miejscu dłużej od pana, i nie odstrasza mnie ta ponura godzina, będąca wszak godziną barbarzyńskich stosunków między ludźmi i zwierzętami, to dlatego, że mam co trzeba."

Ta nieokreśloność, to nienazwane pragnienie Klienta, tak jak pragnienie Dealera - by odkryć tajemnicę (a ją przecież przeczuwa) sprawia, że potęguje się niedomówienie, wieloznaczność. Tropy wciąż się gubią, tak jak cichną wykrzyczane słowa w nadmiarze dźwięków, hałasu, krzyku i gorzkiego, jakby nie z tego świata śmiechu.

To niewypowiedziane pragnienie, którego żaden z bohaterów nie określi - może po prostu nie potrafi, jest przedmiotem tej przedziwnej transakcji. Tajemnica i oczekiwanie, by ujawnione zostało pragnienie drugiego. Czego się pożąda?

Brak akcji i długie, wypowiadane pośpiesznie niedokończone zdania, ten emocjonalny, graniczny teatr krzyku i pozornego chaosu, nie da o sobie zapomnieć. Rychcik eksperymentuje - na aktorach i widowni.

Gra, którą podejmują bohaterowie, jest ostatecznie tylko po to, aby móc to usłyszeć "tak jak się mówi do drzewa, lub twarzą do więziennej ściany, lub w samotności pola bawełny, w którym przechadzamy się nago pośród nocy."

Obłędny pojedynek, gdzie zarówno Dealer jak i Klient są w takim samym stopniu uzależnieni, i tak samo samotni.

Jeśli w "Samotności pól bawełnianych" miłość została zastąpiona pożądaniem, to jej brak prowadzi do szaleństwa. Pozostało targowanie się, a pojedynek zdaje się nie mieć końca. Dealer w takim samym stopniu jest zależny od Klienta, nie czuje się wcale lepiej. Jeśli uczucie weźmie górę przez moment nad jednym z bohaterów, staje się ono tak bardzo nieprzyzwoite, dziwaczne, niewygodne, że musi zostać zaraz stłamszone w potoku zdań, słownych uników i w samej agresji; aż tak bardzo zawstydza.

Oglądając ten spektakl mam wciąż wrażenie, iż jestem poza tą linią, która dzieli mnie od granicy prywatności/intymności samych aktorów.

Krzykliwy, minimalistyczny teatr Rychcika, który sam nazywa "histerycznym" potrzebuje tak niewiele, a nawet sama scenografia jest tutaj zbędna. Odgrywana na żywo transowa muzyka zespołu Natural Born Chillers - hipnotyzuje.

Blanka Hasterok
Teatr dla Was
29 maja 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia