Pić! Pić! Kochać!

"Gwałtu, co się dzieje" - reż. Maciej Podstawny - Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

38. Opolskie Konfrontacje Teatralne Klasyka Polska 2013: Gwałtu, co się dzieje! Aleksandra Fredry w reż. Macieja Podstawnego z Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

Bycie kobietą w patriarchalnym świecie przestało być modne. Kobieta jest wyzwolona, światła, wie, czego chce. Amazonka w tiulach, pełnym makijażu, krzątająca się przy codziennych obowiązkach. Jedyny defekt to zarost na twarzy i barwa głosu jakby niekobieca, lecz i z tym radzi sobie współczesna medycyna, chociaż to skrajne przypadki zagubionych facetów. Mężczyzna z reguły, o ile wrażliwy, tęskni za byciem kobietą. Staje się kobietą? Jak być wrażliwym, ale męskim? Kanonada kosmetyków, gładka cera, wydelikacony głos, uliczna moda dużego miasta wskazują na fakt swoistego zgubienia się gdzieś pomiędzy płciami. Może to efekt zbyt małej ilości wojen, od których Europa szczęśliwie jako tako uciekła. Termodynamika zdarzeń dążąca do pełnej unifikacji chaosu starła w europejskim kręgu znaczenie płci jako podstawy fundamentalnej. Nic nie jest oczywiste, a raczej płynne i to dosadnie widać na scenie. Aktorzy z łatwością wchodzą w niemęskie obowiązki życia codziennego, a i kobiety okupują męskie stany posiadania niezgorzej od facetów. To rodzi dysonans poznawczy, o którym duże metropolie już zapomniały, lecz w mniejszych miejscowościach takie przekraczanie płci bywa jeszcze naznaczane odmą odmienności i freakowania.

Spektakl balansuje na granicy smutnego zgubienia się pośród stereotypowych ról. Wykrzywia w scenicznym lustrze współczesną codzienność, gdzie bycie kobietą / facetem przestało być oczywiste. Każda z płci, odgrywając przeciwne role, gubi się w opisywaniu świata. Sceniczna opowieść pozostawia widza tak naprawdę bez odpowiedzi, co to znaczy posiadać płeć. Depresja, agresja, akceptacja siebie nawzajem i okopywanie się na swoich własnych flankach, testowanie granic duszy, bo już nie współczesnej powłoki zewnętrznej, staje się kwestią dręczącą i zapalną.

Dekadencki posmak staje się niewyczuwalny. Dziś dekadencji płciowej już nie ma, a polityczne swary wokół spraw około płciowych nie przynoszą społeczeństwu żadnych merytorycznych i poznawczych aspektów. Zdaje się istnieć powszechna zgoda, że płeć karleje i chociaż wciąż jest obnoszona na sztandarach skrajnych opcji, to jednak nie ma w tym już takiej zajadłości, która byłaby warta rzucania anatem na wyzwolone społeczeństwo z okowów tak zwanej chrześcijańskiej moralności - ta skutecznie i bezbłędnie zdyskredytowała się sama, zaś politycy próbujący na tej strunie żerować są więcej niż śmieszni. Żyją na zupełnie innej planecie niż społeczeństwo.

Istotą scenicznej przestrzeni stał się sam człowiek i jego duchowe wnętrze pełne poszukiwań i testowania granic samego siebie. To nie szminki i sukienki sprawiają, że jest się kobietą, a strzelba w kobiecej dłoni i dorysowany wąs nie naznacza jej w roli typowo męskiej. Dzieje się zatem karykatura współczesności, w której nietrudno jest się pogubić. Spektakl jest dojmująco smutny wskazując na potrzeby ludzkiej duszy, o których tak naprawdę nie potrafimy ze sobą szczerze i otwarcie porozmawiać.

Poprzez wesołe ale zarazem gorzkie sceniczne gagi, można dojrzeć ten fragment siebie, który wciąż wypływa w codzienności z pytaniem: ile jest we mnie faceta, ile kobiety? Gdybym miał na to pytanie odpowiadać dzisiaj - doprawdy nie wiem. Konsternacja, frustracja, świat emocji nieoczywistych, bo dziś jestem kobietą, tą ze sceny, w męskich spodniach, w damskim staniku, z bronią w ręku i sercem na tacy nieco zagubionym w nad wyraz aktualnym Fredrze. To niewygodne, lecz testowanie wciąż trwa.

Mateusz Rossa
Tektura Opolska online
9 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...