Pięćdziesiąt lat minęło

50. Festiwal im. Jana Kiepury

Po rezygnacji wiosną ze współpracy z Operą Krakowską, los 50. Festiwalu im. Jana Kiepury mógł rodzić obawy. Wsparcie krakowskiej Akademii Muzycznej oraz obecność wspaniałych artystów sprawiły, że jubileuszowa edycja wypadła godnie, momentami nawet błyskotliwie.

Dowodem entuzjastycznie przyjęta inauguracja: obok doskonałej Iwony Sobótki wystąpili tenorzy - Francisco Corujo, Orlando Niz i Jose Luis Sola, wsparci przez Krakowską Orkiestrę Symfoniczną i Chór PR pod batutą OHvera Diaza, dyrektora madryckiego Teatru Zarzueli. Pierwsza część, zestawiona z włoskich oper, ujawniła walory głosowe Hiszpanów: ciepło i liryzm Coruja, nieco nosowy, ale ciekawy baryton Niza, jasność i moc Soli. Ten ostatni efektownie poradził sobie z wysokimi "C" w arii Ah mes amis... z "Córki pułku". Na drugą część złożyły się melodie zarzueli. Południowy duch panował też podczas koncertu "Ze mną Ty, przy Tobie ja", wypełnionego duetami z operetek. Renata Drozd i Anna Lasota oraz Jakub Oczkowski i Tadeusz Szlenkier z wdziękiem bawili publiczność wspierani przez balet Teatru Muzycznego w Lublinie oraz miejscowe Miniatury.

Najmocniejszą propozycją była "Aria dla Krynicy". Sinfonia Iuventus i Chór PR pod batutą Piotra Wajraka wspaniale towarzyszyli w niej solistom. Katarzyna Oleś-Blacha wirtuozowską arią Je suis Titania z Mignon Thomasa udowodniła po raz kolejny swe koloraturowe możliwości, Tomasz Kuk zachwycił w Nessun dorma, Agnieszka Rehlis oddała tragizm Stride la vampa z "Trubadura", zaś Jacek Ozimkowski z brawurą pokonał Plotkę z "Cyrulika sewilskiego". Prawdziwą gwiazdą był Artur Ruciński. Bisowanej arii Largo al factotum z "Cyrulika" do doskonałości nie brakowało niczego: ani szlachetnej barwy barytonu, ani woltyżerki technicznej, ani pełnego swobody aktorstwa. Rzadko, słuchając artysty, nie chce się zmienić niczego, bo każdy element trafiony jest w punkt.

"Kamienica na Nalewkach" - spektakl warszawskiego Teatru Żydowskiego - nie po raz pierwszy gościł w Krynicy. Tym razem obok Gołdy Tencer wystąpił Jacek Wójcicki, między innymi z wiązanką piosenek z międzywojnia. Piąty festiwalowy wieczór odbył się pod hasłem "Grażyna Brodzińska i jej goście". Tenor Andrzej Lampert, obdarzony szlachetnym głosem Janusz Kruciński, elektryzujący jazzman Marcin Jajkiewicz, bandoneonista Wiesław Prządka oraz Orkiestra Silesian Art Collective gościli u damy polskiej operetki. Do mniej udanych wieczorów zaliczę "Wesołą wdówkę" Opery Śląskiej oraz recital niedysponowanej Edyty Geppert.

Za to na pytanie "Kiepura i co dalej?", postawione w tytule finału, odpowiem: "Świetnie". Powody dali młodzi artyści spod skrzydeł Ryszarda Karczykowskiego: Anna Choczaj, Anna Filimowska-Wolfinger, Aleksandra Szmyd, Katarzyna Nowosad, Emil Ławecki i Szymon Mechliński, którzy wystąpili z Orkiestrą Filharmonii Zabrzańskiej pod wodzą Sławomira Chrzanowskiego. Spośród koncertów towarzyszących wyróżnię zaś mozartowski program Aleksandry Zamojskiej, a zwłaszcza Mszę F-dur Józefa Ksawerego Poniatowskiego. Ten efektowny utwór postanowił wypromować Przemysław Firek, korzystając z pomocy Katarzyny Oleś-Blachy, Agnieszki Rehlis, Andrzeja Lamperia, Roberta Gierlacha i Sebastiana Perłowskiego.

Monika Partyk
Ruch Muzyczny
30 września 2016

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia