Piekło samotności i władzy

"Mary Stuart" - reż. Waldemar Zawodziński - Teatr Nowy w Poznaniu

"Mary Stuart" Wolfganga Hildesheimera w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego, wystawiana w poznańskim Teatrze Nowym, to smutna opowieść o ludzkich namiętnościach odzierających człowieka z jego godności i wielkości

Targowisko absurdu

Sztuka twórcy niemieckiego teatru absurdu, choć osadzona w XVI-wiecznych realiach, wykracza daleko poza kontekst historyczny. Literacka fikcja, nacechowana groteską, otwiera szerokie pole do interpretacji dramatu poświęconego XVI-wiecznej szkockiej monarchini, pretendentce do tronu Anglii, oskarżonej o zamach na życie Elżbiety I. W tę rolę wciela się rewelacyjna wprost Bożena Borowska-Kropielnicka (rola warta porównania z niezapomnianą kreacją Niny An-drycz sprzed wielu lat!). Jesteśmy świadkami ostatnich godzin życia Mary Stuart, skazanej na ścięcie. To w istocie studium fizjologii bytu, przerażające wprost konwulsje rozdartej wewnętrznie kobiety, która staje się bohaterką dwóch spektakli. Przygotowując się na swoją śmierć, wbrew tradycji, prowadzi dialog z katem, chce poczuć w swych rękach narzędzie zbrodni. Uczestniczy też w okrutnym widowisku zaaranżowanym przez swoją służbę. Królowa odziana w nocną koszulę miota się między pokojówkami, sekretarzem, służącym, lekarzem i aptekarzem. To przeżywa ból istnienia, to resztkami sił próbuje odzyskać respekt. Dziwna przedegzekucyjna krzątanina zamienia się w targowisko nonsensu, nad którym jak sępy wirują kat i jego niemy pachołek.

Upadek władzy

Mary staje się marionetką w ich rękach, kukiełką, którą trzeba po raz ostatni ubrać w królewskie szaty i wymalować, by zachować pozory władzy Zapadając w malignę, królowa przywołuje coraz bardziej odrealnione wspomnienia, wydaje nonsensowne rozkazy, nie rozpoznaje swoich podwładnych, gubi się w przeszłości, majaczy. Rozpaczliwie szuka akceptacji, próbuje przezwyciężyć lęk i odzyskać należny jej szacunek, by za chwilę popaść w rozpacz i zgryzotę. Mary roztacza wizje własnej nieśmiertelności, wiecznej chwały, choć zostawia po sobie nienawiść i pustkę. Śmierć nie ma w sobie nic majestatycznego.

Wolfgang Hildesheimer pokazał nagość człowieka odartego z własnej godności i majestatu władzy. Upadek monarchini nie ma w sobie nic patetycznego. Mary Stuart uwikłana w "wielką politykę" jest w tych ostatnich godzinach życia przerażająco samotna, opuszczona, wyalienowana. Jest wrakiem człowieka. Można powiedzieć, że w pewnym momencie akcja dramatu dzieje się poza nią. Służba trwa przy niej jedynie z przyzwyczajenia, a w zasadzie z chęci załatwienia własnych interesów, obsadzenia stanowisk, wydarcia żyjącej jeszcze władczyni ostatnich klejnotów, przejęcia pozostałości majątku. Jej najbliższe otoczenie to cynicy, kanalie, prostytutki i szabrownicy Przygnębiające przesłanie sztuki zmusza widza do refleksji nad podejmowanymi decyzjami i bezsensem bezwzględnej walki o władzę. Czy wobec własnych namiętności jesteśmy bezbronni?

Małgorzata Szewczyk
Przewodnik Katolicki
11 grudnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...