Piękna muzyka w zamku i filharmonii

61. Muzyczny Festiwal w Łańcucie - 21 maja - 5 czerwca 2022

Koncerty będą w zamku łańcuckim. Część ze względu na szczególne wzięcie u publiczności odbędzie się w Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, która organizuje festiwal. M.in. tu na rozpoczęcie w ten sobotni wieczór wystąpi José Cura, sławny tenor. Z sopranistką Martiną Zadro i orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Davida Giméneza.

Festiwal potrwa z przerwami do 5 czerwca. 9 dni wypełnią koncerty i recitale uznanych zespołów i wybitnych solistów.

Wystąpi mezzosopranistka Urszula Kryger, znakomita interpretatorka polskich pieśni, z recitalem poświęconym Marii Konopnickiej. W czasie „Wieczoru solidarności z Narodem Ukraińskim" zabrzmi muzyka polska i ukraińska, w wykonaniu artystów obu krajów.

Pojawią się na festiwalu Trio Con Brio Copenhagen, z muzyką Haydna i Schuberta oraz Berliner Barock Solisten, grupa powstała z filharmoników berlińskich i artystów Sceny Muzyki Dawnej, która wykona Koncerty brandenburskie Bacha.

Usłyszymy muzyków Atlantic Opera Orchestra z Portugalii, pod batutą José Ferreira Lobo, z mezzosopranistką Sandrą Ferrández Penalva i pianistą Adriano Jordao. W programie de Falli „Noce w ogrodach Hiszpanii" i „Czarodziejska miłość".

Dzieła fortepianowe Mozarta wykona Tomasz Lis z Polish Art Philharmonic, pod batutą Michaela Maciaszczyka.

Ciekawą propozycją będzie koncert Piotra Barona, utworów z płyt „Wodecki jazz" i „Moniuszko jazz".

Jeden z czołowych na świecie kompozytorów muzyki filmowej Rodrigo Leao poprowadzi koncert z udziałem orkiestry Filharmonii Podkarpackiej, którym zobrazuje własną twórczość.

W ciągu tych ponad 60 lat festiwalowych gwiazd było całe mnóstwo. Jedna dominowała szczególnie. Był nią Bogusław Kaczyński - wybitny popularyzator muzyki, jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy telewizji i głosów radiowych, zdobywca telewizyjnego „Wiktora", „Super Wiktora" i „Złotych Ekranów", publicysta muzyczny, autor bestsellerowych książek o muzyce.

Na „swoje" festiwale ściągał do Łańcuta prawie całą Europę, za pośrednictwem telewizji niemal cały świat. Nienagannością zachowania i wyglądu narzucił styl, który „musiał" obowiązywać w Łańcucie. Pan Bogusław, jako twórca i dyrektor artystyczny 10 edycji festiwalowych nigdy na nikogo nie krzyczał, ale wystarczył jeden grymas jego twarzy, właściwy tylko jemu ruch warg, by Łańcut z Rzeszowem, leżały u jego stóp. I tak było!

To o festiwalach Kaczyńskiego, powiedział uczestnik i częsty gość łańcuckiego festiwalu, Krzysztof Penderecki: „Łańcucka impreza stała się najsłynniejszym w Polsce festiwalem!". Kiedy po Kaczyńskim na 16 lat funkcję dyrektora festiwalu (równolegle z dyrekcją filharmonii w Rzeszowie) pełnił Wergiliusz Gołąbek, Penderecki opinii nie zmienił.

Na estradzie gościły Barbara Kostrzewska, Helena Scuderi, Katia Ricciarelli, Stefania Toczyska i Seta del Grande. Słynni pianiści Bella Dawidowicz, Adam Harasiewicz i Garrick Ohlsson, skrzypek Dymitr Sitkowiecki, sławni paryscy śpiewacy i Juliette Greco i Gilbert Becaud. Słuchano orkiestr Jerzego Maksymiuka, Karola Teutscha i Wojciecha Rajskiego (wyjątkowym koncertem były „Cztery pory roku" Vivaldiego, w interpretacji skrzypków Kai Danczowskiej, Barbary Górzyńskiej, Konstantego Kulki i Krzysztofa Jakowicza).

Podziwiano też Irenę Eichlerównę i Ninę Andrycz, Gustawa Holoubka i Tadeusza Łomnickiego, Zbigniewa Zapasiewicza i Daniela Olbrychskiego. Dziecięca publiczność oklaskiwała mistrzowskie spektakle baśniowych oper i baletów - „Czerwonego Kapturka", „Jasia i Małgosię" i „Dziadka do orzechów". Organizowano wieczory wspomnień - Haliny i Wojciecha Dzieduszyckich, Lody Halamy, Marty Eggerth-Kiepury, Miry Ziemińskiej – Sygietyńskiej (przyjechała z „Mazowszem", które z trudem pomieściło się w sali balowej).

W 1961 r. na zamku w Łańcucie rozpoczynano pierwszą edycję Dni Muzyki Kameralnej, które za kilka lat przemianowano na festiwal. Ich twórcę, dyrektora Państwowej Orkiestry Symfonicznej w Rzeszowie - poprzedniczki filharmonii, znanego dyrygenta Janusza Ambrosa, po latach poznałem w Łańcucie. Wspominał, jak dwie pierwsze edycje Dni Muzyki Kameralnej z trudem zyskiwały pozycję ogólnopolską. Obok profesjonalnych muzyków koncertowali studenci i uczniowie szkół muzycznych. W 1963 roku pojawili się pierwsi muzycy zagraniczni. Z czasem artyści, po występach w Łańcucie zaczęli słać do organizatorów Dni Muzyki Kameralnej listy z propozycjami ponownej współpracy. Krytyk i publicysta muzyczny Jerzy Waldorff, z którego opiniami powszechnie się liczono, na listowną prośbę o udział w imprezie napisał: „List Państwa... ujął mnie i zniewolił!". Opłaciło się „zniewolenie", przyjeżdżał do Łańcuta potem dość często i nie szczędził ciepłych słow.

W programach festiwalowych w późniejszych latach za czasów Bogusława Kaczyńskiego czytamy: „Z uwagi na transmisje radiowe i telewizyjne prosimy o zajmowanie miejsc 20 min. przed koncertem. Obowiązują stroje wieczorowe". Koncerty transmitowały wtedy program 2 TVP, TV Polonia i Polskie Radio, które realizowało też nagrania całościowe. W programach na muzyczne przedstawienia baletowe bajek z udziałem gwiazd na które zapraszano wyłącznie dzieci była dyspozycja: „Na widownię wchodzą dzieci bez rodziców i opiekunów".

Do dziś spora część koncertów odbywa się w przepięknej sali balowej zamku. Niektóre pomimo czasem przeszkód pogodowych w plenerach przed zamkiem. Podczas jednego z takich wieczorów przed bajecznie rozświetlonym zamkiem, zabrzmiał głos Jose Carrerasa - obok Luciano Pavarottiego i Plácido Domingo, jednego z największych tenorów świata. W jego śpiewie słychać było każde słowo - nawet w najodleglejszych rzędach krzeseł, a koncert był dla blisko 35 tysięcy melomanów. Jeśli ktoś znał włoski lub hiszpański, nie miał trudności ze zrozumieniem poszczególnych słów pieśni neapolitańskich i kastylijskich. Śpiewak sięgał najwyższych rejestrów swego głosu, ambitnie przekonując słuchaczy, że umie pokonywać swoją skalę głosową błyskotliwie i perfekcyjnie. Po czym dowodził mistrzostwa i ogromnego doświadczenia schodząc z wysokich rejestrów opanowanie, miarowo i kunsztownie. Ostrożnie stopniując emocje, z każdym nowym utworem zapoznawał publiczność z coraz szerszymi swoimi możliwościami głosowymi.

Marta Wierzbieniec, dyrektorka Filharmonii Podkarpackiej i kilku ostatnich edycji festiwalowych twierdzi, że nie ma festiwalowych koncertów z muzyką nie poważną, tylko słuchamy różnego rodzaju muzyki. Taką nowalijką było wprowadzenie do koncertu utworów „Planety" Holsta i „Kosmos" Kisielewskiego - robota Teo Tronico , „pianisty genialnego", który 53 palcami na klawiaturze elektronicznej fortepianu wykonał w zawrotny „Lot trzmiela", na dodatek ragtime Joplina i zabierał się do Mozarta, kiedy uprzedził go wtym w tym pianista „żywy" - udowodniając, że bez jego ludzkich emocji nie uda się jednak zagrać w pełni tego utworu.

W tym roku 9 dni festiwalowych też obfituje w interesujące wydarzenia. Ja ostrzę sobie apetyt na kameralistów z Niemiec i Danii oraz recital mojej ulubienicy, wielkiej śpiewaczki Urszuli Krygier.

Ciekawe, co też wymyśli w związku z Konopnicką?

61. Muzyczny Festiwal w Łańcucie

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Łańcut
21 maja 2022
Wątki
#MUZYKA

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...