Piękne dziecko, erotyczne marzenie

"Persona. Tryptyk Marilyn" - reż. Krystian Lupa - Teatr Dramatyczny w W-wie

Pierwsza część "Persony. Tryptyku" Krystiana Lupy to wyimaginowany portret Marilyn Monroe. Seksbomba Hollywood jest tu zagubioną kobietą, aktorką, która usiłuje rozpoznać własną tożsamość.

Przedstawienie Lupy jest, po „Factory 2”, kolejną fantazją na temat ikony popkultury. Aktorki, która stała się symbolem seksu, kobiecości, ale i tragedii przedwczesnej śmierci.

Marilyn (Sandra Korzeniak) ucieka z Fabryki Snów i na trzy dni zaszywa się w opuszczonym studiu filmowym. Odmawia powrotu na plan zdjęciowy, kolejny raz przymierza się do roli Gruszeńki z „Braci Karamazow”.

Zostaje sama i samą siebie usiłuje rozpoznać. Ale jednocześnie nie potrafi uciec od własnego wizerunku. Nie bez powodu obok rozgrzebanego barłogu, gdzie sypia, stoi wielkie lustro. Przed nim umaluje usta. Nawet w samotności pozostanie więźniarką własnego ciała.

Za chwilę pojawią się ważne postacie z życia Monroe, przynosząc ze sobą różne wymagania. Aktorka zmagać się będzie z faktem, że dla nauczycielki aktorstwa Pauli Strasberg (Katarzyna Figura) jest gwiazdą większą od Chrystusa. Będzie musiała zauważyć, że ostatniego psychoanalityka Ralpha Greensona (Władysław Kowalski) łączy z nią toksyczna więź przypominająca niespełnione uczucie. W końcu będzie zmuszona pojąć, że dla dziwacznego stróża hali (Marcin Bosak) jest erotycznym marzeniem.

Może dlatego Marilyn tylko wobec fotografa i przyjaciela André de Dienesa (Piotr Skiba) pozostaje sobą – „pięknym dzieckiem”, jak nazywał ją Truman Capote. Pokazuje siebie światu, ale jednocześnie staje się nieosiągalna. Na zdjęciach nikt już nie może jej zranić.

„Persona...” przypomina alkoholowy sen, w który zapada Marilyn. Męczący, chwilami nudny, z rozbudowaną psychoanalizą dokonywaną przez samą aktorkę, również prywatnie, wobec Sandry Korzeniak. Ale też jest to sen, który mimo znużenia skupia uwagę widza, nie pozwala wyjść z tego świata, budzi uczucie podsłuchiwania ostatniego seansu terapeutycznego Monroe. Jej spowiedzi z całego życia. To gra z legendą, z naszymi oczekiwaniami wobec kolejnego przedstawienia Lupy, z prywatnością Korzeniak.

W ostatniej scenie Marylin wchodzi między ludzi, dziwną grupę wyznawców lub aktorów skupioną wokół Wielkiego Maga (Georgija Gurdżijewa, który ma być kolejnym bohaterem jednej z części „Tryptyku”). Znów sama, próbując tłumaczyć, jakiej prawdy szuka, zostanie przez nich złożona w ofierze. Spłonie jak piękna lalka. Może nigdy jej nie było.

– Oni wciąż czegoś od nas oczekują, a tu nic nie ma – mówi w pewnym momencie w stronę publiczności Piotr Skiba. Tak prowokacyjnie traktuje widzów Krystian Lupa.

„Persona. Tryptyk/Marilyn”, reż. Krystian Lupa, Teatr Dramatyczny, plac Defilad 1, tel. 022 656 68 44, najbliższy spektakl: dziś, godz. 19.00.

Agnieszka Rataj
Zycie Warszawy
22 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia