Piękno życia i śmierci

"Gęś, Śmierć i Tulipan" - reż. Marcin Jarnuszkiewicz - Teatr Baj

Trudno jest dobrać odpowiednie słowa, którymi dałoby się opisać i choć po części oddać atmosferę przedstawienia "Gęś, Śmierć i Tulipan" w reżyserii Marcina Jarnuszkiewicza w warszawskim Baju, jest to bowiem spektakl niebywale subtelny, wypełniony głęboką myślą filozoficzną i budowany na poetyckich obrazach, którym towarzyszą przepiękna, ilustracyjna muzyka oraz skromna i niezwykle precyzyjna animacja.

"Gęś, Śmierć i Tulipan" to powiastka filozoficzna, która w sposób niezwykle dla naszej kultury przewrotny, ukazuje proces budowania relacji pomiędzy dwiema tytułowymi postaciami - Gęsią i Śmiercią. Widzów od okna sceny oddziela muślinowa przesłona, która dodaje przedstawieniu elementów niesamowitości i niecodzienności prezentowanego świata, choć bardziej dojrzały widz bez trudu odnajdzie w historii uniwersalizm zdarzeń. Za muślinową przesłoną, przy malutkim stoliku, który stoi obok rampy okna scenicznego siedzi, przedstawiony w programie jako Towarzysz Podróży, Robert Płuszka. Gra on rolę narratora, autora opisanej historii a także pilnego obserwatora wydarzeń scenicznych. Za nim w pomniejszonym oknie sceny widzowie oglądają historie rodzącej się pomiędzy Gęsią (Elżbieta Bielińska) a Śmiercią (Małgorzata Suzuki) specyficznej, bo pięknej i przerażającej zarazem, przyjaźni.

Wspaniała, prosta animacja, dopełniona jedynie minimum niezbędnego tekstu, oraz przepiękną muzyką Mateusza Dębskiego, dają efekt niezapomniany, potęgując emocje odbiorców w sposób rzadko spotykany w teatrze - chociaż w samym spektaklu nie dzieje się naprawdę wiele (nie ma dynamicznych akcji, wartkich zwrotów czy zaskakujących rozwiązań). Spektakl ten jest kwintesencją plastycznego patrzenia na teatr lalek, jakie posiada Marcin Jarnuszkiewicz. Widać to zwłaszcza w postaciach. Gęś jest spokojna, naturalna, w żadnym wypadku nie jest przerysowana. Podglądamy ją w naturalnym, nie zmąconym obecnością człowieka czy cywilizacji środowisku. Jej antropomorfizowane zachowania i przemyślenia bawią, zwłaszcza w momentach bardzo silnie nawiązujących do świata ludzi (jak chociażby wiara w to, że dobre gęsi idą do nieba, gdzie latają wśród aniołów, a złe do piekła, gdzie smażą się w ogromnych kotłach). Przeciwstawieniem jej jest personifikowana Śmierć. Ma ona wyraźnie ludzkie cechy charakteru: jest miła, skromna, czasem budzi sympatię, a czasem jej podszyte delikatną groteską zachowania (jak choćby potrzeba ogrzania się na mrozie, w cieple gęsich piór) powodują cichy śmiech u widzów. Jest w tym wszystkim równie dostojna jak i przerażająca, bo od początku wiadomo dlaczego objawia się Gęsi.

Jarnuszkiewicz przemawia do widzów poetyckimi obrazami, ale wykorzystuje w nich minimum efektów. Najsilniej zaznacza upływający czas: następujące po sobie dzień i noc (oddzielając je na przemian białym i czarnym horyzontem) oraz kolejne pory roku (na roślinach wokół stawu powoli znikają liście, a zamiast szronu i śniegu na suchych patykach pojawiają się delikatnie pierze i białe gęsie piórka). Przejmująca jest zwłaszcza scena śmierci Gęsi, w której zamiast śniegu z nieba pada, szybko pokrywający całą scenografię, lalki i aktorki, gęsi puch. I choć sama scena trwa chwilę, to można by się w nią wpatrywać w nieskończoność, jak w ogień palący się w kominku. Piękno i poezja obrazu sięga mistrzostwa także w scenie końcowej, w której nieżywą Gęś zabiera ze sobą nurt rzeki.

Spektakl Marcina Jarnuszkiewicza wzrusza prostotą i spokojem, oczarowuje kunsztem animacji i pomysłów inscenizacyjnych, a co najważniejsze, zmusza do refleksji nad kruchością i ulotnością życia. Ten spektakl jest równocześnie wielkim wyzwaniem dla teatru, który od lat ma przyszytą łatkę instytucji nie wychodzącej poza pewne standardy tworzenia przedstawień dla młodszej publiczności. Warto zatem, by na "Gęś, Śmierć i Tulipan" przyszła młodzież gimnazjalna i licealna, o dorosłej widowni nie wspominając, bo takiej propozycji (lalkowej!) w Warszawie jeszcze nie było. Niech zatem nie zraża widzów fakt, że spektakl jest grany w teatrze Baj, bo uniwersalizm przedstawienia i lalki są tylko pretekstem i świadomie wybraną formą, dzięki którym twórcy chcą przekazać odbiorcom prawdy o życiu i śmierci.

Karol Suszczyński
Teatr dla Was
2 grudnia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia