Pierwsze wykonanie od czasów wileńskiej prapremiery

"Karmaniol" Stanisława Moniuszki w Kudowie-Zdroju

Młodzieńcza twórczość operowa „ojca opery polskiej" jest nadal białą plamą na tle jego dobrze znanej artystycznej biografii. Wiele wczesnych utworów Moniuszki uległo zapomnieniu, niektóre grywano w przeróbkach daleko odbiegających od oryginału. Część doczekała się co prawda nagrań radiowych. Dokonywano ich bardzo dawno, jeszcze w latach sześćdziesiątych i nie prezentowano później szerszej publiczności. Do dzisiaj spoczywają na regałach archiwów Polskiego Radia.

Być może nastąpi kiedyś moment, gdy owe bezcenne taśmy, zawierające dźwiękowe zapisy Moniuszkowskich drobiazgów, wypłyną wreszcie na światło dzienne. Jednak ani publikacja płyt audio, ani udostępnienie plików mp3 nie zastąpi nigdy pełnospektaklowych wykonań niedocenianych „komediooper" późniejszego autora Halki i Strasznego dworu.

Sytuację postanowił zmienić Stanisław Rybarczyk, dyrygent, animator kultury i pedagog od lat związany z Wrocławiem, a zarazem dyrektor artystyczny Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju. We współpracy z reżyserem Roberto Skolmowskim i gronem doświadczonych współpracowników potrafił zarazić swym entuzjazmem profesorów, studentów i absolwentów wrocławskiej Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego. W Akademii powstała ad hoc wyjątkowa trupa operowa, którą rozpiera energia i chęć zmierzenia się z młodzieńczymi „fraszkami scenicznymi" Moniuszki.

Stanisław Rybarczyk wraz z Roberto Skolmowskim z poczuciem misji podjęli ambitne wyzwanie wydobycia z archiwalnych czeluści i wprowadzenia na scenę wszystkich „małych oper" Moniuszki powstałych w czasie berlińskich studiów (1837–1840) i w okresie wileńskim (1840–1858). Przedsięwzięcie zainicjowali rok temu premierą Nowego Don Kiszota (miałem swój udział w poszukiwaniu materiałów źródłowych do partytury opracowanej wówczas przez dra Andrzeja Wolańskiego i Grzegorza Wierzbę). Spektakl – odkrycie ubiegłorocznego Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju (prem. 26 sierpnia 2017) – prezentowany był później we Wrocławiu (w Akademii Muzycznej, 14 grudnia 2017) i kilkakrotnie w Warszawie (prem. w Warszawskiej Operze Kameralnej 1 maja 2018). Nowego Don Kiszota nagrano i udostępniono wszystkim zainteresowanym w postaci płyty DVD (przekazywanej bezpłatnie instytucjom kultury), a także w Internecie, na portalu YouTube (https://www.youtube.com/embed/hGaTp-6NBl4). Co prawda zapał i szybkość działania skutkował także pewnymi niedociągnięciami. W Nowym Don Kiszocie kuleje nieco strona aktorska i dykcja tworzących trzon obsady, początkujących młodych śpiewaków. Ale trzeba im to wybaczyć, zwłaszcza że „operetki" Moniuszki pisane były z myślą o śpiewających aktorach, nie zaś o „aktorzących" wokalistach.

Jako kolejny spektakl planowano początkowo drugą komediooperę Fredrowską, Nocleg w Apeninach. Okoliczność przedłużających się chwilowo poszukiwań autentycznych materiałów nutowych oraz wahania w kwestiach atrybucji zachowanych źródeł pomogła mi przekonać maestro Rybarczyka, że warto sięgnąć po Karmaniola. Do rekonstrukcji oryginalnej partytury poleciłem wrocławianom Macieja Prochaskę, który urzekł mnie swoim opracowaniem materiałów nutowych kantaty Widma wykonanej w 2017 w Narodowym Forum Muzyki.

Najważniejszym z powodów przemawiających za Karmaniolem był w moich oczach fakt, że od chwili swojej wileńskiej prapremiery przygotowanej przez legendarną trupę aktorską Wilhelma von Schmidkoffa, operetka ta nie doczekała się później ani jednego pełnospektaklowego wystawienia w wersji oryginalnej. W 1871, 1901 i 1902 grano ją co prawda na scenie lwowskiej, ale już w postaci zniekształconej (c.k. cenzura zażądała między innymi usunięcia scen, w których pojawiał się szpieg austriacki). Z kolei w roku 1972 Warszawska Opera Kameralna zaserwowała nam fałszywkę zatytułowaną Karmaniola, czyli od Sasa do Lasa, z dziełem Moniuszki niemającą w zasadzie wiele wspólnego (nowe libretto sytuowało akcję w Paryżu czasów wielkiej rewolucji – w pierwszej scenie po miejskim bruku ciągnięto wózek z wiezionym na ścięcie arystokratą...). Tymczasem akcja prawdziwego Karmaniola opowiada o czymś zupełnie innym i w wyjątkowy sposób wiąże się z atmosferą domu Moniuszków. Ojciec kompozytora, uczestnik kampanii 1812 roku, bardzo lubił wspominać czasy napoleońskie. Mniej więcej na początku lat czterdziestych zaczął spisywać swoje wspomnienia, nadając im formę powieści poetyckiej opatrzonej sążnistymi przypisami. W tym samym momencie jego syn Stanisław zabierał się do pisania partytury Karmaniola. Równoczesne odwołanie się przez obydwu Moniuszków do napoleońskiego mitu nie było zresztą przypadkowe. Cała Europa pozostawała wówczas pod wielkim wrażeniem uroczystego pogrzebu Cesarza (15 grudnia 1840), którego zwłoki sprowadzono po latach z Wyspy św. Heleny i z pompą przetransportowano do l'Hôtel des Invalides. Tematyka napoleońska biła rekordy popularności.

Francuski wodewil spolszczony przez Oskara Korwin-Milewskiego przedstawia historię piemonckiego kowala, Bernarda Bonawentury Karmaniola, który chce się zaciągnąć w szeregi Francuzów. Posądzony o szpiegostwo cudem unika egzekucji. Spotkanie oko w oko ze śmiercią studzi jego militarne zapędy. Woli ożenić się z ukochaną Rozellą i pozostać w swojej wiosce San Giuliano. Z ulgą żegna francuskie oddziały, które wyruszają w kierunku miejscowości Marengo, gdzie już niedługo (14 czerwca 1800) stoczą zwycięską bitwę z Austriakami. Bohater sztuki to wiejski filozof, który zapowiada – jak to słusznie zauważyła białoruska badaczka Sviatlena Niemahaj – sylwetkę dobrego wojaka Szwejka. Cały wodewil jest nie tyle komedią, ile przenikliwą wojenną satyrą, zawierającą – podobnie jak wspomniany poemat Moniuszki-seniora – szereg elementów krytycznych wobec Wielkiej Armii i jej Wodza. W sztuce odnajdziemy aluzje nawet do tak drażliwych kwestii, jak nieuzasadnione wojenne okrucieństwa, grabieże i przemoc seksualna. To, co nas tutaj w pierwszym momencie bawi, chwilę potem przeraża.

Już w trakcie prób odbywających się na świeżym powietrzu w kudowskim Teatrze pod Blachą udzieliły mi się emocje związane ze zbliżającym się momentem współczesnego prawykonania Karmaniola. Ogromne wrażenie robiło zwłaszcza zaangażowanie dyrygenta i niezmordowana energia reżysera, który we dnie i w nocy dwoił się i troił, starając się maksymalnie zmobilizować służby techniczne oraz swoich wykonawców, by precyzyjnie dopracować wszystkie najdrobniejsze szczegóły.

Obsada „komedioopery" wymagała zaangażowania tylko trojga śpiewaków: tytułowego bohatera o głosie tenorowym (w tę rolę wcielił się Sebastian Mach), jego narzeczonej Rozelli śpiewającej sopranem (Agata Chodorek) oraz drugiego sopranu, markietanki Katarzyny (Anna Grycan). Wszystkie pozostałe postaci to kreacje czysto aktorskie – oberżysta Mikeli, ojciec Rozelli (Julian Skrzymowski), austriacki szpieg (Urszula Milewska, występująca później także w roli francuskiego tamburmajora), austriacki oficer (Maciej Łykowski), druga markietanka (Katarzyna Radoń) oraz żołnierze francuscy: sierżant Loreau (Mikołaj Bońkowski), pułkownik Blémont (Szymon Gąsiorowski), major (Marek Belko), oficer (Paweł Frasz), żołnierze (Tomasz Radziszewski, Bartosz Nowak i Aleksander Kaczuk-Jagielnik), wreszcie wieśniacy piemonccy.

Gwiazdą spektaklu okazał się Sebastian Mach, który zachwycał zarówno formą wokalną, jak i doskonałą grą aktorską, wymagającą dobrej kondycji fizycznej. Zaprezentował się świetnie i w ustępach solowych, i w duetach z Agatą Chodorek. Ta ostatnia stworzyła bardzo przekonującą kreację dobrodusznej i naiwnej wiejskiej dziewczyny, ślepo wpatrzonej w ukochanego. Z jej pełnym słodyczy śpiewem kontrastował nieco bardziej pikantny, choć równie uroczy sopran Anny Grycan. Postać dowcipnej, doświadczonej i znającej życie markietanki Katarzyny uzyskała w jej wykonaniu, połączonym ze świetną grą aktorską, wyrazistą, zadziorną osobowość. Na tle armii francuskiej brylował Mikołaj Bońkowski, prawdziwy sierżant górujący nad podwładnymi nie tylko wzrostem, ale i siłą charakteru.

„Komedioopery" Moniuszki stanowią wbrew pozorom duże wyzwanie reżyserskie. Ustępy muzyczne pełnią w nich bowiem jedynie funkcję „wkładek". To tekst mówiony zajmuje dwie trzecie spektaklu. Ów tekst, z dzisiejszego punktu widzenia w wielu miejscach staroświecki i dla odbiorców nie do końca zrozumiały, domaga się z kolei dokładnego odczytania, ożywienia pomysłową interpretacją oraz sugestywną grą aktorską. Sierpniowy spektakl Karmaniola dowiódł, że Skolmowskiemu nie brakuje ani wyobraźni, ani kapitalnych pomysłów wzmacniających dominujący w tej sztuce, typowo wodewilowy komizm sytuacyjny. Piemonccy wieśniacy zaciągają zatem „po włosku", francuscy żołnierze akcentują słowa na ostatnią sylabę, a austriacki szpieg przemawia z niemieckim akcentem (znakomity popis aktorski Urszuli Milewskiej). Wspierająca reżysera choreograf Elżbieta Lejman-Krzysztaniak przekształciła spektakl w majstersztyk pod względem synchronizacji ruchu scenicznego. Ubogą scenografię ożywiały piękne kostiumy (uwagę przykuwały zwłaszcza wojskowe mundury) i rekwizyty (kowalskie ćwieki, bagietki, butelki koniaku) przygotowane przez Monikę Wodarz. Wyświetlana w tle projekcja multimedialna Wojciecha Hejny zawierała niezbędny komentarz historyczny a także współczesny reportaż nagrany w piemonckiej wiosce, w której rozgrywa się akcja.

Zadowalający efekt osiągnąć było tym łatwiej, że upływający czas okazał się sprzymierzeńcem młodych wrocławskich wokalistów i uczynił z nich dobrych aktorów. Stanowią obecnie bardzo zgrany zespół, niezawodny w scenach zbiorowych (znakomite chóry w Introdukcji i obydwu finałach). Wszyscy razem i każdy z osobna poczynili ogromne postępy i wspięli się na wyżyny profesjonalizmu.

PS. Nagranie video ze spektaklu dostępne jest od niedawna w internecie (https://www.youtube.com/embed/-Z8c-9NPhdQ). Wiele do życzenia pozostawia tu zwłaszcza jakość dźwięku, zarejestrowanego bezpośrednio z nagłośnienia i zakłócanego między innymi przez zmieniającą się aurę (na początku przedstawienia lunął rzęsisty deszcz). Chociaż film nie przekazuje z pewnością pełni wrażeń, których doznawali widzowie obserwujący spektakl na żywo, może stanowić pewną namiastkę dla tych, którzy nie mogli do Kudowy przyjechać.

Stanisław Moniuszko, Karmaniol, albo Francuzi lubią żartować, komedio-opera w 2 aktach wierszem i prozą, libretto Emmanuel Théaulon, Philippe Auguste-Alfred Pittaud de Forges i Ernest Jaime, przekład polski Oskar Korwin-Milewski, kier. muz. Stanisław Rybarczyk, reż. Roberto Skolmowski, opracowanie i rekonstrukcja oryginalnej partytury Maciej Prochaska, Teatr pod Blachą w Kudowie-Zdroju, prem. 24 sierpnia 2018 (w ramach 56. Międzynarodowego Festiwalu Moniuszkowskiego).

Grzegorz Zieziula
teatrologia.info
18 października 2018

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia