Pierwszy z czterech

"Bolesny upadek wartości..." - 17. Rzeszowskie Spotkania Karnawałowe

Tegoroczne XVII Rzeszowskie Spotkania Karnawałowe otworzył spektakl Teatru im. Bogusławskiego z Kalisza pt.: "Bolesny upadek wartości artystycznych". Jednocześnie 29 stycznia Przemysław Tejkowski przekazał "klucze do teatru" nowemu dyrektorowi, Waldemarowi Matuszewskiemu, a widzom życzył niezapomnianych wrażeń na nadchodzące pokazy.

W grudniu ubiegłego roku Przemysław Tejkowski został wybrany na członka zarządu Telewizji Polskiej. Było to równoznaczne z koniecznością rezygnacji ze stanowiska dyrektora rzeszowskiego teatru. Zarząd województwa przyjął kandydaturę Matuszewskiego, który ma doświadczenie nie tylko reżyserskie. Kierował bowiem Teatrem w Zielonej Górze oraz Teatrem Polskim w Poznaniu. Rzeszowskiej publiczności dał już się poznać w minionym sezonie, gdyż reżyserował „Sługę dwóch panów". W Teatrze im. Wandy Siemaszkowej zaszły zmiany, pozostaje nam teraz śledzić jego dalsze losy, zaś dyrektorowi Matuszewskiemu życzyć powodzenia. Póki co, zaczęły się XVII Rzeszowskie Spotkania Karnawałowe.

Rzeszowski teatr przygotował dla widzów cztery spektakle, które bez wątpienia warto obejrzeć. Bo są to sztuki nieprzypadkowe i nietuzinkowe, tak, jak otwierający festiwal „Bolesny upadek wartości artystycznych". A już w przyszłą sobotę 6 lutego o godz. 17:00 i 20:00 „Jesteśmy na wczasach, czyli polska miłość" Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie. Następnie dwie sztuki stołecznych teatrów, czyli „39 Steps" Teatru Komedia - 12 lutego o godz. 18:00 i 21:00 oraz przedstawienie zamykający Spotkania Karnawałowe, czyli „Perfect Day" Teatru Kwadrat - 20 lutego o godz. 17:00 i 20:00. Wspaniała zabawa i magiczne chwile gwarantowane.

Mało kto może powiedzieć, że zna teatr „od kuchni”. Najprawdopodobniej równie niewiele osób może przyznać, iż przedstawienie w reżyserii Michała Wierzbickiego w pełni zrozumiało. Porusza on bowiem problemy zakulisowe, w dodatku w sposób dość specyficzny. Pokazuje problem ubiegania się o rolę, pracę nad spektaklem, a jednocześnie relacje między aktorami, reżyserami, a nawet garderobianą. W tych zagmatwanych kręgach łatwo się zgubić.

To, jak przynajmniej prezentuje kaliski teatr, wodewil. A wodewil z założenia to lekkość, śpiew, taniec i pantomima. Dla wtajemniczonych było bardzo zabawnie i prosto, chociaż zabrakło śpiewu. Braki nadrobiono jednak efektami dźwiękowymi i muzyką, która scalała poszczególne sceny, a nawet zachowania. Znalazły się elementy tańca i pantomimy, jak na wodewil przystało. Uboga, ale w zupełności wystarczająca scenografia, bo zawierająca elementy jedynie niezbędne, zapewniła czysty odbiór.

Czterej aktorzy - Zbigniew Antoniewicz, Aleksander Janiszewski, Szymon Mysłakowski i Dariusz Sosiński - grali tak energetycznie i sugestywnie, że wypełnili przestrzeń sceniczną, każdą chwilę ciszy i krzyku. Dali popis profesjonalnego aktorstwa w połączeniu z dość specyficznym humorem, który chyba trafił do większości rzeszowskiej publiczności. To wszystko za sprawą wspomnianego Michała Wierzbickiego - reżysera, autora scenariusza i oprawy muzycznej. Wraz z aktorami Teatru Bogusławskiego stworzył coś niezwykłego, bo spektakl inny od wszystkich. Składający się ze scen, które łączy jeden wspólny motyw - teatr, aktorstwo i problemy. Bardziej i mniej przyziemne, których raczej nie brakuje. Chociażby niedawna sprawa aktorów Teatru Lalek Arlekin, którzy apelowali o pomoc do prezydenta miasta Łodzi.

Sztuka zaprezentowana podczas Rzeszowskich Spotkań Karnawałowych porusza dylematy, spory, kwestie wyboru, niezaspokojenia, ambicji oraz niezrozumienia. Można powiedzieć, że skoro teatr tak wygląda od zewnątrz, to obserwujemy tytułowy upadek wartości artystycznych, który niewątpliwie boli, a przynajmniej powinien. Na szczęście, w tym spektaklu pewne sytuacje i zachowania zostały wyolbrzymione i jest to też swego rodzaju ostrzeżenie przed tym, co może się wydarzyć. Na scenie oglądamy zabawne dialogi, często ocierające się o czarny humor, elementy pantomimy i tańca, najzwyklejsze wygłupy, a wszystko to wraz z oprawą muzyczną tworzy polskiego Monty Pythona.

Można zaryzykować stwierdzenie, że to spektakl dla elit rzeczywiście zainteresowanych teatrem i wiedzących na jego temat odrobinę więcej. Mam jednak wrażenie, że podejście z dystansem i otwartość na ten temat są wystarczające, by dobrze się bawić. Powód do śmiechu jest niejeden, a to między innymi dlatego, że sztukę grają wspaniali aktorzy. Bez wątpienia potrafią oczarować widza, a ich energię czuć na całej sali.

Z całą pewnością następne spektakle będą równie udane, wobec tego czeka nas jeszcze mnóstwo pięknych chwil w teatrze wyjątkowym, pięknym, bardzo ważnym dla tego regionu i ludzi, którzy nie zawodzą i są wierną widownią Siemaszkowej.

Maciej Doryk
Dziennik Teatralny Rzeszów
1 lutego 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...