Pijacka podróż w (nie)znane?

"Moskwa Pietuszki" - reż. Ewa Ignaczak - Teatr Stajnia Pegaza

Wielbiciele klasycznego monodramu z "Moskwy Pietuszki" będą zadowoleni. Jest tu zarówno ciekawy pomysł, dobre, inteligentne wykonanie, jak i wybitna literatura.

"Moskwa Pietuszki" Wieniedikta Jerofiejewa jest wzorcową powieścią drogi. Główny bohater Wieniczka podróżuje nie tyle na tytułowej trasie Moskwa - Pietuszki, ale przede wszystkim w głąb własnej duszy. A że poszukiwanie celu utopione jest w oparach alkoholu - zgodnie z maksymą "Bez wypicia nie ma życia. Trzeźwość to stan przejściowy" bohater ze zrozumiałym trudem opisuje swój stan. 

Reżyserka "Moskwy Pietuszki" autorskiego Teatru Stajnia Pegaza, Ewa Ignaczak, słynie z dobrej ręki do monodramu. Tym razem w swojej adaptacji prozy Jerofiejewa wyciągnęła esencję powieści, zaś wspólnie z aktorem Radosławem Ciecholewskim zdecydowała się na prostotę przekazu.

Ta prawdziwa pijacka epopeja na pierwszy rzut oka przypomina zwykły bełkot. Ciecholewski jako Wieniczka rozpoczyna spektakl jak rasowy dworcowy pijak - zrywa się, przeklina siarczyście pod nosem, idzie wężykiem. Nigdzie mu się nie śpieszy. Powoli odsłania przed widzami cały tragizm swojej egzystencji. Bowiem: "Jeśli chcesz iść w lewo, Wieniczka, to idź w lewo. Jeśli chcesz iść w prawo, idź w prawo. I tak nie masz dokąd pójść". To współczesny, wyrzucony poza nawias społeczeństwa Don Kichot, człowiek de facto pozbawiony celu, dla którego wytchnieniem są już tylko kolejne stany upojenia alkoholowego.

Wracający po kilkunastu latach na scenę Ciecholewski błyskawicznie łapie kontakt z widownią. Snując się po scenie i prowadząc narrację "Moskwy Pietuszki", co jakiś czas "wciela się" w przygodnych rozmówców Wieniczki. Prezentuje równe, rzetelne aktorstwo w dawnym stylu - oparte na słowie i interpretacji tekstu, bez efekciarskich gadżetów. Nie szarżuje, nie wadzi się z tekstem. Przekazuje go z rozmysłem, ważąc słowa, które wypowiada. Ma kilka świetnych momentów - jak wtedy, gdy orientuje się, że zgubił flaszkę z resztką wódki, czy w niezwykle przejmującym finale spektaklu, gdy dociera do niego, że wszystkie jego działania są bezcelowe.

Spektakl, choć trwa nieco ponad godzinę, jest niemal kompletnym streszczeniem powieści Jerofiejewa. Ignaczak i Ciecholewskiego interesuje jednostka, jej osobisty dramat. Być może dlatego skrócone zostały opisy utopijnego raju - Pietuszek i ukochanej Wieniczki, do której uparcie stara się dotrzeć, a rosyjskie pochodzenie bohatera zdradza właściwie jedynie motyw muzyczny, wykorzystany w przedstawieniu. 

"Moskwa Pietuszki" prowadzona w powolnym, nieśpiesznym tempie jest przykładem dobrego, klasycznego teatru sprzed kilkudziesięciu lat, gdzie treść jest ważniejsza od formy. By ją wyrazić wystarczy dobry aktor, wybitny tekst i rozważna reżyseria. W premierze Sopockiej Sceny Off de BICZ nie zabrakło żadnego z tych elementów.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
16 października 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia