Plener naszą siłą

Rozmowa z Maciejem Nogieciem – scenarzystą, reżyserem i aktorem Teatru Gry i Ludzie w Katowicach.
Ad Spectatores: Teatr Gry i Ludzie działa już od ponad dziesięciu lat. Jak wyglądały początki współpracy? Maciej Nogieć: Generalnie zespół powstał w 1996 roku – wtedy to spotkała się grupa ludzi, która, ostatecznie w 1997 roku, przyjęła nazwę “Gry i Ludzie”. Pierwsze spotkanie odbyło się w ramach prac organizowanych przez teatr “Gugalander” i teatr “Biały Klaun” nad projektem plenerowym “Bolero”. Ostatecznie ta grupa ludzi (Cezary Kruszyna, Natalia Kruszyna, Maria Klima i Barbara Dudkiewicz) stworzyła własny teatr. Skład po dziesięciu latach bardzo się zmienił, “Gry i Ludzie” to jest już zupełnie inny zespół, nie ma w nim ciągłości. A.S.: Jesteście wciąż otwarci na przyjęcie kogoś nowego? M.N.: Tak, jesteśmy grupą, która ciągle się zmienia. Ludzie pojawiają się i znikają co jeden, dwa, lub trzy sezony. Zależy to też od projektów, które realizujemy, np. czy jest spektakl, do którego można zaprosić kogoś z zewnątrz. A.S.: Podział pracy w zespole też nie jest stały i z góry ustalony. Czy tutaj każdy ma szanse zrealizowania swoich pomysłów? M.N.: Zasada jest jedna: u nas każdy robi to, co najlepiej potrafi. Wiele zależy również od samej specyfiki projektu. A.S.: Ma znaczenie fakt, czy gracie na scenie, czy w plenerze? M.N.: Oczywiście. Obecnie działalność sceniczna jest zawieszona – mam na myśli przedstawienia dla dorosłych, gdyż mamy również bajki dla dzieci. Niegdyś nasz teatr współpracował ze środowiskiem tak zwanych teatrów instytucjonalnych, przypomnę chociażby współpracę z Robertem Talarczykiem (aktorem, dyrektorem artystycznym Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, reżyserem teatralnym – przyp. red.) i dwie premiery z tej okazji: “Miłość Fedry” Sarah Kane w 2003 roku oraz “Niezidentyfikowane szczątki ludzkie” wg Brad’a Fraser’a z 2004 roku na naszej scenie (scena Teatru Gry i Ludzie mieści się w starym dworcu PKP w Katowicach-Dąbrówce Małej przy Al. Niepodległości 2 – przyp. red.). Z drugiej strony, część zespołu zajęła się w tym samym czasie graniem spektakli plenerowych. W ogóle ta główna, że tak powiem, siła pociągowa naszego teatru, to właśnie plener. Jest to ten kierunek pracy, z którym zespół jest związany na stałe. Wystarczy choćby spojrzeć na statystykę w repertuarze – częściej można nas zobaczyć właśnie w plenerze. A.S.: Trzeba przyznać, że dotychczasowe realizacje w plenerze są zdecydowanie zróżnicowane, zarówno jeśli chodzi o temat, jak i stylistykę. Czym się kierujecie w ich doborze? Czy jest coś, co oprócz miejsca gry łączy te wszystkie projekty? M.N.: Myślę, że nie ma czegoś takiego. To znaczy, nasz zespół nie jest grupą związaną artystycznie pod względem ideowym, nie mamy jednego kierunku poszukiwań. Dlatego cały nasz repertuar, jakby dobrze się mu przyjrzeć, jest taki “od Sasa do lasa”. Na przykład, dwa moje przedstawienia: “Facelifting” i “Ballada o Janie Wnęku” są tematycznie bardzo różne, ale akurat wtedy takie pomysły wpadły mi do głowy, dlaczego więc miałem nie spróbować? [śmiech]. A.S.: I wszyscy od początku byli nastawieni tak samo? M.N.: Złożyło się tak, że wszystkie ostatnie spektakle plenerowe są, de facto, moje. Jednak, jeżeli ktoś z zespołu, na przykład Michał Kramer, który zrealizował dotychczas z nami dwie bajki, miałby pomysł na przedstawienie, a miałoby ono ręce i nogi, to jestem zawsze na tak. Decydujemy jako zespół. Każdy ma prawo głosu. Stąd też może to zróżnicowanie pomysłów. Zresztą, niedawno znowu pojawił się zupełnie inny pomysł na spektakl plenerowy, ale nie mówmy o tym, bo to jeszcze niepewne... A.S.: A inne plany na bliższą, czy dalszą przyszłość, którymi może się pan podzielić? Czym obecnie zespół się zajmuje? M.N.: W tym roku zrobimy na pewno jeszcze bajkę dla dzieci pod tytułem “Koty trzy” a jesienią być może jakąś sztukę na naszej scenie, ale trudno mi cokolwiek teraz powiedzieć. Na pewno nie będzie już w tym roku premiery plenerowej. A.S.: Dziękuję za rozmowę. Gliwickie Spotkania Teatralne.
Małgorzata Bryl-Sikorska
Ad Spectatores
15 maja 2008
Portrety
Maciej Nogieć

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...