Po co człowiekowi rodzina

"Janosik. Naprawdę prawdziwa historia" - reż. Łukasz Kos - Teatr Lalka w Warszawie

"Janosik. Naprawdę prawdziwa historia" Michała Walczaka w warszawskim Teatrze "Lalka" w reżyserii Łukasza Kosa to przedstawienie, które niesie nadzieję. Pokazuje, że można robić teatr dla dzieci starszych niż sześcioletnie i że taki teatr może być fascynujący i mądry. I że może zachwycać formą, choć wykorzystuje jedynie najprostsze środki teatralne

Na scenie nie ma laserów ani sztucznych ogni, nie ma kamer, efektownych pościgów samochodowych i spektakularnych wybuchów. Na zmyślnie zbudowanej scenie niewielka grupa aktorów na naszych oczach zaludnia świat przedstawiony mnóstwem postaci… mając do dyspozycji jedynie dość oszczędną, ale pomysłową i przekonującą scenografię oraz kilka prostych rekwizytów, którymi ze swobodą się posługuje (za scenografię i lalki odpowiada Adam Walny, a za znakomite kostiumy Joanna Niemirska). Kiedy aktorzy wychodzą do ukłonów, aż trudno uwierzyć, że było ich tylko siedmioro (Mariusz Laskowski, Monika Babula, Piotr Tworek, Andrzej Perzyna, Łukasz Kos, Grzegorz Feluś i Roman Holc). Brawo! Zasługą choreografa Jarosława Stańka są między innymi wdzięczne tańce zbójeckie. Ogromnym atutem przestawienia jest muzyka Dominika Strychalskiego, zwłaszcza że na gitarze wykonuje ją na żywo Adam Świtała (szkoda tylko, że dla niego nie ma żadnego kostiumu!). A widownia z zapartym tchem i szeroko otwartymi oczami śledzi szaloną opowieść, w której nie istnieje porządek czasu, a rzeczywistość miesza się z legendą, prawda ze zmyśleniem…

 Superbohater przy garach

Spektakl opowiada historię Janosika, legendarnego zbójnika grasującego w XVIII wieku w Tatrach, na Orawie i Spiszu, bohatera folkloru Podhala i Słowacji. Nie jest on jednak głównym bohaterem dramatu Michała Walczaka. Jest nim Łowca (Mariusz Laskowski), typ postaci znany młodzieży z popularnych filmów i komiksów o superbohaterach ratujących świat i walczących „ze złem i występkiem”. Łowca był kiedyś zwykłym człowiekiem, takim jak wszyscy, i jak wszyscy (znakomicie, że mówi o tym mężczyzna!) sprzątał, robił obiady dla swojej licznej rodziny, chodził po zakupy, bawił się z dziećmi itd. Pewnego dnia porzucił jednak spokojne życie domatora, aby robić ważniejsze rzeczy – wyzwalać świat od przestępców, morderców i zbrodniarzy. Pożegnał rodzinę, wdział odpowiedni strój, aby podkreślić swój wizerunek, i wyruszył w świat. Traf chciał, że zaraz na początku wyratował z opresji Murgrabiego i Biskupa, których napadł i ograbił Janosik. Za umówioną kwotę Łowca zgadza się złapać nieuchwytnego zbója (mimo że los Janosika jest znany, warszawskie przedstawienie zadziwia i zachwyca zaskakującym ujęciem całej historii).

 Dwie wizje bohaterstwa

Nie to jest jednak najważniejsze w tym przedstawieniu. W trakcie niezwykłych perypetii, których doświadcza bohater, raz za razem pojawia się kwestia jego rodziny, pozostawionej w domu. Okazuje się, że Łowca nieustannie o niej myśli, przywołuje w pamięci swoje dzieci, a świadomość, że czekają na niego, pozwala mu przetrwać najtrudniejsze chwile. O to, czy można pogodzić rodzinę ze zbójowaniem, w fantastyczny sposób spierają się Ciupaga (rewelacyjna Monika Babula), prawa ręka Janosika, i on sam (w tej roli Łukasz Kos). Okazuje się, że rodzina jest jednak obciążeniem dla człowieka uprawiającego tak niebezpieczny zawód. Dobrze to pokazują sceny, w których rozzłoszczeni zleceniodawcy szantażują Łowcę, zmuszając go do posłuszeństwa pod groźbą zabicia jego żony i dzieci. Murgrabia wie, że każdego można zmusić do wszystkiego, trzeba tylko użyć odpowiedniego sposobu.

 Z rodziną na co dzień i od święta

Czy zatem rodzina przeszkadza w realizacji marzeń? Może bez niej moglibyśmy robić na prawdę ważne rzeczy, zbawiać czy ratować świat, i nie przegapilibyśmy ważnych momentów w życiu z powodu poszukiwania toalety, bo nieletnia pociecha przypomniała sobie o tym w ostatniej chwili… Albo zachciało jej się pić, albo „Czy możemy już iść, mamo?”… Ileż razy mieliśmy poczucie, że przelatują nam w ten sposób niezwykłe okazje, najlepsze propozycje, najciekawsze historie i najbardziej pasjonujące zakończenia. Z drugiej strony, ileż razy czuliśmy radość z tego, że mamy się o kogo troszczyć. Ile razy byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, bo po długiej podróży ktoś na nas czekał, bo mieliśmy komu przywieźć pamiątki, i wreszcie – bo mieliśmy komu opowiedzieć o tym, co widzieliśmy i przeżyliśmy. Mieliśmy, z kim się śmiać i płakać. Mogliśmy podzielić się tym, co jest dla nas ważne…

Czy przedstawienie Łukasza Kosa w Lalce o tym właśnie opowiada? Być może waśnie o tym, ale żeby się tego dowiedzieć, trzeba wybrać się do Teatru Lalka w Warszawie. Przedstawienie jest skierowane do dzieci powyżej dziesiątego roku życia (jest w nim kilka scen, których maluchy mogłyby się przestraszyć), do dzieci, które powoli wyrastają z lalek i misiów, do widzów szczególnie wymagających – bo już nie małych, ale jeszcze nie dużych…. Cenne jest to, że zarówno młodzi ludzie, jaki i zupełnie dorośli nie mogą się nudzić na Janosiku!

Marzena Dobosz
AICT
26 lutego 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia