Po co są takie spektakle?

"Po co są matki" - reż.R.Gliński - Teatr Polonia w Warszawie

Aktorki wypowiadają kwestie jednym tonem, od początku do końca grają swoje role na jednej nucie. Tekst Hindi Brooks to pozbawiony dramaturgii zlepek tematów podejrzanych w kobiecej kolorowej prasie

Matka i córka – kobieta staromodna i kobieta nowoczesna – siedzą na plaży i odfajkowują kolejne tematy: faceci i dzieci, brak miłości i brak futra, samotność i zmarszczki. Reżyserujący spektakl Robert Gliński nie miał na tę wyliczankę żadnego pomysłu, tak jakby wszystko miała za niego załatwić obsada – grające matkę i córkę Joanna Żółkowska i Paulina Holtz (prywatnie także matka i córka). Nie załatwia.

Aktorki wypowiadają kwestie jednym tonem, od początku do końca grają swoje role na jednej nucie. W ich opowieściach futro jest tak samo ważne jak miłość, a masturbacja i zły seks tak samo traumatyczne i wstydliwe jak aborcja. Zwierzenia, kolejne wyjawiane szokujące tajemnice nie zmieniają relacji między matką i córką, nie zmieniają też ich samych. Nie ma w tym wszystkim grama psychologicznego prawdopodobieństwa, trudno więc współczuć bohaterkom. Z kolei średnio zabawne dialogi nie czynią ze spektaklu pustej, ale zabawnej komedyjki. Więc po co to wystawiać?

A.K.
Polityka
10 września 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...